-
ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński6
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać7
-
Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
-
Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
Cytaty z tagiem "buddyzm" [90]
[ + Dodaj cytat]Tysiące myśli i emocji przelatuje przez głowę, tworząc totalny chaos. Ale są też takie miejsca, w których z niewiadomych przyczyn mój umysł, bez jakiegokolwiek wysiłku z mojej strony, jest całkowicie czysty, spokojny i klarowny. I nie ma tu znaczenia, czy dane miejsce jest głośne czy ciche. Wydaje się, że po prostu różne przestrzenie mają specjalną atmosferę, energię. Gdy siedzę pod drzewem bodhi, moja świadomość jest całkowicie pusta, cicha. Żadna myśl się w niej nie pojawia. Jest tylko czysta przytomność i gotowość niesienia pomocy innym.
Mieć mało pragnień, być zadowolonym ze swojego losu, szukać samotności. Umieć skoncentrować się na jednej rzeczy i poświęcić się dla innych, mieć niezmiennie silną wolę, uspokajać umysł praktyką zazen, poszukiwać mądrości - a nie wiedzy, unikać zbędnych dyskusji i umieć zachować ciszę, oto osiem zaleceń Dogena, koniecznych dla osiągnięcia całkowitej wolności przebudzenia. Oto jedyna prawdziwa wolność. Cóż można jeszcze dodać?
Nieważne, kto jest Twoim autorytetem: nauczyciel, rząd, nawet Pan Jezus we własnej osobie czy Budda Gautama - ten autorytet nie ma racji. Nie ma racji, bo sama idea autorytetu jest błędna, a uciekanie się do jego opinii jest po prostu tchórzliwym uciekaniem od odpowiedzialności. Im więcej władzy oddajesz autorytetowi, tym więcej niegodziwości możesz popełnić w jego imię. To dlatego ludzie, dla których najwyższym autorytetem jest Bóg, są zwykle gotowi do posunięcia się najdalej we wszelkich okropieństwach, jakie tylko ludzkość zdołała wymyślić.
Jest naturalne poczucie "ja" - sprawiające, że myślisz "jest mi zimno, jestem głodny, idę" itd. - samo w sobie neutralne. Nie prowadzi ani do szczęścia, ani do cierpienia. Potem jednak pojawia się idea, że "ja" jest czymś stałym, trwającym przez całe życie, niezależnie od wszelkich zachodzących w tobie zmian psychicznych i fizycznych. Przywiązujesz się do idei "ja", bycia "sobą", "osobą", do "mojego" ciała, "mojego" imienia, "mojego" umysłu i tak dalej. Buddyzm uznaje istnienie continuum świadomości, ale zaprzecza istnieniu stałego, trwałego, autonomicznego "ja" w obrębie tego continuum. Istotą praktyki buddyjskiej jest więc pozbycie się iluzji "ja", która zafałszowuje nasze postrzeganie świata.
Mój umysł jest bez granic,
horyzont nie ma końca,
słońce nie zachodzi nigdy,
niebo nie zna kresu... (buddyjska mantra)
Buddyzm jest stokroć bardziej realistyczny niż chrześcijaństwo
Rzeczywistość nie ma niczym pojęcia.
Rzeczywistość jest pełna wątpliwości i niepewności.
Rzeczywistość bywa napalona i miewa dni, kiedy lubi czytać gazetki z dowcipami.
Rzeczywistość to ten starszy gość w miasteczku, narzekający, że wnuki znowu zwinęły mu sztuczną szczękę.
Rzeczywistość to pięciu kolesiów, którzy usiłują nastroić trzy gitary i jeden keyboard i strasznie im to nie idzie.
Rzeczywistość jest źródłem każdej gwiazdy i planety, każdej galaktyki. Każdego pyłku, każdego atomu, każdego kleptonu, sleptonu i leptonu.
Rzeczywistość jest źródłem każdego gluta w twoim nosie, każdej plamy potu na koszulce twojego starego, każdego kawałka gówna, który przyczepił ci się do zadka.
Rzeczywistość to ta chwila.
Buddyjskie chorągiewki łopoczące na wietrze rozsyłają na cały świat pokojowe przesłanie buddyjskiej mądrości, siły i współczucia. Takie jest ich zadanie. Wiatr porywa dobre słowa i symbole na nich umieszczone, unosząc je ponad górami i dostarczając do ludzi wszystkich wyznań i kolorów skóry. W ten sposób ich pozytywna moc staje się częścią kosmosu i pomaga odmienić na lepsze życie wszystkich istot.
W Tybecie mówią, że żebrak, który nas prosi o wsparcie, czy schorowana staruszka potrzebująca pomocy mogą być Buddą w przebraniu, stającym na naszej drodze, żeby obudzić w nas współczucie i doprowadzić do przemiany duchowej.
Buddyzm zen mówi o satori, rzadkiej chwili, w której nowicjusz pojmuje świat jako jednorodną całość.