cytaty z książek autora "Isayama Hajime"
Won mi stąd pomiocie masowych morderców!
Takie chwasty jak wy powinno się wyrywać korzeniami!
Tego dnia ludzkość przypomniała sobie strach, kiedy to "oni" rządzili światem. Upokorzenie... Życia w klatce...
Dopóki jest w nim choć trochę życia zrobi wszystko, by krzyknąć...!
[Zeke] Jaka piękna pogoda... szkoda, że wcześniej nie zwracałem na tego typu rzeczy uwagi... Ale cóż. Ktoś, kto zabił tylu ludzi najwidoczniej na to nie zasłużył [str. 127].
Jeszcze gdy byliśmy rekrutami, wiedziałem, że Eren jest niebezpiecznym narwańcem. Skończonym gnojkiem, który prędzej czy później zaprowadzi nas prosto do piekła.
[Eren do Armina] Nie chcę tego, rozumiesz!? Nie chcę, żeby Mikasa sobie kogoś znalazła! Chcę, żeby całe życie kochała tylko mnie! Nawet gdy już umrę... żeby kochała mnie nawet dziesięć lata po śmierci, albo i dłużej!
Aha... więc to tak... nie przypuszczałem, że powiesz coś tak obciachowego...
Proszę nie powtarzaj jej tego. Chcę, żeby była szczęśliwa naprawdę... Ale kurde, no...! Nie chcę umierać... Chcę żyć razem z Mikasą i wami wszystkimi...! [str. 202-203].
Po prostu chyba już zrozumiałam, dlaczego tak im zależy na tych ekspedycjach... Dla zwiadowców tereny za murami są tym, czym dla nas świat na powierzchni... Wielu naszych przyjaciół umarło, marząc o życiu na górze i zawsze, gdy na nich patrzyłam, wiedziałam, że po prostu muszę się tam dostać.
Każdy z nas nosi w sobie diabła, to dlatego świat jest taki, a nie inny [ str. 78].
Wiesz, brachol... nie do końca czaję, jak właściwie chcą odbić świat z rąk tytanów i w ogóle, ale wiem jedno - ci tutaj naprawdę gotowi są oddać za to życie.
Jednak jeśli zamierzamy odbić ten świat z rąk tytanów, musimy być gotowi stać się jego podwalinami i bez żalu poświęcić serca sprawie! Każdy z nas, bez wyjątku!
Nie wiedziałem... nie mogłem wiedzieć... choć wierzyłem we własne możliwości... i w wybory towarzyszy, którym ufałem, nikt nie mógł przewidzieć, jak to się skończy...
[Zeke do Erena]To nie twoja wina obaj jesteśmy tylko ofiarami najgorszego rodzica na świecie. [str. 80].
[Jean do Armina, Mikasy i Connyego] By nas ochronić Eren postanowił poświęcić życie wszystkich mieszkańców świata poza murami.
I prawda jest taka, że to my skorzystamy na tej rzezi. [str. 61].
[Annie do Hich] Zabijanie było czymś, za co mnie chwalono. Nauczono mnie, że po przekroczeniu granicy mogę zabijać wszystkich, bez wyjątku... zarówno żołnierzy jak i cywilów. Wszystko to by ocalić świat i odpokutować za nasze Erdiańskie grzechy [str. 108].
[Gabi chroniąc Reinera przed Jeanem] My.. tak bardzo chcieliśmy was pozabijać... wymordować diabły z paradis.. Po to, żeby świat nas zaakceptował... i nam wybaczył... chcieliśmy sprawić, żebyście przestali istnieć... Zamiast tego. Sprawiliśmy tylko, że przestana istnieć nasi najbliżsi i wszyscy mieszkańcy Liberio...! Przepraszam was...! [str. 41-42].
[Annie] Możecie mi wyjaśnić. W jaki sposób mamy powstrzymać atakujących wrogów, jednocześnie ich nie zabijając. Do tego chronić statek oraz Azumabito, i dać im czas na przygotowanie do lotu? [str. 56].
[Magath] Zbyt łatwo przyszyło mi mówienie o "tych dobrych" i "tych złych". Nawet w takim momencie rozpaczliwie próbowałem udowodnić, że to my mamy rację... że to, co robiłem, było słuszne...
Bałem się spojrzeć prawdzie w oczy... ujrzeć samego siebie takim, jakim naprawdę jestem - ucieleśnieniem żałosnego i tchórzliwego państwa, jakim stało się Mare. [str. 64].
[Armin] Jestem w paszczy tytana, a jednak z jakiegoś powodu wiem, co dzieje się z resztą... Czy to dlatego, że wszyscy Eridianie są połączeni drogą. Jeśli tak to może dam radę coś z stąd zdziałać? [str. 91].
Bardzo dawno temu. Gdy na świecie istniała jedynie materia nieożywiona. Co rusz formowała się bezkształtna nieokreślona masa "czegoś", by wkrótce bezpowrotnie zniknąć... i tak wiele, wiele razy... Aż w końcu któryś z takich tworów przetrwał. Dziś nazywamy go "życiem". Życie pozostało na świecie dzięki temu, że potrafiło się rozmnażać. [str. 95-96].
[Armin do Zekea] Pamiętam... słońce już zachodziło... a my ścigaliśmy się we trójkę, do rosnącego na wzgórzu drzewa... To Eren rzucił ten pomysł i nagle wystartował jak szalony... Mikasa pędziła tuż za nim. A ja, jak zwykle, daleko z tyłu... Ale to nic... wiał wtedy ciepły wiatr. I sam bieg sprawiał, że czułem się tak... dobrze. W powietrzu tańczyły wyschnięte liście, i wtedy, nie wiem czemu, pomyślałem... że morze urodziłem się właśnie po to, żeby z Erenem i Mikasą biec na tamto wzgórze... [str. 103-104].
[Eren] Uwolnieni z murów tytani zrównają z ziemią wszystkie treny poza wyspą. Wybiją wszystkie żywe istoty. Co do jednej! [str. 48-49].
By rządy naszych tytanów trwały po wieki wieków Aż po kres tego świata. [str. 172-173].
I jeszcze jedno... Kocham cię Gabi.
Zostałem kandydatem na wojownika, bo nie chciałem, żebyś przejęła moc tytana opancerzonego.
Chciałem, żebyś została moją żoną i żyła długo i szczęśliwie...!
Miałem rację, Levi... naprawdę jesteś skrzydłem rewolucji...!
Nie ma znaczenia, co pragniesz zobaczyć, to właśnie ci, którym dane było to zrobić, zdobyli najwspanialszą i najpełniejszą wolność na świecie. To właśnie jest wolność. [str. 37-39].