cytaty z książki "Wyznania i anatemy"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Wszyscy mnie męczą. Ale lubię się śmiać, a nie potrafię śmiać się sam.
Gdybym słuchał moich impulsów, byłbym dzisiaj w szpitalu dla obłąkanych albo dyndał na szubienicy.
Otworzyłem antologię tekstów religijnych, wpadłem od razu na to zdanie Buddy: >>Żaden przedmiot nie jest wart, aby go pragnąć<<. Natychmiast zamknąłem książkę, bo co można czytać jeszcze po takim stwierdzeniu?
Spośród wszystkiego, co sprawia, że cierpimy, nic nie daje nam tak wyraźnego poczucia, że wreszcie dotykamy Prawdy, jak rozczarowanie.
Istnieje, to oczywiste kliniczna melancholia, na którą działają czasem lekarstwa. Istnieje też inna, podskórnie współistniejąca nawet z naszymi wybuchami wesołości i towarzysząca nam wszędzie, niepozostawiająca nas
nigdy samych. Nic nie pozwala nam się uwolnić od tej złowróżbnej wszechobecności: jest naszym Ja na zawsze przeglądającym się w sobie.
Zaszedłem daleko w poszukiwaniu słońca, lecz ono, nareszcie odnalezione, było mi wrogie. A gdybym tak rzucił się ze stromizny brzegu w morze? Gdy oddawałem się dosyć ponurym rozważaniom, spoglądając jednocześnie na owe sosny, skały i fale, poczułem nagle jak nierozerwalnie jestem związany z tym pięknym przeklętym światem.
Kiedy musi się podjąć ważną decyzję, rzeczą najniebezpieczniejszą jest poradzić się bliźniego, ponieważ, z wyjątkiem garstki zagubionych, nikt szczerze nie pragnie naszego dobra.
Na tej nieskazitelnej kartce papieru ile sił biegł jakiś insekcik. "Dlaczego tak się spieszysz? Dokąd zmierzasz? Odpuść sobie!" - zakrzyknąłem w środku nocy. Jakiż byłbym szczęśliwy, widząc, że mnie posłuchał! O uczniów jest trudniej, niż się zazwyczaj sądzi.
Orgazm jest paroksyzmem; rozpacz również.
Pierwszy trwa chwilę; drugi życie całe.
Nic tak nie rozśmiesza, jak usłyszeć słowo "cel", kiedy się kroczy w kondukcie pogrzebowym.
Stosunki międzyludzkie są tak trudne, ponieważ stworzono je, żeby obić gębę drugiemu, a nie żeby nawiązać wzajemny kontakt.
Mógłbym wyrazić wszystko, co mnie drąży, gdyby oszczędzono mi sromoty braku talentu muzycznego.
Jak niebywale musiano się nienawidzić w mrokach i smrodzie jaskiń! Zrozumiałe jest zatem, iż wegetujący w nich malarze woleli unieśmiertelniać zwierzęta niż twarze swoich bliźnich.
Zrobiwszy przegląd tych, którym powinno się zazdrościć, można dojść do wniosku, że nie chciałoby się z nikim zamienić na los. Tak reagują wszyscy. Jak zatem wyjaśnić, że zazdrość jest najstarszą i najmniej zużytą ułomnością?
Samotność przepełnia mnie taką błogością, że najmniejsze spotkanie z innymi jest mi ukrzyżowaniem.