cytaty z książki "Bóg rzeczy małych"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Kiedy kogoś zranisz, zaczyna cię mniej kochać. Taki skutek mają nieostrożne słowa. Ludzie zaczynają cię mniej kochać.
Tajemnica Wielkich Opowieści polega na braku tajemnic. Wielkie Opowieści to te, które już słyszałeś i chcesz usłyszeć ponownie. Te, do których możesz zawitać w dowolnym momencie i czuć się w nich swojsko. Nie zwodzą dreszczykami i karkołomnymi zakończeniami. Nie zaskakują nieprzewidzianym. Są równie znajome jak dom, w którym mieszkasz. Albo zapach skóry kochanka. Wiesz, jak się zakończą, lecz słuchasz tak jakbyś nie wiedział. Tak samo jak wiesz, że kiedyś umrzesz, lecz żyjesz tak, jakbyś miał żyć wiecznie. W Wielkich Opowieściach wiadomo, kto przeżyje, kto umrze, kto znajdzie miłość, kto nie znajdzie. A jednak chcesz dowiedzie się jeszcze raz.
(...) z pewnością żadne zwierzę nie opanowało nieskończenie twórczej sztuki bezgranicznej ludzkiej nienawiści. Żadne zwierzę nie potrafi nienawidzić z takim rozmachem i siłą.
Z niezachwianą pewnością osoby głęboko wierzącej Wellja Paapen oznajmił bliźniętom, że na świecie nie istnieje coś takiego jak czarne koty. Powiedział, że istnieją tylko dziury po kotach we wszechświecie.
Powiedziała, że czuje się jak znak drogowy, na który srają ptaki.
Czuł się zielonofaliście, lepkowodniście, grudowato, ośliźle, tonąco, bezdenno-dennie.
Historia jest jak stary dom nocą. W którym płoną wszystkie lampy. I szepczą przodkowie. Aby zrozumieć historię musimy wejść do środka i posłuchać, co mówią. Oglądać książki i obrazy na ścianach. Powąchać zapachy.
O pewnych rzeczach można zapomnieć, a o pewnych nie można – stoją na zakurzonych półkach jak wypchane ptaszyska o złowrogich , patrzących z ukosa oczach.
Pewne rzeczy same są dla siebie karą. Jak sypialnie z wbudowanymi szafami. Wkrótce wszyscy mieli się dowiedzieć wiele nowego o karach. Że są w różnych rozmiarach. Czasami są tak duże jak szafy z wbudowanymi sypialniami. Można spędzić tam całe życie, wędrując po mrocznych półkach.
Wnętrze jej głowy było jak pokój, w którym w jasny dzień zaciągnięto grube, czarne zasłony.
Mógł robić tylko jedną rzecz naraz.
Jeśli ją obejmował, nie mógł jej pocałować. Jeśli ją całował, nie mógł jej widzieć. Jeśli ją widział, nie mógł jej czuć dotykiem.
(...)
Jeśli jej dotknął, nie mógł do niej mówić, jeśli ją kochał, nie mógł odejść, jeśli mówił, nie mógł słuchać, jeśli walczył, nie mógł zwyciężyć.
Zostawił po sobie dziurę we wszechświecie, przez którą jak płynna smoła wlewała się ciemność.
nie napisała do niego. Pewnych rzeczy nie można zrobić - na przykład napisać listu do części siebie samej. Do swoich stóp lub włosów. Lub serca.
Jesteśmy jeńcami wojennymi. Nasze sny zostały wykastrowane. Nigdzie nie należymy. Żeglujemy bez kotwicy po wzburzonych morzach. Być może nigdy nie pozwolą nam przybić do brzegu. Nasze smutki nigdy nie będą dość smutne. Nasze radości nigdy nie będą dość radosne. Nasze marzenia nigdy nie będą dość wielkie. Nasze życie nigdy nie będzie dość ważne. I znaczące.
Słyszałem, jak mówiła,że
Nie ma czasu do stracenia
Zrealizuj marzenia
zanim uciekną
Cały czas umierają
A jeśli stracisz marzenia
Stracisz rozum.
Nie możemy jednak wejść do środka, ponieważ wyrzucono nas i zamknięto za nami drzwi. Kiedy zaglądamy przez okna, widzimy tylko cienie. Kiedy próbujemy podsłuchiwać, słyszymy tylko szepty. Nie potrafimy ich zrozumieć, ponieważ w naszych głowach toczy się wojna. Wojna, która bierze sny w niewolę i prześniwa je na nowo. Wojna, która kazała nam podziwiać naszych zdobywców i gardzić samymi sobą.
Kiedy Khubćand, jego ukochany, ślepy, łysy, sikający pod siebie siedemnastoletni kundel, postanowił odegrać długi, rozdzierający spektakl śmierci, Estha pielęgnował go w tej ostatniej męczarni, jakby zależało od tego jego własne życie.
Wszyscy łamali normy. Wszyscy chodzili po zakazanych terenach. Wszyscy majstrowali przy prawach, które mówią kogo i jak należy kochać. I jak bardzo. Prawa, dzięki którym babcie są babciami, wujkowie wujkami, matki matkami, kuzyni kuzynami, dżem dżemem, a galaretka galaretką.
Ostatnie ramiączko światła zsunęło się z ramienia cherubina.
Nawet Chacko nie umiał zadowalająco wyjaśnić, dlaczego partia komunistyczna cieszyła się w Kerali znacznie większym poparciem niż w całej reszcie Indii, może z wyjątkiem Bengalu.
Istniało kilka rywalizujących ze soba teorii. Jedna z nich wiązała popularność komunizmu z dużym odsetkiem chrześcijan zamieszkujących ten stan. Dwadzieścia procent mieszkańców Kerali było chrześcijanami syryjskimi, uważającymi się za potomków stu braminów, których święty Tomasz nawrócił na chrześcijaństwo podczas swej podróży na Wschód po zmartwychwstaniu Chrystusa. Ze strukturalistycznego punktu widzenia - brzmiał ten cokolwiek abstrakcyjny wywód - marksizm stanowi prosty substytut chrześcijaństwa. Wystarczy zastąpić Boga Marksem, szatana burżuazją, Niebiosa społeczeństwem bezklasowym, a Kościół partią, niezmienione natomiast pozostaną forma i cel wędrówki.
Wtedy wszystko było fragmentaryczne. Jakby z rzeczy uciekło znaczenie i zostawiło je pokawałkowane. Nie powiązane ze sobą. Odblask igły Ammu. Kolor wstążki. Krzyżykowy ścieg haftowanej kołdry. Drzwi powoli ustępujące. Odrębne rzeczy, które nie posiadały żadnego znaczenia. Jakby inteligencja, która odszyfrowuje ukryte struktury życia - która łączy odbicia z obrazami, odblaski ze światłem, ściegi z materiałem, igły z nitką, ściany z pokojami, miłość ze strachenm z gniewem z winą - nagle zanikła.
Nieznośna polaryzacja. Obcość-bliskość nie do pogodzenia ze sobą.
Żył w społeczeństwie , w którym czyjaś śmierć może przynieść większy pożytek niż całe jego życie.
Słyszała w jego głowie grzechoczące, potłuczone słowa.
Powietrze zaś pełne było Myśli i Rzeczy do powiedzenia. Ale w takich momentach jak ten zawsze się mówi tylko Rzeczy Małe. Rzeczy Wielkie kryją sie niewypowiedziane w środku.
Jakie to miało być zwierzę nie powiedział. Miał chyba na myśli mieszkającego w Bimie człowieka. Bo z pewnością żadne inne zwierzę nie opanowało nieskończenie twórczej sztuki bezgranicznej ludzkiej nienawiści. Żadne zwierzę nie potrafi nienawidzić z takim rozmachem i siłą.
Chociaż nie było już z niego widać rzeki, dom przechował ją w sobie, tak jak muszla na zawsze przechowuje w sobie morze.
Wyjaśnił im, że historia jest jak stary dom nocą. W którym płoną wszystkie lampy. I szepczą przodkowie.
(…) – Nie możemy jednak wejść do środka – wyjaśnił Chacko – ponieważ wyrzucono nas i zamknięto za nami drzwi. Kiedy zaglądamy przez okna, widzimy tylko cienie. Kiedy próbujemy podsłuchiwać przez okna, słyszymy tylko szepty. Nie potrafimy ich zrozumieć, ponieważ w naszych głowach toczy się wojna. Wojna, którą wygrywamy i przegrywamy. Najgorszego rodzaju wojna. Wojna, która bierze sny w niewolę i prześniwa je na nowo. Wojna, która kazała nam podziwiać naszych zdobywców i gardzić samymi sobą.
Zapach historii.
Zapach przekwitłych róż na wietrze.
Już na zawsze miały być nim przesycone zupełnie zwyczajne rzeczy. Wieszaki na ubrania. Pomidory. Asfalt na drogach. Niektóre kolory. Talerze w restauracji. Milczenie. Pustka w oczach.