cytaty z książek autora "Ian Douglas"
Niestety, to ludzie, a w szczególności politycy sprawili, że zaczynał mieć wątpliwości, czy ludzkość powinna mieć nadzieję na przetrwanie.
Biała konwencja, będąc skutkiem wyniszczających wojen islamskich z końca dwudziestego pierwszego wieku, zakłada, że żaden człowiek, rząd ani religia nie ma prawa dyktować poglądów religijnych innym. Konwencja była postrzegana jako gwarancja tego, że nie nastąpi kolejny islamski, nuklearny dżihad, ale oznaczała także, że inne religie nie miały prawa próbować nawracać na swoją wiarę ani pokojowo, ani siłą.
- Nie mogę wyjść z podziwu, jak różnorodne jest życie. Wie pan, że jeszcze całkiem niedawno, zanim spotkaliśmy się z innymi rasami, uważaliśmy, że wszyscy mieszkańcy kosmosu muszą wyglądać mniej więcej tak jak my?
Na przyszłość radziłbym jednak być nieco bardziej "politycznym" w odmowie. Mówienie starszemu stopniem oficerowi, żeby wypierdalał, nie jest najlepszym sposobem rozwoju kariery.
Z doświadczenia wiem, że na szczęście trzeba ciężko zapracować." - prezydent Koenig.
Zrób coś. Choćby głupiego, ale zrób coś!
Ludzie także się zmieniali. Czasem, jak w przypadku żony Graya, zamiana bolała.
Ale z tego bólu dało się otrząsnąć.
Cała trójka zawróciła grawicykle i pognała w stronę portu kosmicznego Giuliani, na północ od Manhattanu.
Tam czekał na nich wahadłowiec lecący do bazy orbitalnej Quito, gdzie zacumowany był lotniskowiec gwiezdny ,,Ameryka".
Ich dom.
Miał wyrobioną reputacje w eskadrze, kobieciarz, playboy, stereotypowy wiecznie napalony jak silnik odrzutowy pilot myśliwca. I robił co mógł, aby podtrzymać tę opinię dzięki brawurowym flirtom, chociaż nawet on przyznawał, że szczegóły jego życia erotycznego są nieco przesadzone. Po prostu dzień i noc też, miały za mało godzin, aby wyrobić statystyki jakimi lubił się przechwalać. Ale to drobne wtargnięcie rzeczywistości w jego życie nie mogło powstrzymać zuchwałości.
Konstantin zawiesił głos, zupełnie jak człowiek. - Czasem bardzo się o was martwię, ludzie. Wasza pasja może was zniszczyć.
- Ludzie nie posiadają sonarów - odparł.
- Sprawdzam dane, jakie zapisali na temat porucznik Connor - ponownie odezwała się AI, powodując niekomfortową przerwę. - Możliwe, kapitanie, że Slan uważają kobiecy biust za projektory sonaru.
Gray parsknął śmiechem.
Dzwon Czystej Harmonii odnosił wrażenie, że to, co oglądał, było wyrazem prawdziwej ludzkiej siły. Siły, wobec której Slan nie mieli szans.
Dzwon poczuł się zagubiony w ludzkim widzeniu wszechświata. Zamiast widzieć miejsca jako kompleksy tuneli, mniej lub bardziej rozległych, oni widzieli malutkie punkciki zagubione w ogromnej próżni, oddzielone kolosalnymi obszarami pustki.
Ta myśl była przerażająca, niosła ze sobą straszliwą samotność.
By walczyć z ludźmi, trzeba było zdaniem Dzwona dostosować się do ich sposobu walki, zlikwidować ich całkowicie, atakować, aż ich macierzysta planeta i wszystkie światy, które skolonizowali, zostaną starte w radioaktywny pył. U Slan ta myśl budziła odrazę i wstręt, jednak Dzwon Czystej Harmonii nie widział innego wyjścia.
Sjusz Sh'daar musiał wybić ludzi aż do ostatniej ślepej istoty albo sam zostanie zniszczony.
Te światy (miejsca) są częścią ludzkiej społeczności.
Zaatakowaliście naszą społeczność.
Zostaniecie teraz odesłani w światło!
Dzwon Czystej Harmonii rozważył to. Słyszał już te argumenty, ale teraz brzmiały one słabo. ,,Społeczność" Sh'daar była tylko nazwą, zbiorem wzajemnie obcych kultur, prowadzonych i zarządzanych przez wirtualne istoty, poprzez ich sieć komputerową. W porównaniu z emocjonalną wiadomością od ludzi odpowiedź Sh'daar brzmiała jak zakłócenie w dźwiękowym otoczenia Dzwonu.
Grzech...
- Ja to rozumiem - powiedział Koenig po ceremonii awansowej. Prezydent wzruszył ramionami. - Gdy jesteś chujwiegdzie, musisz robić to, co uważasz, że jest słuszne w tym momencie. Ale jeśli nie jest to zrobione podręcznikowo, sztabolom się to nie spodoba. Wiesz o tym.
Gray wiedział.
A teraz faktycznie był chujwiegdzie, szesnaście tysięcy lat świetlnych od domu, i patrzył na ,,to".
Skąd można było wiedzieć, kiedy taki obcy kłamie?
- Dowódca Niebieskich Omega, tu Omega Siedem - zameldował Trevor. - Włączony tryb plemnika. Gotów to przyspieszenia.
Trzy milenia wcześniej Sun Tse stwierdził, że tylko człowiek znający zarówno siebie, jak i swojego przeciwnika może wygrywać wszystkie bitwy. To mogło być prawdą dla antycznych Chińczyków, ale dziś uzyskanie pełnej wiedzy było niemożliwe, szczególnie w odniesieniu do istot tak całkowicie obcych jak Sh'daar, Turuschowie czy H'rulka.
Ludzie mogą skrzywdzić innych tylko wtedy, gdy im się na to pozwoli, kiedy się ich wpuści za swoją tarczę.
Niebiescy Omega zbliżali się do tego pirotechnicznego piekła.
Myśliwiec mógł dosłownie wyparować pod działaniem sił pływowych lub zostać wciągnięty przez własną osobliwość.
- Jeśli ci się uda - włączył się Kirkpatric - będziemy musieli zmienić twoją ksywę z Pryma na Sandmana.
- Wojna oznacza śmierć, panie Quintanilla, śmierć dzielnych ludzi wypełniających swoją powinność. Nie podoba mi się to ani odrobinę bardziej niż panu. Gdybym mógł machnięciem ręki zmienić prawa fizyki, zrobiłbym to.
Odpalenie miało nastąpić w dokładnie wyznaczonym momencie przed rozpoczęciem hamowania. Pilot spojrzał na wyświetlacz. Pozostało im pięć minut i dwanaście sekund czasu subiektywnego.