cytaty z książki "Zbieg okoliczności"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Człowiek powinien się uczyć na cudzych błędach, bo sam wszystkich popełnić nie zdoła.
Policja to ja - odparł kapitan i poczuł się jak Ludwik XIV.
O ile jestem w stanie zrozumieć, co się tu mówi, pani, to wcale nie pani, tylko pani
Od lat marzyłam o spotkaniu zboczeńca, który zadecydował kiedyś, że pięciopiętrowe budowle wind nie potrzebują, bo zasiedlają je widocznie taternicy i alpiniści.
Pieniądze szczęścia może i nie dają, ale w wysokim stopniu ułatwiają życie.
(...) lubię zwierzęta, nie do tego stopnia jednakże, żeby im służyć za pożywienie...
Wybacz, że cię obciążam, ale sama twierdzisz, że cierpimy za swoje zalety. Ty, w tym wypadku, za lojalność.
Zawarłem zakład. Będę miał z tego jedno z trojga, pięć tysięcy zielonych, ładne parę lat pierdla, górna granica dwadzieścia pięć, ewentualnie rentę inwalidzką. Załatw, żeby wyszło to pierwsze.
- A od jej wyjścia do mojego przyjścia ile czasu upłynęło? Nie wie pani przypadkiem?
- Szesnaście minut - odparła bez namysłu, budząc tym jego śmiertelne zdumienie.
- Skąd pani wie tak dokładnie?
- Przez ten makaron. Na zegar ciągle patrzyłam.
- I nic się nie działo kompletnie?
- Jakie nic? Makaron mi kipiał...
Na wszelki wypadek i trochę niespokojnie przejrzałam dzieła medyczne i doznałam dużej ulgi stwierdzając, iż nigdzie nie jest napisane, jakoby uporczywe błąkanie się po wychodkach było przejawem wariactwa.
- (...) Upierał się okropnie, że go diabeł napadł w dwóch osobach, najpierw jako koza czy kozioł, co do kozła, to owszem, nawet się zgadza, na Łysej Górze, zdaje się, diabeł obsługiwał erotycznie czarownice w charakterze czarnego kozła...
- Wyście jeszcze od wczoraj nie wytrzeźwieli? - przerwał ze zgorszeniem kapitan.
Sympatycznie wygląda i jakoś przyzwoicie. W życiu bym nie powiedziała, że to policjant.
Ni z tego, ni z owego, po tylu latach doświadczeń, uwierzyć w słowo pisane, kretyński pomysł!
Z miejsca zarządził poszukiwanie fiata z warczącym numerem.
Stanowczo postanowiłam być szczęśliwa tak długo, jak tylko zdołam...
Widoczne w zmierzchu pokrzywy, o które się od razu oparzyłam, wydały mi się najpiękniejszymi roślinami świata.
Przyjaźń pozostała nam na zawsze, związki uczuciowe natomiast uparcie łamały nogi na rozmaitych przeszkodach.
Idiotyzm popełniłem, ale totalnym kretynem nie jestem.
Myśleć, myślał, ale chwilowo główną treścią jego myśli były pojedyncze, oderwane słowa, nieszczególnie eleganckie.
- Można? - spytał grzecznie i wszedł do środka. Denat odpowiedzi mu nie udzielił.
Absolutnie i w żadnym wypadku nie zamierzałam walić go bykiem w żołądek. W nic i niczym nie zamierzałam go walić, uczestnictwo w bójkach nigdy nie stanowiło mojego ulubionego hobby.
- Nic się pani nie zmieniła - zakomunikował tonem bez wyrazu. Na tym zdjęciu nie dość, że byłam o 25 lat młodsza, to jeszcze w ogóle niepodobna do siebie. W panice pomyślałam, że chyba chce ode mnie czegoś potężnego. Albo ma zaćmienie umysłu i niedowidzi.
- (...) ci trzej faceci, z którymi wdałaś się w rękoczyny...
- Głową go walnęłam - przypomniałam ponuro.
- W porządku, w głowoczyny.
- (...) Czy pan to nagrywa?
- Ze wstydem przyznaję, że nie.
- A, to się przyznam. W cztery oczy. Oficjalnie się wyprę. Pojechałam znów do niej autobusem, na gapę, bo nie miałam pieniędzy...
Jeśli przez całe życie starałam się nie zawieść żadnej pokładanej we mnie wiary, nie zacznę teraz zmieniać się na gorsze tylko dlatego, że on okazał się zwyczajną świnią, brutalną, nieczułą i bezlitosną...
Baba milczała, siedziała przez chwilę, podniosła się, udała do wnęki kuchennej i napiła się wody z kranu, co było niezbitym dowodem ciężkiego szoku. Nikt przy zdrowych zmysłach nie pija w tym mieście płynącej z kranu cieczy w stanie surowym. Nawet po przegotowaniu słuszniejsze jest używać jej do mycia podłogi.
- Na upartego mogłabym zdążyć - powiedziałam zmartwiona. - Nie ma siły, jestem podejrzana, zechce pan przyjąć wyrazy współczucia.