cytaty z książek autora "Scott Westerfeld"
W ich wielkich,doskonałych oczach było coś magicznego, coś, co sprawiało, że człowiek chciał słuchać uważnie każdego słowa, chronić ich przed niebezpieczeństwem, uszczęśliwiać. Byli tacy... śliczni.
Kłamstwa tkały się same, wplatając w swą sieć jak najwięcej nitek prawdy.
Wieczorne niebo miało barwę kocich wymiocin. Oczywiście, pomyślała Tally, aby uzyskać właściwy odcień różu, przez jakiś czas trzeba by podawać kotu wyłącznie karmę o smaku łososiowym.
- Jestem Tally Youngblood - oznajmiła spokojnie. - Chcę stać się śliczna.
Jak niby machina wojenna miałaby się poruszać? Na gąsienicach, jak przedpotopowe traktory?
Największym składnikiem szaleństwa jest ukrywanie prawdy przed samym sobą.
[…] nie płaczecie, oglądając na kanałach imprezy sławnych twarzy, tylko dlatego, że was tam nie zaproszono. Nie utrzymujecie kontaktów z ludźmi, których nie znosicie, tylko po to, by podnieść własny ranking. I choć nikt nie wie, co tu robicie, wcale nie czujecie się niewidzialne. Prawda? […] Sława jest potwornie głupia, to wszystko. I chcę spróbować czegoś innego.
Gdy tylko znalazła się na zewnątrz, pod nocnym, czarnym jak węgiel niebem, natychmiast poczuła się lepiej. Może plan, który obmyśliła, nie należał do najmądrzejszych, ale wszystko było lepsze niż kolejna bezsenna noc w łóżku i użalanie się nad sobą.
Na znajomej zarośniętej ścieżce prowadzącej nad wodę łatwo było wyobrazić sobie, że Peris stąpa bezszelestnie tuż za nią, tłumiąc śmiech, gotów do kolnej nocy szpiegowania nowych ślicznych. Razem. Tally i Peris wymyślili, jak oszukać centralę domu, gdy mieli dwanaście lat.
Wtedy trzymiesięczna różnica wieku wydawała się kompletnie pozbawiona znaczenia.
– Przyjaciele na zawsze – szepnęła Tally, przesuwając palcem po niewielkiej bliźnie na prawej dłoni.
Jeżeli w ogóle nie pamiętasz, że napisałaś ten list, to obie mamy poważny kłopot. Zwłaszcza ja. Bo skoro nie pamiętam samej siebie, to oznacza, że ja, która napisałam ten list, w jakiś sposób zostałam wymazana. Och! Może to oznaczać, że nie żyję, w pewnym sensie. Proszę zatem, postaraj się sobie przypomnieć.
Robienie tego, co należy, zawsze jest nudne. Nie wyobrażam sobie niczego gorszego, niż musieć się dobrze bawić.
Ludzkość pozostawiona sama sobie to zaraza. Ludzie mnożą się bez końca, konsumując wszystkie zasoby, niszcząc wszystko, czego się tkną.
Ich powody nic nie znaczą, jeżeli nie mam wyboru. A oni nikomu nie dają wyboru.
Każdego z nich kształtowało miejsce, w którym przyszedł na świat, i wpajane poglądy. Ale należy choć spróbować rozwinąć swój umysł.
- Co ty tu robisz, Tally?
– Po prostu... – zająknęła się. Teraz, gdy go znalazła, nie wiedziała, co powiedzieć.
Wszystkie wyobrażone rozmowy zniknęły w otchłani owych wielkich, pięknych oczu.
– Musiałam sprawdzić, czy wciąż jesteśmy... – Wyciągnęła prawą rękę dłonią do góry. Warstewka potu i brudu podkreślała wszystkie linie oraz bliznę przecinającą skórę.
Wietrzyk kołysał długimi łodygami, na jej zamkniętych powiekach tańczyły cienie.
Ach, gdyby wszyscy ludzie byli mądrzejsi, dość rozwinięci, by traktowali wszystkich tak samo, nawet tych wyglądających inaczej. Brzydko.
Historia świadczy o tym, że większość ludzi zawsze zachowywała się biernie, jak owce.
(...) każda cywilizacja ma swój słaby punkt. To jedyny pewnik, na którym zawsze możemy polegać.
Przepychała się z pokoju do pokoju, próbując rozpoznać twarze i nie dać się zdekoncentrować tym wielkim, ślicznym oczom i świadomości, że jest tu obca. Z każdą sekundą czuła się coraz brzydsza, a fakt, że wszyscy się z niej śmiali, jeszcze pogarszał sprawę.