-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać1
-
ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński7
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać12
-
Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
Cytaty z tagiem "powieść" [181]
[ + Dodaj cytat]
- Mówiąc dosyć szczerze, bardzo bym sobie marzył, żeby bohater jednak ostatecznie popełnił samobójstwo, otruł się, na przykład o świcie albo jakoś bardziej wymyślnie... Wiem, że to nie jest hot dla narracji, ale to może niech go odratują albo niech zostanie duchem czy jakoś... W każdym razie, musi podnieść na siebie rękę... Ponieważ nie widzę, jak ta historia mogłaby się inaczej zakończyć.
- Mało ci było alkoholu na tym plenerze?! Każde naduzycie alkoholu to nieudana próba samobójcza. Zresztą, ta historia nie ma przecież końca, a jedynie początek, który jest na końcu. To, co cię czeka na końcu, wydarzyło się już w przeszłości, na pierwszych stu trzydziestu stronach.
- To po co ja tu jeszcze jestem potrzebny? I która strona jest dla mnie najwłaściwsza? Normalnie powiedziałbym, że ostatnia.
- Jak nie chcesz tu z nami siedzieć, to możesz iść gdzie chcesz, kury usypiać.
Angielska powieść (...) jest pisana przede wszystkim przez Anglików dla Anglików. I właśnie to czyni ją powieścią angielską. Rosyjska powieść jest pisana przez Rosjan dla Rosjan. Ale powieść afrykańska nie jest pisana przez Afrykanów dla Afrykanów. Afrykańscy powieściopisarze mogą pisać o Afryce, o swoich afrykańskich doświadczeniach, ale wydaje mi się, że pisząc, ciągle oglądają się przez ramię na zagranicznego czytelnika. Czy im się to podoba, czy nie, zaakceptowali rolę tłumaczy, którzy objaśniają Afrykę swoim czytelnikom. No ale jak można badać świat w całej jego złożoności, jeśli trzeba go jednocześnie objaśniać cudzoziemcom? (...) To za dużo, jak na możliwości jednego człowieka, tego się nie da zrobić bez ryzyka, że będzie się powierzchownym.
Pisarz burzy dom swego życia i z uzyskanych cegieł buduje dom swojej powieści [Milan Kundera].
to świat prawdziwy z którym przyszło się mierzyć, a sił niestawało...
- Saro - wyszeptała w uniesieniu - to zupełnie jak w powieści!
- Bo to jest powieść - rzekła Sara. - Wszystko jest powieścią. Ty jesteś powieścią - ja jestem powieścią. Panna Minchin jest powieścią.
W nocy miał sen. Stał na placu, gdzie znajdował się pomnik Wielkiego Kozaka. Spiżowy jeździec porywał rumaka do lotnego skoku, jak gdyby zamierzał przesadzić spienione fale Dniepru i pędzić cwałem po szerokim stepie. Z góry zamachnął się olbrzymią buławą, miażdżąc niewidzialnego wroga. Wadim okrążył cokół, przypominający granitową skałę. Wlepił wzrok w twarz bożyszcza. Zaczął bluźnić przeciwko hetmanowi:
– I gdzie jest teraz twoja Ukraina i wiara prawosławna? Sprzymierzyłeś się z carem i zaprzedałeś nasz kraj! Miedziany bałwanie. Skazałeś nas na rzezie i wojny, skazałeś nas na Sybir i Gułag.
I nagle pomnik ożył.
– Ja tebe porodyw, ja tebe i wbju – powiedział głosem podobnym go grzmotu, a z dzwonnic kijowskich cerkwi zerwały się gołębie. Spod spiżowej maski zaczęły przebijać się rysy jego prawdziwej twarzy – skośne oczy, krzaczaste brwi i śniady kolor – cechy tatarskiej rasy. Tak, to był ojciec Wadima! Spod kopyt konia wyśliznęła się żmija, podobna do kobiety.
– Zdrajca, zdrajca! – zasyczała. Wadim uciekał na Kreszczatik, a spiżowy kozak gonił go potrząsając buławą. Podkowy konia dźwięczały jak stal uderzając o bruk, a bicie rozszalałych dzwonów także ścigało Wadima. Wbiegł do metra. Wrzucił żeton, przekroczył bramkę. Ale zamiast marmurów stacji „Majdan Niepodległości” zobaczył zmurszałe ściany wąskich katakumb Ławry Pieczerskiej. Z sarkofagów podnosiły się kościotrupy i ciągnęły go za ubranie. Wreszcie wskoczył do jaskrawo oświetlonego wagonu metra, który zaczął pędzić jak oszalały. Rozejrzał się dookoła. Pasażerowie zastygli w nieruchomych pozach jak woskowe figury. Byli martwi. Wreszcie Obołoń. Wadim wysiadł i zaczerpnął świeżego powietrza. Ale tuż ponad blokami zobaczył głowę spiżowego kozaka, tonącą w chmurach. Wadim uciekał po Prospekcie Obołońskim, a tamten ścigał go przewracając domy jak kartonowe pudełka. Znajdował się już poza miastem. Pędził co tchu w kierunku Wyszgorodu, ale kozak ani na krok go nie odstępował.
Kiedy jestem z nim, czuję się jak główna bohaterka opowieści. Mojej opowieści. Dopiero kiedy go nie ma, wszystko się wali.
Istnieje wyraźna różnica pomiędzy powieścią a filmem. Książka, którą przyjęto do publikacji i zredagowano - i która pod każdym innym względem jest gotowa do druku - nie wypada z planu.
Gdyby spojrzeć na wyszkolonego snajpera podczas serii oddawanych precyzyjnie strzałów, wyglądałby jak leżący na brzuchu manekin z tylko jedną ruchomą częścią — dłonią, poruszającą się w zamkniętej sekwencji: zamek — spust — zamek w miarę rozwijania się nakręconej w niej sprężyny. Plenery za lunetą celowniczą karabinu są stygmatyzowane „krzyżem”. Widzi ściany domów, okna, fragmenty murów, zbiegi uliczek, zbiorniki na wodę, tańczące w podmuchach wiatru szmaty i papiery, nieliczne ptaki, jeszcze mniej licznych ludzi. Wszystko to z dwiema cienkimi, czarnymi kreskami. Pionową i poziomą. Przecinają się dokładnie w połowie swoich długości. Ich końce są zatopione w grubych czarnych prostokątach. Przystrojone jak koralami. Po osiem kształtnych czarnych pereł na każdej z linii. Siatka celownicza Mil-Dot.
Nieważne, o czym się pisze, ale ważne jak. Tematyka to sprawa wtórna. O pisarzu nie świadczy problematyka, którą podejmuje, ale jego styl. Jeśli styl autora jest koślawy, niemrawy czy nieindywidualny, od razu skreślam utwór.