-
Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik3
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
-
ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać13
Cytaty z tagiem "antykomunizm" [8]
[ + Dodaj cytat]
Wielka jest zdolność rezygnacji i przystosowania do warunków, właściwa naturze ludzkiej. Ale żaden realizm nie powinien pozbawiać ludzi poczucia wyobraźni, gdyż przestanie być realizmem. Porównanie zaś obyczajów świata z roku 1912 z obyczajami roku 1962, daje nam dopiero niejaką możność, choć oczywiście nie w zarysach konkretnych, wyobrazić sobie, do jakiego układu rzeczy ludzie będą mogli być jeszcze zmuszeni 'rozsądnie' się przystosować, w roku 2012! Jeżeli do tego czasu ognisko psychicznej zarazy nie zostanie unicestwione.
Katastrofa, to nie śmierć połowy ludzkości w wojnie atomowej. Katastrofa, to życie całej ludzkości pod panowaniem ustroju komunistycznego".
Przeciętny polityk z AWS myśli w kategoriach Gazety Wyborczej, wierząc, że Pinochet był faszystą, Adolf Hitler był ze skrajnej prawicy, a demokracja to wspaniały ustrój. Innymi słowy: od dwunastu lat ludzie, określający się mianem 'centroprawicy', nie mają zielonego pojęcia, czym jest prawica i myślą w kategoriach lewicowych, uważając, że prawicowość to antykomunizm i chodzenie do Kościoła.
Myślę, że gdyby [Zygmunt Hertz] dożył do naszych dni [1992], przestałby ironizować na temat dalekowzroczności redaktora "Kultury". Tak jak myślę, że Jerzy docenia dzisiaj pewne zalety "upraszczania" i "sceptycyzmu" Zygmunta, byle tylko nie posuwały się za daleko. Przez lata wpatrzeni byliśmy w "rycerzy bez skazy" opozycji w kraju, nie przeczuwając, ile celności tkwiło w nieufnych i podejrzliwych odruchach Zygmunta; i w jego poczuciu częstej nijakości silnych i czystych z pozoru ludzi.
Łatwiej było za czasów Aleksandra II przechowywać w domu dynamit, niż za czasów Stalina dać przytułek sierocie, dziecku wroga ludu.
Niezauważenie, nagle: nie ma już prawie antykomunistów na świecie. Są: "opozycjoniści", "dysydenci", "krytycy reżymu" i są "obrońcy praw człowieka". Ale "antykomunista" staje się nieomal wyzwiskiem, jak już dawno przedtem: "kontrrewolucjonista".
Komunizm - jako zarazę światową - można zwalczać tylko w jeden sposób. Gdy ci, którzy go chcą obalić naprawdę, uznają, że wrogiem numer jeden musi być i jest: komunizm własnego narodu. Który zwalczać należy: "mieczem, nożem, karabinem" (jak to odradza nam czynić Sołżenicyn). A nie obarczać winą obcych. Ani czekać na pomoc obcych. Ani czekać na proces moralnego "odrodzenia" państw komunistycznych. Bo to może nie nastąpić nigdy. Praktyka minionych sześćdziesięciu lat zdaje się nas pouczać, że następuje raczej proces odwrotny: nie wewnętrznego przeobrażenia komunizmu, lecz zewnętrznej ekspansji komunizmu.
Tym bardziej wylansowano, już na wielką skalę i w nowym wydaniu , "nieantagonistyczną opozycję" w państwach komunistycznych... Tzn. taką, która dąży do "poprawy" ewolucyjnej komunizmu, ale wyklucza obalenie go siłą. Zaczęło się to w samych Sowietach jeszcze za Chruszczowa. Słynne pierwsze "samizdaty", nawet z adresami redakcji i autorów, czyli na wpół jawne, zasłynęły na całym świecie. Znaczenie tym większe, że jednocześnie utwierdzały Zachód o zachodzącej w bloku komunistycznym "EWOLUCJI", o której wszyscy marzą, gdyż stanowi alternatywę wszelkiej wojny, a nawet ją wyklucza. W ten sposób zabłysnęli "opozycjoniści" tej miary jak Sacharow i Sołżenicyn. (...) Sołżenicyn, którego puszczono za granicę z całą rodziną i całym archiwum... doszedł na Zachodzie do szczytu sławy. Jego działalność sprowadziła się do tego, że właśnie z najwyższego szczytu "antykomunisty" zaczął propagować trzy najważniejsze dla Moskwy postulaty: 1) Że Zachód jest zgniły i niezdolny do walki (już Lenin powiedział, że gotów "sprzedać nawet stryczek na własną szyję, byle zarobić pieniądze"...) Więc na Zachód liczyć nie można. 2) Że komunizm jest potęgą militarną, która-jak powiedział-nie potrzebuje nawet bomby atomowej, rozwali Zachód gołą pięścią! (I Zachód padał plackiem ze strachu.) - I najważniejsze. 3)Że można z nim walczyć tylko przez duchowe przeobrażenie,, miłość do prawdy, modlitwę do Boga, ale nigdy, jak napisał w swoim GUŁagu: "Ani nożem, ani mieczem, ani karabinem!" To są te trzy tezy potrzebne Moskwie. Na wszystkie inne słowa Sołżenicyna (a niektóre bywały doskonałe) Moskwie, jak mawiał Lenin: "naplewat'!" Jasne, że gdyby to apostołował agent sowiecki, nie miałoby znaczenia. Znaczenie ma, że głosi to ktoś, uważany za "apostoła antykomunizmu"...