cytaty z książek autora "Anna Reid"
Przez dwa pierwsze lata wojny (o czym wolą nie pamiętać nawet mniej nacjonalistycznie nastawieni Rosjanie) Związek Radziecki nie tylko otwarcie głosił swoje wsparcie dla światowej rewolucji, ale też był w przymierzu z hitlerowskimi Niemcami. Bardzo silny gniew na Zachodzie wzbudziła także inwazja radziecka na Finlandię – rządy brytyjski i francuski na poważnie rozważały wówczas wysłanie wspólnych sil ekspedycyjnych mających walczyć po stronie Finów. Dopiero wówczas, gdy Związek Radziecki sam stał się obiektem inwazji niemieckiej, z dnia na dzień zmienił się z wroga w potencjalnego przyjaciela.
Ten bezkres, to poczucie nietkniętych rezerw życia, czekających każdego dnia, by po nie sięgnąć.
Churchill: "Rząd sowiecki sprawiał wrażenie, jakby robił nam wielką łaskę, walcząc o swoje własne życie na terytorium własnego kraju".
Ilja Frenklach: "Są chwile, których wstydzę się po dziś dzień. Wielokrotnie rzucaliśmy się do ucieczki,porzucając naszych rannych. Każdy był przerażony, że sam może zostać ranny podczas odwrotu, bo jeśli nie byłeś w stanie samodzielnie iść, nie sposób było liczyć, że przyjdą po ciebie noszowi. Twoją jedyną szansą była pomoc ze strony przyjaciela ... Po wojnie długo myślałem o roku czterdziestym pierwszym, analizując sytuację taką, jaka wtedy była. Wszystkie te bajeczki o powszechnym bohaterstwie to same kłamstwa na sumieniu piszących i politruków. Rzecz jasna, byli i bohaterowie, ale były też całe masy ludzi, którzy uciekali w panice. Była to olbrzymia zupełnie nieuzasadniona i bezsensowna danina krwi, ku zadowoleniu naszego kretyńskiego dowództwa".
Ilja Frenklach: "Leżąc tam, nie sposób było oprzeć się rozmyślaniu i porównywaniu: dlaczego Niemcy są tak dobrze wyszkoleni, podczas gdy my możemy tylko próbować pokonać ich przewagą liczebną? Dlaczego oni korzystają z techniki i rozumu, a my mamy wyłącznie nasze bagnety? Dlaczego za każdym razem, gdy ruszamy do ataku, rzeki spływają krwią, a pola pełne są naszych trupów? Gdzie są nasze czołgi? Komu potrzebna jest zapadła wiocha Dubrowka? I mnóstwo innych pytań bez odpowiedzi. A potem pojawiło się uczucie mdłości - tylko ludzie walczący na frontach Leningradzkim albo Wołchowskim w pierwszych dwóch latach wojny zrozumieją, co mam na myśli. Gdyby nasi generałowie i pułkownicy właściwie wykonywali swoja pracę, zwyciężylibyśmy, ponosząc jakąś jedną czwartą tych wszystkich strat (...). Rzeźnicy i grabarze - tych mieliśmy naprawdę pod dostatkiem".
Możliwe zresztą, że dla człowieka współczesnego nie istnieje żaden odpowiedni środek wyrazu.
Myślę, że jedyną prawdą życia jest głód- reszta to ułuda. W czasie głodu ludzie się odsłaniali, ogołacali, uwalniali od jakichkolwiek błyskotek czy ozdób. Niektórzy okazywali się wówczas wspaniałymi, niezrównanymi bohaterami, inni zaś - draniami, łajdakami, mordercami, kanibalami. Nie sięgano po żadne półśrodki. Wszystko było takie prawdziwe. Wrota niebios stały szeroko otworem, a w nich można było dostrzec Boga"
Dmitrij Lichaczow.
Równolegle z tak zwaną sprawą leningradzką Stalin ogłosił też, ponownie za namową Malenkowa i Berii, wszechzwiązkową "wojnę z kosmopolityzmem". Charakterystyczne dla nieodległych czasów wojennych odwoływanie się do tradycyjnych wartości (powrócono wówczas do dawnych stopni i insygniów wojskowych w także ustanawiano odznaczenia imienia Suworowa czy Newskiego), przerodziło się teraz w zajadłe zwalczanie wszelkich przejawów świata Zachodu.Był to zatem okres zwariowanej pseudogenetyki, przemianowywania pieczywa "francuskiego" na "miejskie" a także przechwałek, że tak naprawdę to Rosjanie wynaleźli radio, samolot i żarówkę. Dzień po dniu, ludzie mający jakiekolwiek powiązania z zagranicą, jak również ci o żydowskich nazwiskach, po prostu znikali ...
Skurczył się również świat uczuć. Ocaleni opisują, że byli wówczas "jak wilki", a nawet jeszcze częściej - "jak kamienie". Automaty wyprane z emocji i zainteresowane jedynie przedłużeniem własnego życia. Widok nieznajomego osuwającego się z wycieńczenia na ulicy, który jeszcze w listopadzie i grudniu stawiał przed innymi przechodniami moralny dylemat - zatrzymać się i pomóc, ryzykując, że nie przyniesie się jedzenia do domu swojej rodzinie, czy też minąć i iść dalej? - teraz, w styczniu i lutym, z rzadka był w ogóle odnotowywany.