cytaty z książki "Wybrańcy losu"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Prawdziwi absolwenci Akademii łapią życie za gardło, Cassandro! Pamiętaj o tym”.
-(...)co robiłaś na trzecim piętrze w nocy?
-Lunatykowałam. Myślę, że to nasz wspólny zwyczaj.
Nigdy w życiu nie spotkała takiego dupka.
I tak jej się podobał!
Wiedziała, że są gorsze rzeczy niż duchy, wampiry i wilkołaki.
Na przykład słowa. Słowa były jak kły, jeśli zostały naostrzone przez takiego eksperta jak Jilly Beaton. Słowa mogły zadać głębokie rany.
- A teraz? Ranjit potarł skronie. - A teraz? Co masz na myśli? - Jak na kogoś z kilkoma wiekami doświadczenia - szepnęła - nie jesteś specjalnie bystry, prawda? - Przyciągnęła go do siebie i pocałowała, myśląc: całuję chłopaka, nie ducha. I lubię go... Tak. Część Ranjita może i ma kilkaset lat, ale co znaczy mała różnica wieku? Wszystko w porządku.
- Właściwie czego powinniśmy się uczyć? - Cassie stukała łyżeczką w filiżankę, doskonale świadoma, że wygląda na zdenerwowaną. Richard odchylił się na krześle. - Życia, panno Bell. Ludzi. Kultury. - Wyciągnął rękę, jakby wręczał jej całe miasto.
- Wrócisz? - zapytała go. - Nie wiem - zagryzł palec, unikając jej wzroku. - To niedokończona sprawa, Cassie. Ale co mam robić? - W końcu zebrał się na odwagę i spojrzał jej w oczy. - Jeśli Akademia Darkea zostanie zniszczona, ty też ucierpisz. Jesteś teraz jedną z nich.
- Nieźle - powiedziała Cassie. Wodziła palcem po wodzie, o jej skórę ocierały się wodorosty. Patrzyła, jak odbicie księżyca rozpada się i odnawia. - Co się ze mną stanie? Otworzył usta i je zamknął, a w końcu powiedział: - Nie wiem.
- Wiesz, że nie są pasożytami? -Co? - Orchidee. Nie są pasożytami, to epifity. Rosną na innych roślinach, ale nie zabijają swojego gospodarza. One... współegzystują z nim. - Ach tak? Zaśmiał się: -Tak.
Tylko dzisiaj, pomyślała, chowając twarz w jego koszuli i wdychając jego jakże ludzki zapach. To było w porządku, było dobre. Tylko dzisiaj byli po prostu chłopakiem i dziewczyną, i nikim i niczym innym, i tańczyli pod rozgwieżdżonym paryskim niebem. I niech diabeł bierze jutro. Choć miała nadzieję, że nie będzie miał okazji.