cytaty z książek autora "Marcin Hybel"
- Dwa dni temu będzie, jak tutaj, w karczmie, słyszałem dziewkę. Wyobraź sobie, mówiła ci ona do jakiegoś chłystka, że jak zgasi świecę, to weźmie do buzi.
- Wosk żrą?
Wszak dobry złodziej powinien wiedzieć nie tylko, jak kraść, ale i co kraść.
Tak bardzo pragnął, aby niewierni dojrzeli dobro płynące z boskich nakazów. Świat byłby o wiele piękniejszy, gdyby ludzie się kochali, szanowali, respektowali magię, a myśleli tylko o tym, co rzekło się im z ambony. s.250.
Gramiszowi marzył się gród z monitoringiem. Specjalnie tresowane papugi, rozstawione na słupach po mieście, robiłyby raban, gdyby tylko dostrzegły jakieś przewinienie. s.235.
Thomas wydął krwistoczerwone usta, skupiając na nim całą uwagę.
- Wiesz, co masz jutro robić? - spytał wreszcie.
- Tak.
- Więc mi to powiesz. Chce to usłyszeć od ciebie.
Jordan poczuł zakłopotanie, bo przecież tyle razy już to powtarzał. Czyżby Thomas się rozmyślił? Czyżby zwątpił w jego umiejętności?
- Mam słuchać i obserwować, panie. Działać tylko w ostateczności.
- Dobrze.
Chłopak poczuł na nowo rosnącą pewność siebie, lecz Thomas nie spuszczał z niego spojrzenia.
- Boisz się?
- Ja? - spytał i zaśmiał się nerwowo pod nosem. - Nie, skąd.
- Odwagę łatwo pomylić z głupotą, chłopcze. Pamiętaj o tym, bo Waleran wiąże z tobą duże nadzieje. Ja... też pokładam w tobie nadzieję.
- W-wiem. Nie zawiodę was.
- Dobrze. – Thomas rozparł się na krześle i splótł dłonie na piersi. - Posłuchajcie teraz, w jaki sposób macie się za to zabrać.
Przestraszeni wizją powrotu do więzienia, odważnie rzucili się do ucieczki.
Ludzie wypatrywali niecodziennych wydarzeń, czegokolwiek, co mogłoby nadać kolorytu szarej codzienności. Wszak jak długo można było czerpać satysfakcję z wiecznie urodzajnych plonów, tanich artykułów na bazarze, pięknej pogody, sprawiedliwych rządów czy zawsze chętnych małżonek.
s.22.
Po krótkiej chwili wojmił wskoczył na konia. Rubin był jego ulubionym rumakiem. Przejechał na nim dwieście mil z okładem. Na samym owsie, bez żadnych domieszek. s.208.
W Nogradzie rzadko kiedy działo się coś szczególnego, nie mówiąc już o jakichkolwiek przestępstwach, których ostatnimi czasy było jak na lekarstwo. Lochy stały puste, kat podpisywał umowę o dzieło, a strażników dzielnicowych kasztelan zwalniał ostatnio nagminnie. s.234.