cytaty z książek autora "Kiera Cass"
Złam mi serce. Złam je tysiąc razy, jeśli zechcesz. Możesz z nim zrobić, co chcesz, bo należy do ciebie. [...] Będę cię kochał do ostatniego tchnienia. Każde uderzenie mojego serca jest twoje.[...].
W większości przypadków, kiedy kobieta płacze, wcale nie chce, żeby ktoś rozwiązał jej problem. Chce tylko usłyszeć, że wszystko będzie w porządku.
Ty sobie nie dajesz rady z płaczącymi kobietami, a ja nie radzę ze spacerami u boku księcia.
Nie jesteś światem, ale jesteś tym, co sprawia, że ten świat jest dobry. Bez ciebie wciąż żyję, ale to wszystko co jestem w stanie robić.
Jeśli twoje życie naprawdę stanęło na głowie, to znaczy, że ona musi gdzieś tu być. Prawdziwa miłość zwykle jest okropnie niewygodna.
Wydaje mi się, że nikt nie wie na pewno, czego szuka, dopóki tego nie znajdzie.
To nie będzie "Żyli długo i szczęśliwie".
To będzie o wiele więcej.
- Powiem wprost: nikt się z tobą nie zgadza.
- Powiem wprost: nie obchodzi mnie to.
-(...) Nie rozumiem, jak to możliwe, że dalej mnie kochasz.-przyznałam się.
-Tak po prostu jest. Niebo jest niebieskie, słońce jest jasne, a Aspen na zawsze kocha Americę. Tak już został urządzony ten świat.
- Myślisz, że będę mógł się do ciebie zwracać "moja miła"? - zapytał Maxon.
- Nie ma mowy - odparłam szeptem.
- Mimo wszystko będę próbował. Nie poddaję się łatwo. - Wierzyłam w to, choć irytowało mnie, że tak się przy tym upiera.
- Do wszystkich tak mówiłeś? - zapytałam, skinieniem głowy wskazując resztę sali.
- Tak, i każdej się to podobało.
- Właśnie dlatego mnie się nie podoba - oznajmiłam i wstałam.
[...] Maxon stłumił ponury śmiech.
-Ale ty nie, więc nie miałaś absolutnie żadnych oporów przed walnięciem mnie w krocze, tak?
-Celowałam w udo!
-Poddaję się. Przepraszam, Ami, jesteś taka cierpliwa, ale ja sama nie mogę słuchać, jak gram. To brzmi, jakby fortepian na coś chorował.
-Szczerze mówiąc, bardziej jakby umierał.
- Jak się czujesz, moja miła?
- Czuję, że mam ochotę ci przyłożyć za nazywanie mnie "twoją miłą". - Szturchnęłam jego odsłonięty brzuch.
Z uśmiechem podciągnął się, żeby usiąść koło mnie.
- Niech będzie. Moja kochana? Moja najdroższa? Moja malutka?
- Każde może być, jeśli zarezerwujesz je tylko dla mnie.
- Kocham cię - powiedział po prostu. - Powinienem był ci to powiedzieć już dawno temu. Może gdybym to zrobił, udałoby nam się uniknąć wielu głupich błędów. Z drugiej strony - dodał, zaczynając się uśmiechać - czasem myślę, że to przez te wszystkie przeszkody pokochałem cię tak bezgranicznie.
- Jak to jest być zakochanym? (...)
- To najcudowniejsza i najokropniejsza rzecz, jaka ci się
kiedykolwiek może przydarzyć – powiedziała po prostu. – Wiesz, że
znalazłaś coś niesamowitego i chcesz zatrzymać to na zawsze, a każda
sekunda, przez którą to posiadasz, to coraz większy strach, że możesz
to stracić.
- Nie płacz, skarbie. Gdybym mógł, oszczędziłbym ci łez na resztę życia.
Oddychałam z trudem, ale zdołałam wykrztusić.
- Nigdy więcej cię nie zobaczę. To moja wina.
Maxon przytulił mnie mocniej.
- Nie, ja także powinienem być bardziej otwarty.
- Powinnam być bardziej cierpliwa.
- Powinienem był ci się oświadczyć tamtego wieczora w twoim pokoju.
- Powinnam była ci na to pozwolić.
- Co się stało? - wyszeptałam, przerażona, że popsułam tę chwilę.
- Czy to... cię nie zraża? - zapytał nerwowo.
- Co takiego?
- Moje plecy.
Przesunęłam dłonią po jego policzku i spojrzałam mu prosto w oczy, żeby nie miał żadnych wątpliwości, co do niego czuję.
- Maxonie, część z tych śladów na twoich plecach jest dlatego, że nie znalazły się na moich, i za to cię kocham.
- Pada deszcz.
(...)
- To jest prześliczne - wyszeptałam.
Maxon stanął za mną i objął mnie ramionami w talii.
- To do ciebie podobne, żeby znaleźć piękno w czymś, co inni uznaliby za popsuty dzień.
- Będę cię kochał do ostatniego tchnienia. Każde uderzenie mojego serca jest twoje. Nie chcę umrzeć, zanim się tego nie dowiesz.
Podeszłam do niego i potarłam dłonią jego czoło.
-Co ty robisz?
-Usuwam ci pamięć. Sądzę, że możemy zrobić to lepiej.
- On cię naprawdę kocha - powiedział Gavril, kiedy już stanęłam pewniej.
Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy.
- Dlaczego pan tak myśli?
Gavril westchnął.
- Znam Maxona od dziecka. Nigdy w podobny sposób nie postawił się ojcu."
"Elita" str. 281 (rozmowa Gavril'a i Ami).
Maxon zwilżył językiem wargi, niepewny, co dalej zrobić. To był ten moment. To było pożegnanie.
- Zmieniłaś mnie na zawsze. I nigdy cię nie zapomnę.
Przesunęłam dłonią po jego piersi, wygładzając marynarkę.
- Nie umawiaj się z nikim innym na ciągnięcie się za ucho. To mój gest. - Uśmiechnęłam się z wysiłkiem.
- Wiele rzeczy jest tylko twoich, Ami.
Dotyk jego warg sprawił, że się uśmiechnęłam, a ten uśmiech pozostał ze mną na długo.
- Jaka jest twoja rodzina?
- Co masz na myśli?
- Tak po prostu, twoja rodzina musi się bardzo różnić od mojej.
- Faktycznie - roześmiałam się. - No cóż, na przykład u mnie w domu nie nosi się korony przy śniadaniu.
- Jak rozumiem, w domu Singerów to zwyczaj zarezerwowany do obiadu?
- Oczywiście.
- (...) kiedy jesteś na dnie, możesz tylko obwiniać tych, którzy są na szczycie.