cytaty z książki "Zatruty tron"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Dlaczego tak trudno nam słuchać, gdy ludzie mówią o nas dobre rzeczy? - wyszeptał.
- Cały czas łudzimy się nadzieją, że wszystko zostanie po staremu, i to jest właśnie najgorsze, nie mam racji? - powiedział cicho, wpatrując się w Lorcana. - Gdybyśmy tylko mogli wyzbyć się tej głupiej iluzji, tego przekonania, że tym razem będziemy mogli zostać. Że tym razem wszystko zostanie po staremu. Bylibyśmy o wiele szczęśliwsi.
- Razi chciał żebyś zaczekał na niego tutaj – przypomniała.
- Razi może mnie pocałować w mój merroński tyłek – rzucił ze znużeniem i zniknął wśród cieni, a drzwi zamknęły się za nim z cichym trzaskiem.
Miała wrażenie, że świat stanął na głowie, a ona bezskutecznie usiłuje utrzymać w nim równowagę. Co takiego się stało, że koty nie odpowiadają na grzeczne powitania, a duchy boją się zamienić kilka słów z przyjacielem?
- Co ty wyprawiasz? - spytał, mierząc dygoczącego Lorcana gniewnym spojrzeniem. Lorcan łypnął na niego okiem i natychmiast odwrócił głowę, od razu było widać, że ma coś na sumieniu.
- No wiesz – wychrypiał. - To i owo.
Szukali winnego, malutka. Przyczyny swoich kłopotów. Myślą, że jeśli znajdą tę przyczynę i zajmą się nią, ich kłopoty dobiegną kresu.
A teraz... A teraz ja też go opuszczę - pomyślała. - Nawet ja, bo naprawdę są sprawy ważniejsze, ważniejsze nawet od tego kochanego człowieka, który dał mi wszystko, co miał, który nigdy mnie nie zawiódł.
Była tylko ona i te obrazy, jej demony, z którymi musiała mierzyć się sama.
-Przestań - powiedział Christopher znużonym głosem.
-Co mam przestać? - spytała Wynter.
-Patrzeć na mnie, jakbym zrobił coś złego.
- Jak ty znosisz to miejsce? - spytał cicho. - Przecież to trucizna. To jak wdychanie trucizny dzień za dniem, aż dusza zapada na zdrowiu i umiera.
Wszystkie ostatnie troski spadły na nią nagle, osiadły na jej klatce piersiowej i ścisnęły za serce. Z jękiem przekręciła się na bok i schowała głowę w zgięciu łokcia. Marzyła, by znowu zasnąć. Spać błogo, bez snów, pogrążyć się w niebycie. Zamknęła oczy, usiłując zanurzyć się pod powierzchnię myśli, jeszcze raz popływać w cudownej studni niewinnego zapomnienia.
Lorcan skrzywił się i ruszył do siebie, mozolnie wspierając się o ściany.
- Jesteś dokładnie taka sama jak twoja matka! - wychrypiał, znikając za rogiem. (...)
- Musiała z niej być istna święta!