cytaty z książki "Kiedy nadciąga ciemność"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Wszystkie śmiertelne kobiety , bez wyjątku, są najbardziej nieprzewidywalnymi, nieobliczalnymi, szalonymi stworzeniami, jakie kiedykolwiek chodziły po ziemi.
No cóż, można było zrobić tylko jedno. Zachować się odpowiedzialnie i dojrzale. Czyli ukryć dowody.
- Do diabła! Co ci się stało? - spytał, przyglądając się śladom po oparzeniach na jego ciele.
- Drobne nieporozumienie między mną i czarownikiem.
- Jakie nieporozumienie?
- Uważał, że powinienem być martwy, a ja się z nim nie zgodziłem.
- Ho, ho ! Nie sądziłem, że zobaczę cię na kolanach, kochanie. Cóż za intrygująca pozycja, przywołuje na myśl najróżniejsze urocze możliwości.
- Jeśli zamierzałeś zmęczyć mnie spacerem przy świetle księżyca, to obawiam się, że ci się nie uda - powiedziała drżącym z napięcia głosem.
Dante odwrócił się do niej i posłał jej swój słynny uśmiech.
- Wstydź się, kochanie. Czy może być coś bardziej romantycznego niż łagodna nocna bryza ...
- Lekko zalatująca fabrycznym smrodem.
- Albo wycieczka na łono natury.
- Wśród kującego i drapiącego zielska, od którego dostanę paskudniej wysypki.
- Ale przynajmniej musisz przyznać, że nidgy nie miałaś bardziej przystojnego, czarującego i seksownego towarzysza.
Cóż, tu ją miał, przyznała w duchu. Nawet w najdzikszych fantazjach nie wyobrażała sobie, że gdzieś na świecie może istnieć tak przystojny mężczyzna.
- Może i tak - burknęła. - Ale zwykle na randkach nie spotykałam się ze stadami demonów, potworów i zombie.
Uniósł kpiąco brwi.
- Idioci. Najwyraźniej nie doceniają uroku prawdziwej przygody.
- Jesteś zbyt młoda, żeby być tak cyniczna.
- To realizm, nie cynizm - poprawiła go stanowczo. - Wakacje w Paryżu nie są dla kobiet pracujących za płace minimalną i... - Zatrzymała się gwałtownie, z oczami szeroko otwartymi z przerażenia. - Niech to wszyscy diabli. (...)
- Co się dzieje?
- Zostałam bez pracy i zalegam z czynszem.
Dobrze, może nie ograniczała się tylko do zerkania. Może czasem patrzyła. Wpatrywała się. Gapiła. A także pożerała wzrokiem.
Dlaczego miałabym ci zaufać? - wychrypiała. Wykrzywił wargi w uśmiechu i wyciągnął do niej
rękę.
- Dlatego, że w tej chwili, kochanie, nie masz innego wyjścia.
- Masz przyjemność przebywania w moim towarzystwie, dzięki czemu nawet wilgotna jaskinie powinna ci się wydawać rajem.
- Do cholery, jeśli już musimy chodzić w kółko, czy przynajmniej nie moglibyśmy robić tego gdzieś, gdzie jest klimatyzacja i podają lody kawowe ?
- Tylko mi nie mów, że odjechały wiedźmowozem.
- Coś w tym rodzaju.
Przeznaczenie nie ma nic wspólnego z tym kim jesteś i skąd pochodzisz. Przeznaczenie zależy od serca i duszy.
Dlaczego miałabym ci zaufać? - wychrypiała. Wykrzywił wargi w uśmiechu i wyciągnął do niej
rękę.
- Dlatego, że w tej chwili, kochanie, nie masz innego wyjścia.
- Ładny cios, kochanie - mruknął zauważając zardzewiały kawał rury, który ściskała w dłoni. - Nieustraszona pogromczyni demonów. Niemal tak dobra, jak...
- Powiedz „Buffy", a przebiję cię kołkiem - ostrzegła, unosząc rurę.
Parsknął cichym śmiechem.
- Bardzo przerażające, kochanie, ale jeśli chcesz naprawdę to zrobić, musisz użyć drewna.
- To da się załatwić.
- Nie wątpię. - (...) - Niestety, będziesz musiała odłożyć to na później.
- Ach! - Wycelowała w niego palec. - Wiedziałam, że jest w tym coś podejrzanego. Zawsze przypuszczałam, że bogacze sprzedali dusze diabłu. Tymczasem okazuje się, że są po prostu demonami.
- Tak, to jeden wielki spisek.
- Posłuchaj, Abby. Nie mogę cię zostawić samej. Nie, kiedy nie jesteśmy pewni, czy to bezpieczne.
Abby uniosła brwi.
- Sądzisz, że będę się z tobą spierać? Przez kilka najbliższych godzin zamierzam się ciebie trzymać, jak bym była przyklejona.
- Całkiem miła wizja. Chciałbym wrócić do niej nieco później, kochanie.
- Oszałamiająco zagadkowy, jak zwykle. Pewnie uważasz, że dzięki temu wydajesz się mroczny i tajemniczy?
- Och, ależ ja jestem mroczny i tajemniczy. - Zaryzykował. Zerknął przez ramię i napotkał jej płonące spojrzenie. - Tacy mężczyźni ci się nie podobają?
- Podobają mi się tacy, którzy mają bijące serce i lubią quiche, a nie krew - odcięła się błyskawicznie.
Dante parsknął śmiechem i wrócił do obserwowania ulicy.
- Skąd wiesz, kochanie? Jeszcze nie poznałaś wampira. Zapewniam cię, że będzie to przeżycie, którego nie zapomnisz.
- Boże, musisz być nienormalny. Albo najbardziej arogancki...
Dobrze. To już pewne. Wszystkie śmiertelne kobiety, bez wyjątku, są najbardziej nieprzewidywalnymi, nieobliczalnymi, szalonymi stworzeniami, jakie kiedykolwiek chodziły po ziemi.A ta jest mistrzynią świata w doprowadzaniu wampirów do szaleństwa.
- Nie. Myślę, że w tej samej chwili, gdy spróbowałabyś przekonać tych miłych, rzeczowych panów, że jesteśmy ścigani przez straszliwe demony i piekielne ogary, znaleźlibyśmy się w zamkniętym, wyłożonym miękkim materiałem pokoju. O ile wcześniej nie zostalibyśmy aresztowani za zabójstwo Seleny. Nie wiem, jak ty, ale ja nie mam ochoty przymierzać kaftana bezpieczeństwa ani zamieszkać w celi z malowniczym widokiem na wschodzące słońce.
- Masz też przyjemność przebywania w moim towarzystwie, dzięki czemu nawet wilgotna jaskinia po-winna ci się wydawać rajem.
- Boże, ty naprawdę nie masz kompleksów - mruknęła, podciągając kolana pod brodę i obejmując je ramionami.
Dlaczego miałabym ci zaufać? - wychrypiała. Wykrzywił wargi w uśmiechu i wyciągnął do niej
rękę.
- Dlatego, że w tej chwili, kochanie, nie masz innego wyjścia.
Abby przez dłuższą chwilę biła się z myślami, aż w końcu pogodziła się z tym, że demony, które na nich polują, są o wiele bardziej niebezpieczne niż Dante.
- Nic o mnie nie wiesz.
- Umiem rozpoznać więźnia, gdy go widzę.-powiedział cicho.
- Zamierzasz ze mną walczyć?
- Nie. Zamierzam cię zabić.
Nigdy nie był na tyle nierozważny, żeby zakładać, że demon nie żyje, dopóki nie trzymał w ręce jego serca.
Nie musisz podchodzić do mnie tak nieufnie. Nigdy nie pożywiam się swoimi gośćmi. To nie wpływa dobrze na biznes.
Kiedy zostali sami, Abby spojrzała z wyrzutem na Dantego.
- Czarująca.
- Sasha odrobinę... daje się ponieść emocjom - przyznał ponuro.
- Chyba trochę bardziej niż odrobinę, jeśli próbowała cię zabić.
- Każdy związek niesie ze sobą pewne ryzyko.
Pogodziłam się już z tym, że kompletnie oszalałam. W takim razie jakie znaczenie ma jedno szaleństwo więcej?
Minęła dłuższa chwila. Najwyraźniej strażnik próbował użyć tego, co nazywał mózgiem.
Jeśli wiesz, że wchodzisz w pułapkę, czy nadal jest to pułapka?
Jego głos był cichy i łagodny. Złocisty dźwięk, który wydawał się lśnić w powietrzu.