cytaty z książek autora "Krzysztof Grzywocz"
Odpoczynek należy do całości życia - jest obowiązkiem. Człowiek, który nie potrafi mądrze odpocząć - wyrzec się pracy - nie potrafi dalej dobrze pracować.
Przyjaźń jest troską o samotność drugiego człowieka.
Trzeba mieć duży tupet, żeby na świat patrzeć tylko poprzez straty.
Kochać człowieka to także nie do końca go zrozumieć, pozwolić mu na tajemnicę, przestrzeń, do której być może nigdy nie wejdę, której nie mogę kontrolować. Kocham kogoś, kogo nie mogę do końca ogarnąć - jest on jak ocean, którego nie obejdę. Przeczuwam, że pozbawiając go tajemnicy, tracę jego miłość. Kocham tego, którego Bóg kocha i rozumie.
Pani i ja, każdy człowiek, jest jak duża bryła pięknego i drogocennego marmuru. Każdy z nas musi z tej bryły wyrzeźbić swoją postać. Wiele fragmentów marmuru musi odpaść. Czasem ludzie nie mogą pogodzić z tą stratą - rzeczywiście bywa, że chodzi o piękny, duży kawał marmuru i wydaje się nam, że jest on zbyt cenny, żeby stracić. Jednak człowiek, który nie potrafi zdobyć się na wyrzeczenie, nigdy też w pełni nie wyrzeknie siebie - nigdy nie będzie miał swojego kształtu, nie będzie sobą.
Największym cudem jest więź. Tam, gdzie są więzi, tam jest cud. Nie ma nic bardziej cudownego. Gdy człowiek odchodzi od więzi, skazuje się na samobójstwo.
Zapytałem starszą, szlachetną kobietę: „Pani Janino, teraz już u kresu życia, jakie pani ma refleksje? Proszę o jedną myśl podsumowania”. Ona bez dłuższego zastanowienia wypowiedziała zdanie, które nieustannie brzmi w moich uszach niczym jakiś psalm: „Miałam bardzo piękne życie, wspaniałą rodzinę, dużo dzieci i wnuków. Za to wszystko jestem Bogu niezwykle wdzięczna. Jednego zaś żałuję – że się za bardzo o to wszystko martwiłam (…) Ilu pięknych poranków nie widziałam przez to moje zatroskanie, ile wspaniałych wschodów słońca straciłam, nieustannie myśląc o tym, co zrobię, czym nakarmię, jak sobie poradzę”.
Za fasadą pozorów i zakonserwowanych ról społecznych, pod warstwą grzechu i słabości ukryta jest piękna muzyka, którą trzeba wydobyć z tego człowieka i dopuścić ją do głosu.
Im większa depresja tym ciemniej. Na początku jest jeszcze jakiś półmrok, coś widać, ale im głębiej, tym mniej światła. Wszystko gaśnie w ciemnościach. Nie wiadomo, czy to czego dotykam, jest dobre czy złe, czy stoi czy leży. Nic nie jest jasne. Wszystko staje się nienaturalnie trudne – kolejny dzień jawi się jako potężna góra. Gaśnie nadzieja. (…) Wszystko ginie w ciemności.
Dążenie do doskonałości jest czymś naturalnym i dobrym wówczas, kiedy oznacza pragnienie stawania się lepszym od samego siebie. Jeżeli ktoś jednak dąży do doskonałości po to przede wszystkim, żeby być lepszym od innych, to w istocie uprawia konkurencję - ma wielkie szanse po temu, aby stać się raczej gorszym, a nie lepszym.
Gdzie nie ma wartości, tam czas się dłuży, tam ludzie się nudzą.
Kto chce posmakować wszystkiego, niczego nie poczuje. Nie wypiję wszystkich kaw, nie zjem wszystkich ciast. To jest oczywiście symbol. Nie można mieć wszystkiego. Człowiek mądry musi się zgodzić na ubóstwo, żeby mógł smakować.
Taka zuchwałość, która odbiera Bogu możliwość zatroszczenia się, zadbania, opieki, powoduje przemęczenie. Ludzkie ramiona mogą tego osamotnienia w odpowiedzialności nie wytrzymać. Tak życia się nie udźwignie, ani małżeńskiego, ani kapłańskiego.
Piękno jest jednocześnie bardzo bliskie, mówi: "Pozostań" i dalekie: mówi: "Nie podchodź zbyt blisko".
Choć dla wielu z nas to niełatwe, w naszym odpoczynku powinno być także miejsce na uwolnienie od działania. Ten obszar naszego życia również jest sensowny - sensownie jest poświęcić czas na niedziałanie. Mam wrażenie, że sensownie działa ten, kto potrafi sensownie nie działać. Warto pielęgnować w sobie przeświadczenie, że jestem wartościowy również wtedy, gdy nie działam.
Dzielenie staje się formą smakowania tego, co dostaję od innych ludzi, i tego, czym sam mogę obdarować. Żeby to, co daję, było rzeczywiście smakowite, nie mogę zaoferować jakiegoś kiepskiego pokarmu. Staram się, żeby to, co produkuję, co mówię ludziom smakowało.
Ewagriusz z Pontu (...) napisał: "Zatroszcz się o siebie, a wtedy Bóg zatroszczy się o ciebie". Jeżeli dbam o siebie, oczyszczają się też moje projekcje na Boga. Jeżeli nie troszczę się o siebie, noszę głęboko w sobie obraz Boga, który nie troszczy się o mnie.
Nic tak nie przekonuje dzisiaj o Bogu, jak spotkanie z normalnym - to znaczy świętym człowiekiem.
Agresja jest energią życia. Dzięki niej mogę dobrze przeżyć straty i ich konsekwencje. Bóg daje agresję, abym coś zrobił, działał i był twórczy.
Nawet bardzo subtelne i trudne do uchwycenia przywiązania mogą odebrać wolność i głębsze przekonanie o posiadaniu siebie.
Istnieje bowiem głęboki związek między wiedzą a zachowaniem. Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki często mówił na wykładach, że duszpasterstwo, duchowość muszą być oparte na solidnej teologii, na solidnej antropologii, na solidnej wiedzy. Jeśli ta wiedza nie jest solidna, albo jeśli jest nieprawdziwa - będzie zaburzała zachowanie.
Warto szukać wokół siebie ludzi wrażliwych, którzy nie boją się pokazywać swoich łez, abyśmy umieli wzruszyć się głęboko.
Lęk, agresja to dobre uczucia. Można je tylko źle przeżywać i niewłaściwie wykorzystać.
Wielu ludzi broni wartości, mając Boga na ustach, ale sposób, w jaki to robią, demaskuje ich lęk. Zbudowali swoją tożsamość na religijności i przynależności narodowej. Nie istnieją w Bogu, tylko w strukturze. W związku z tym potrzebują wroga zewnętrznego, którego mogliby atakować, aby utrwalać swoją fałszywą tożsamość, opartą na ego. Z "miłości do Kościoła i ojczyzny" nienawidzą nieprzyjaciół. Pokazują tym samym, że nie mają nic wspólnego z Bogiem.
Człowiek, który nie potrafi ryzykować, najwięcej ryzykuje.
Bogactwo dzieciństwa to bogactwo więzi.
Przyjęcie czyjejś pochwały to przejaw pokory, ale to także dar.
dojrzałość osobowości- polega na umiejętnym utrzymywaniu tego paradoksalnego napięcia między światem obiektywnym a subiektywnym. Dojrzałość podtrzymuje to napięcie: wolność i posłuszeństwo, dziecięctwo i męstwo. Niedojrzałość polega zaś na tym, że się w tym napięciu ucieka na jeden biegun, ignorująć drugi.
Zdrowa duchowość jest to więc duchowość więzi, relacji, przyjaźni z Bogiem, z drugim człowiekiem i z samym sobą - i umiejętność utrzymania tych trzech wymiarów w harmonii. (...) Źródło jakiegoś zaburzenia może wynikać z zaburzenia poszczególnych elementów tego systemu lub braku harmonii. Nie można doświadczyć bliskości Boga bez doświadczenia relacji z człowiekiem. Bo przez to, co ludzkie, Bóg do nas mówi.