cytaty z książek autora "Wiktor Noczkin"
Nie ma to jak kałasznikow do pokojowego rozwiązywania kwestii spornych.
Przecież my, jak wiadomo, nie pijemy po prostu dla pijaństwa samego w sobie, a ratujemy organizm przed radiacją, tak? Tak.
Jak kochać, to na zabój, a jak strzelać, to żeby zabić.
Zapiszczało PDA, co zwolniło mnie z konieczności wyjaśniania Dietrichowi, że ceną za nieuszkodzony mózg mutanta byłoby najprawdopodobniej znaczne uszkodzenie naszych własnych.
Płatki jaśminu, powoli wirując, spadają na nieruchomą taflę jeziora - szepnął filozof uduchowionym tonem. - Gdy wróg twój utraci czujność, pierdolnij mu z kałasza.
Zdarzają im się napady melancholii, z którymi radzą sobie waląc z grubej rury do wszystkiego, co podchodzi ku Pograniczu (..) - w szczególności jak sobie urządzą "wieczorek literacki". Oj tak, niewiadomego pochodzenia literatura bardzo mocno wpływa na chwiejność nastrojów.
Mechanik skrzywił się i zaczął marudzić, że niby zajęty jest... No, jasne! Jak "sam se zrób", to wszystko proste, a jak Brodaty ma się bujać, to nagle okazuje się, że nie takie znowu proste. Wszyscy spece od elektroniki są tacy sami, a Brodaty tu nie jest wyjątkiem.
A każda książka to przecież cały świat, który woła, wzywa do siebie...
- Przecież nie od wczoraj nas znasz, no ja cię kręcę! - zachrypniętym już głosem wrzeszczał żylasty stalker. - Chyba że co? Że to my czy co? Posrało cię! Tyle lat! Ile już lat u ciebie waletujemy...?!
- Nie drzyj się, Kierza, idź se snikersa zjedz, bo zaczynasz gwiazdorzyć!
No dobra, załóżmy, że mutanty wystraszyły się spędu. Okej. A ludzie co? W kolejce stoją, bo na Jantarze Biedronkę otworzyli?
Właśnie tutaj krzyżuje się kilka relatywnie bezpiecznych tras, więc okolica nieustannie rozbrzmiewa echem wystrzałów.
Powiem wam, że pomieszkawszy w Hewie nieco dłużej, przestałem się dziwić wynaturzeniom miejscowej polityki. Taki kraj, taki mamy klimat. A potem w ogóle zobaczyłem, co dzieje się w Bagiennym Kraju, i przekonałem się, że Hewa to bynajmniej nie było najgorsze miejsce na świecie.
Kiedy stalker zabiera się za opisywanie tego, co przez dzień widział, to trzeba zawsze wiedzieć: przegnie! Inaczej nudno by było.
- Ależ panie Ślepy, obiecywałem przecież! - Dietrich był uosobieniem historycznie niewinnych Niemiec.
Dlaczego się nie spieszyliśmy do otwierania zamka? Bo strach. Strach, że spróbujesz i się nie uda. Że kod będzie niewłaściwy, że zamek się zaciął, że w ogóle nie działa, bo prądu nie ma... Mało to może nie tak pójść? Póki nie spróbujesz, to zawsze jest nadzieja, są opcje, a nie – to zawsze nie...
Lufa jego akaema patrzyła mi niezobowiązująco w brzuch. No tak, zali koniec to naszej przyjaźni?".
Łatwo być bohaterem książki, a człowiekiem - nie za bardzo.