cytaty z książki "Perfekcyjna niedoskonałość"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
I pomyślał: pocałuję ją. Ale ponieważ pomyślał — nie było to już spontaniczne, i zaniechał.
Tchórz, tchórz. Czego się boisz? Introwertyk pieprzony. Trzeba rozmawiać. Nie wiesz, co pamiętasz, dopóki nie spróbujesz tego opowiedzieć. I nie wiesz, co tak naprawdę sądzisz na dany temat, dopóki nie zaczniesz się o to z kimś kłócić. W samotności nie jesteś nawet świadom swoich sprzeczności. Myślisz, że czemu służy odpowiedź?
W świecie imitacji doskonałych sztuka rodzi się z przekłamań w kopiowaniu.
starzy znajomi tak naprawdę nigdy nie rozmawiają ze sobą, lecz ze skumulowanymi wspomnieniami swych poprzednich rozmów
...potem śniły się jej przebudzenia w samotności, na absolutnie cichym bezludziu, gdzie nawet milczenie było krzykiem, bardziej desperackim od krzyku.
- ... nie istnieje i nie może istnieć żaden taki system etyczny, żaden uniwersalny, spójny wzorzec zachowania, mniej lub bardziej rozwinięty zbiór przykazań... których stosowanie gwarantowałoby człowiekowi pewność słusznego wyboru. Zawsze, prędzej czy później, ale zazwyczaj naprawdę szybko - zawsze stajesz w sytuacji, do której system się nie stosuje, albo też daje sprzeczne zalecenia.
- Etycznie Twierdzenie Gődla
- Bo przecież w życiu nie oceniamy czynów poprzez przyłożenie do takiego wzorca. Dzieje się inaczej. Spotykamy, patrzymy i reagujemy: dobre; złe; a najczęściej coś pomiędzy. Każdy przypadek jest wyjątkiem...
Cała kultura opiera się na udawaniu. Że jesteśmy kulturalni".
Oczywiście, że niemożliwe. Tak samo jak niemożliwa jest całkowita prawdomówność, wierność absolutna, piękno uniwersalne.
(...) lecz Zamoyski pochodzi z epoki fatalizmu, z epoki predestynacji ciała i umysłu. Pili, bo musieli. Chorowali, bo musieli. Nie mieli wyboru.
Pokora, powiadał Ojciec Frenete, pokora. Ona jest najsubtelniejszą formą obrazy. A jeśli nie potrafisz wyzbyć się pychy, przynajmniej nie okazuj jej w sposób wulgarny.
Wrosnę w twoją krwawiącą pamięć jak chwast, jak nowotwór, nie pozbędziesz się mnie do końca życia.
Pokora to oręż pysznych. Nikt nie jest doskonały. Lecz mądrzy wykorzystują także własne niedoskonałości. Kompleks wyższości najlepiej kryje się pod maską głupoty. A przed chwilą zlekceważyła tę radę, głośno
Niektóre osoby — Judas, ojciec Frenete — samą swą obecnością odkształcają przestrzeń konwencji, tak mocno, że ktokolwiek za bardzo się zbliży — nieuchronnie ulega oddziaływaniu owych supermas i skręca w wyznaczaną mu przez nie nową orbitę.
Wszyscy zakochujemy się w gruncie rzeczy w samych sobie.
Pyszni nie są w stanie nas upokorzyć — to potrafią jedynie prawdziwie pokorni.
Po utopieniu należy poćwiartowanego na płonącym stosie rozstrzelać zatrutymi kulami - skomentował sucho Adam.
Wiktoriański kochanek drżał z podniecenia na widok łydki narzeczonej. A w kulturach pozwalających na wszystko nic nie ekscytuje nawet w całkowitym obnażeniu, nie ma wstydu, nie na uniesienia; ciało to narzędzie, ciało to przedmiot.
- Nie rozumiesz? Technologia narzuca nam prawa, ale my z kolei narzucamy prawa technologii. (...)
- Innymi słowy: udajecie.
- Cała kultura opiera się na udawaniu. Że jesteśmy kulturalni.
Pokora to oręż pysznych. Nikt nie jest doskonały. Lecz mądrzy wykorzystują także własne niedoskonałości. Kompleks wyższości najlepiej kryje się pod maską głupoty. A przed chwilą zlekceważyła tę radę, głośno
Liczba dusz nie dlatego jest skończona, że Bóg ich więcej nie wyprodukuje, lecz ponieważ skończona jest liczba dusz oryginalnych - potem powstają tylko kopie.
Przyzwyczajaj się: istnieją tylko rzeczy logicznie sprzeczne i niesprzeczne. Pierwsze są niemożliwe, drugie - konieczne.
...może oni rzeczywiście starają się tu na siłę tworzyć tabu, aby w tych czasach wszechmożliwości zachować możliwość odczuwania - odczuwania tego, co ja teraz odczuwam. Jest to jakaś definicja człowieczeństwa, nie najgorsza chyba.
Każda kultura balansuje na ostrzu noża, stanowi ofiarę rozdzierających ją sił: postępowej i zachowawczej. Jeśli przeważy postępowa, zatracona zostanie tożsamość - i to jest śmierć. Jeśli przeważy zachowawcza, nic się nie zmienia aż do końca, gdy inne kultury, lepiej przystosowane, przytłoczą tamtą - i to też będzie śmierć.
Ten pieprzony Sak to jeden wielki patchwork czasoprzestrzeni, wkładasz rękę do kieszeni i drapiesz się w jutrzejsze ucho, zajoba można dostać.
Ostre cięcie wzdłuż dendrytów: szpłacht! – i oto jest dwóch Zamoyskich: /Zamoyski i //Zamoyski, a obaj tu siedzą i wytrzeszczają oczy w pustą przestrzeń nad Escherowym Domem Cesarza. – Skup się teraz wyłącznie na swej animie, stahs. //Zamoyski wstał, wyprostował się. Spojrzał z góry na klęczącego mandaryna. Obrócił się i spojrzał na siebie – na /Zamoyskiego – na pierwszą manifestację, która nie wstała, nie wyprostowała się, nie obróciła. Spoglądała spod platana szeroko otwartymi oczyma. Zakręciło mu się w głowie. Uciekł //wzrokiem od swego primusa. Nawet jednak gdy //patrzył w tym samym kierunku, co on – na mandaryna – //patrzył przecież z innego miejsca, pod innym kątem. I tak //spojrzenie nakładało się na /spojrzenie, oba tłoczące obrazy do tego samego mózgu: Zamoyski /widział i //widział. /Widział i //widział, /słyszał i //słyszał, /czuł i //czuł – dezorientacja rosła z każdą sekundą, tonął w chaosie nadmiarowych bodźców. Zaraz zacznie /myśleć i //myśleć – wtedy ostatecznie zginie Adam Zamoyski, rozerwany na dwa.
A dla mnie kultura, która nie może się rozwijać, jest martwa. Nie ma szczęścia w stagnacji. (...) Ba! Lecz czy jest szczęście w zmianie?
Ja nie jestem bezpłciowu, nie jestem aseksualnu – rzekłu sucho phoebe, spoglądając na Zamoyskiego bez mrugnięcia. – Po prostu moja seksualność całkowicie transcenduje kategorie męskości i kobiecości. Jeśli możesz dowolnie zmieniać kolor włosów, pozbyć się włosów w ogóle lub zastąpić je czymś zupełnie innym, i przyszedłeś na świat ze wszystkimi tymi potencjami – to jaki sens ma pytanie, czy jesteś blondynem, czy brunetem? Tak samo nie pytasz o płeć postseksualisty.
- Niech ja to sobie ułożę w głowie. Czas i przestrzeń to gładka glina. Stałe fizyczne odkształcają ją tak lub owak; jedne ich kombinacje powodują takie wypaczenia, inne – inne. Bierzemy następnie garnek ciasta: życie. Wylewamy: to jest Pierwszy Próg. Ciasto pokrywa całą glinę, wypełniając każdą nierówność i szczelinę. Z którejkolwiek strony byśmy to ciasta lali, wypiecze się zawsze w tych samych kształtach, określonych przez wypaczenia gliny. Dobrze mówię? – Aha. Gheorg/Oficjum zapytału nu o imię. Z podanego w transkrypcji Kodowej zbioru wybrału do tłumaczeń „Franciszka”. Franciszek twierdziłu, że ma milion lat: byłu słowińczykiem. Byłu – teraz już nie jest. Teraz kona. – A my, a ja – znajduję się przed czy za Pierwszym Progiem? – Popatrz na Krzywą. Jej kształt jest taki sam dla każdego życia, z jakiejkolwiek niszy ewolucyjnej by startowało. Zero na osi pionowej oznacza wykształcenie frenu. Krzywa startuje spod osi i idzie przez struktury przedcywilizacyjne w cywilizacje klasyczne. W biologii Homo sapiens ten odcinek oddaje mniej więcej stosunek ilościowy neurogleju do neuronów w mózgu. Dalej na Krzywej mamy cyborgizacje. W lewo od nich – przypadkowe, genialne jednostki w ramach gatunku, tudzież szczytowe osiągnięcia eugeniki. W dół od cyborgizacji – protezy kompensacyjne. Idąc po Krzywej dalej w prawo, mijamy Pierwszy Próg: początek masowej, świadomej autokreacji gatunku. Pierwszą tercję, od punktu zero do Progu, w Cywilizacji Homo Sapiens wypełniają stahsowie. Rodzaj Tradycji określa stopień ich przesunięcia na Krzywej.