cytaty z książki "Szósta klepka"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nic nie mija bez śladu. Cokolwiek zrobię, będę to miała zapisane w historii życia, podobnie jak do historii choroby wpisuje się każdy drobiazg. Coś, co się już stało, stało się na zawsze. Minęło i już nie mogę tego zmienić. Niby nie ma, a jest. Ktoś o tym pamięta i ja pamiętam, i nie można zrobić nic, żeby to wymazać.
Pracować nad sobą trzeba do końca życia, bo zawsze jeszcze można coś poprawić.
Los puka do drzwi na różne sposoby. Niekiedy odbywa się to rozgłośnie, w pełni dramatycznie - niekiedy zaś cicho i podstępnie.
,,- Wiesz, ile człowiek ma zmysłów?
- Eee... no, pięć w zasadzie- powiedziała Cesia, przyszły lekarz.
- Sześć ma zmysłów. Ten szósty jest, kto wie, czy nie najbardziej potrzebny. To zmysł humoru. Im częściej się nim posługujemy, tym życie wydaje się łatwiejsze.
Na podeście schodków było ciasno, duszno i mroczno. Ciemność rozjaśniał tylko nikły blask przebijający szparą pod drzwiami.
- Świeci się - zauważyła ciocia Wiesia. - To znaczy, że dziewczyna żyje.
- Nie rozumiem, jaki widzisz związek między jednym a drugim - sprzeciwił się Żaczek tonem poirytowanym. - Czy twoim zdaniem żarówka powinna samoczynnie gasnąć w obecności nieboszczyka?
- Ja jeszcze...- powiedział- chcę ci podziękować.
- Za co?
- Wiesz za co- szepnął - Za wszystko, po prostu za wszystko.
Znów zapanowało milczenie, które Cesia już nauczyła się rozpoznawać. Ale nie było teraz męczące i przykre. Przeciwnie, wydawało się pełne nieśmiałej radości.
- Za to, że jesteś - szepnął Jerzy, patrząc na Celestynę szczęśliwymi oczami.
Okropny jest ten świat.
Atmosfera zatruta, w wodzie fenol i inne świństwa, otoczka ozonowa wokół Ziemi podziurawiona jak sitko, jeszcze trochę i promieniowanie kosmiczne zniszczy wszelkie życie na planecie. Ani dnia bez wojny, wciąż na świecie ktoś kogoś morduje. Deszcze są kwaśne i radioaktywne, we wszystkich jarzynach pestycydy, małe dzieci mają w kościach stront 90, ilość zachorowań na białaczkę wzrasta z każdym rokiem. Poza tym ludzie są fałszywi i niepojęcie obłudni i dlaczego nie można się z nikim dogadać?
Koszmarne. Koszmarne.
Z drobin powstaje całość, siły się sumują, jedno ziarenko prochu nic nie znaczy, wiele ziarenek prochu to materiał wybuchowy.
Jestem zlepkiem ogromnej liczby atomów, zawierającym w sobie niezliczone możliwości.
- Co to jest ? Muszę Cię ciągle widzieć... nie wiem dlaczego- szepnął Jerzy i zmarszczył brwi, żeby ukryć wzruszenie.
- Mamo - spytała Cesia, patrząc na nią z czułością. Czy ty lubisz pieniądze?
- Ja? - zdziwiła się mama. - A bo co?
- Nic. Po prostu, nagle mnie zainteresowało, jaki masz do nich stosunek.
- Hm - zastanowiła się mama. - Powiedziałabym, że taki, jak do kogoś, za kim tęsknię, a kto mnie wyraźnie unika.
- A w ogóle, to możecie mnie nazwać zarozumialcem, ale najbardziej podobają mi się moje własne dzieci - z zachwytem przyjrzał się Celestynie. - Zdrowe to, przy kości, pycho czerwone, oczki żywe, całość dobrze odżywiona, aż błyszczy. Zupełnie co innego niż tamta, z przeproszeniem, galareta.
"Przy kości, pycho czerwone" - gdyby Żaczek wiedział jak boleśnie zranił uczucia swej, córki wolałby zapewne milczeć przez okrągły tydzień.
- Cielęcino, panie tego, przecież zawsze uważałaś, że w kobiecie ważne jest wnętrze...
- Zmieniłam zdanie. Suknia też zdobi człowieka z wnętrzem.
- Ogólny wasz obraz rysuje mi się niepokojąco - wyznał wychowawca. - Wszyscy jesteście bardzo grzeczni. Moim zdaniem, młodzi ludzie nie powinni być tak grzeczni.
Skąd więc ten lęk przed ujawnieniem się? Czy nigdy nie będziesz miała odwagi podpisać się pod swoimi wyznaniami?
Wszyscy możemy mieć jakiś wpływ na to wszystko (…). Z drobin powstaje całość, siły się sumują, jedno ziarnko prochu nic nie znaczy, wiele ziarenek prochu to materiał wybuchowy. Ty się tym nigdy nie interesowałaś, ale i ja na swój skromny sposób mam jakiś wpływ na losy świata, chociaż projektuję zaledwie silniki okrętowe. I nie ma tu nic do rzeczy fakt, że chciałem w życiu robić coś zupełnie innego. To, co robię teraz, jest bardzo potrzebne i uważam, że powinnaś być ze mnie dumna.
-Musisz się zdecydować na jakieś działanie.
-Nie przeszkadzaj.
-Uczyć się, niestety, trzeba i nie zmienisz tego faktu, choćbyś nie wiem jak chciała - ciągnęła Cesia, która postanowiła, że za nic nie da się zbić z tropu.
Celestyna Żak wyrabiała w sobie bowiem silną wolę, wychodząc z założenia, że skoro już nie jest ładna, to przynajmniej powinna być godna szacunku. Choćby tylko swojego.
Ostatecznie każdy z nas musiał kiedyś przejść przez to piekło zwane młodością.
-Więc iść czy nie iść?
-Cokolwiek uczynisz, będziesz żałować - postraszył dziadek, który niedawno przeczytał całego Camusa.
Rozumiesz, musisz zdać sobie sprawę, że jeśli już nie jesteś, to powinnaś stać się dla swojej przyjaciółki podporą i wzorem do naśladowania.
Nic nie mija bez śladu. Cokolwiek zrobię, będę to miała zapisane w historii życia, podobnie jak do historii choroby wpisuje się każdy drobiazg. Coś, co się już stało, stało się na zawsze. Minęło i już nie mogę tego zmienić. Niby nie ma, a jest. Ktoś o tym pamięta i ja o tym pamiętam, i nie można zrobić nic, żeby to wymazać.
- Ja to najbardziej lubię mięso - Bobcio uniósł się na fali zwierzeń. - Ale nie kurę. Bo mi się znudziła. Jakie to śmieszne, że kura nazywa się tak jak to zwierzątko. Albo ryba. Nazywa się tak samo jak to, co pływa.
"Nic nie mija bez śladu. Cokolwiek zrobię, będę to miała zapisane w historii życia, podobnie jak do historii choroby wpisuje się każdy drobiazg. Coś, co się już stało, stało się na zawsze. Minęło i już nie mogę tego zmienić. Niby nie ma, a jest. Ktoś o tym pamięta i ja pamiętam, i nie można zrobić nic, żeby to wymazać".
-Cielęcino, ty masz zmartwienie.[...]
-Skąd- tępo odpowiedziała Cesia. [..]
-Przecież widzę. Co się stało?
-Nic. Słowo honoru. Można pęknąć ze śmiechu. - powiedziała Celestyna i konsekwentnie wybuchnęła płaczem.
Gdyby miała pewność, że on czeka na nią... Właściwie, można by sprawdzić. Na przykład stanąć sobie od niechcenia w oknie... Stanęła od niechcenia w oknie. Jak gdyby nigdy nic. Spojrzała z zainteresowaniem na chmurki, wymyślając sobie od idiotek.
Tak naprawdę miała teraz ochotę zniknąć. Zaszyć się gdzieś w kącie, przykryć czarnym kocem i zasnąć, zatykając uszy palcami. Zniknąć po prostu i nie widzieć tego wszystkiego.
Cesia przełożyła płytę na drugą stronę i znów opadła na materac.
- Fajnie jest - powiedziała. - Nie chce mi się palcem kiwnąć.
- Mnie też! - ucieszyła się Danka. - Wiesz co? Nie uczymy się dzisiaj!
- O nie!!! - krzyknęła nagle Cesia i poderwała się jak ukłuta szpilką.