cytaty z książki "Będziesz moja"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
...współuczestnictwo w zbrodni łączy znacznie silniej niż miłość, małżeństwo czy partnerstwo, a może i kredyt we frankach szwajcarskich.
Byli wzorową rodziną. Zawsze szczęśliwi i uśmiechnięci, do bólu wręcz idealni i przez to nawet nudni. Taka rodzina często ukrywa jakiegoś trupa w szafie.
Ponownie spojrzał na zdjęcie. Był pewny, że nie była święta. Według niego nikt, kto dobrze wychodził na zdjęciach legitymacyjnych, nie mógł być w porządku. On wyglądał na swoim jak przeciętny kryminalista.
"Twój brat nas zabije, komendant nas dobije, twój przełożony wykopie dla nas dół a mój szef grabarz nas zakopie...
Wynurzenia ludzi na temat ich komplikacji życiowych nie tylko ją nudziły, ale i często denerwowały. Kiedy na przykład mąż i żona tłumaczyli jej, dlaczego się nawzajem zdradzali, i pytali, co mają teraz począć, miała ochotę odpowiedzieć: „Rozwiedźcie się i idźcie się bujać z kimś innym”, a to raczej nie była rozsądna wypowiedź podczas terapii małżeńskiej.
Pewnego razu w trakcie terapii powiedziała dzieciakowi bogatych rodziców: „Twój problem polega na tym, że jesteś materialistą, wrzodem na dupie swoich rodziców, nieudacznikiem i patentowanym leniem, a jedynym ratunkiem dla ciebie jest odebranie ci kieszonkowego i przeniesienie do szkoły publicznej, a już najlepiej znalezienie ci jakiegoś wolontariatu”. Wówczas wyleciała z hukiem, chociaż nadal nie do końca rozumiała dlaczego. W końcu jej opinia była jak najbardziej trafna i zapewne pomogłaby w naprawieniu relacji w tamtej rodzinie.
-Jak można się spóźnić, idąc z jednego piętra na drugie w tym samym budynku? –spytał z niedowierzaniem komisarz Olcha. – Jeśli chodzi o spóźnienia, to Ada potrafi dosłownie wszystko -zauważył rozbawiony Cudakiewicz znad swojego laptopa. -Powiedzenie „spóźnić się na własny pogrzeb” zostało wymyślone specjalnie dla niej. - O właśnie - potwierdził Grabarczyk. -Świetnie pasuje.".
Po co mężczyźni denerwują swoje żony w kuchni? Sami się proszą o tragedię...
I co? - przerwała mu. - Skończę jak Hanna Smarzewska?
Starała się zachować obojętność, jednak jej drżąca dolna warga zdradzała, jak wiele emocji ukrywa.
- Oczywiście, że nie- zaprzeczył Krystian, dopijając kawę. - Ja nie spartolę roboty tak jak Gruszka i zamorduję go tak, żeby nikt nigdy nas nie złapał, a przynajmniej tak, żeby trup nam nie zwiał, bo to jest już naprawdę żenujące".
- Podszedł do ciała i wybrał inny numer w swoim telefonie.
- Komenda Miejska…
- Koperski - przedstawił się, przerywając dyżurującemu policjantowi. - Otrzymaliście już pewnie zgłoszenie o zwłokach na Wałach. Jestem tutaj i oglądam ciało, zawiadomcie prokuratora Wilka. To jest jego trup.
- E… chwila, to trup prokuratora Wilka, a ja mam go zawiadomić? W sensie, że zakład pogrzebowy, rodzinę czy...
- Nie jego trup, tylko kolejny trup w jego serii! - przerwał mu poirytowany.
- Jakiej serii?
- No przecież mamy seryjnego mordercę w Szczecinie!
- Tak?
- Taa… - powiedział z westchnieniem Koperski. - Ogarnij się i powiadom prokuratora Wilka. Jest teraz na spotkaniu grupy śledczej w wojewódzkiej. Niech ktoś go stamtąd wyciągnie, najlepiej od razu z komisarzem Wilkiem, Grosickim i naczelnikiem Olchą, rozm\umiesz?
- Wilk razy dwa, Grosicki i Wierzba…
- Nie wierzba, tylko Olcha! - poprawił go zirytowany. - Co ty, nie wiesz, jak się nazywa naczelnik wydziału dochodzeniowo-śledczego w wojewódzkiej?
On jednak nadal ją obserwował. W końcu westchnęła z rezygnacją. Zdecydowanie nie była odporna na Wilcze Klony.
- Powie mi pan w końcu, o co chodzi? - spytała zirytowana - Bo przysięgam, że jeśli nie przestanie się pan na mnie gapić, to zaraz pana zamorduję i razem z Krystianem ukryjemy zwłoki, a zrobimy to naprawdę dobrze.
Dzwonek zabrzmiał znowu, dołączyło do niego głośne pukanie. Wymienili niespokojne spojrzenia. Krystian poszedł otworzyć drzwi. Przemek ruszył za nim.
- Może to mąż którejś twojej kochanki?
- Spadaj. Ostatnio byłem zajęty czymś innym.
- Pytam, bo nie chciałbym znowu za ciebie oberwać. Wiesz, moja żona lubi moją twarz.
- Naprawdę mnie wkurzasz.
-Jesteś pewna, że Renata, to nie zdrobnienie od Klaudii? - spytał, tylko trochę zakłopotany.
Nikt nie powinien zaczynać pracy o siódmej trzydzieści. To nieludzka godzina.
Kobiece torebki powinny mieć w obowiązkowym wyposażeniu opcję „szukaj”.
(…) prokurator jest jak antyperspirant, działa przez dwadzieścia cztery godziny siedem dni w tygodniu.
Małżeństwo wcale nie jest trwałe, trwa tylko do rozwodu.
Zerknęla na nóż leżący kilkanaście centymetrów od niej Pomyślała, że nie bez powodu nóż kuchenny był narzędziem zbrodni używanym w prawie połowie przypadków, ponadto kobiety zazwyczaj mordowaly w kuchni, powstało nawet określenie „zbrodnie kuchenne". Po co mężczyźni denerwo wali swoje żony w kuchni? Sami prosili się o tragedię.
[...] tak, tak, spóźniłem się, ale przecież zawsze się spóźniam, więc czemu teraz miałbym być punktualnie?
Zresztą na swój ślub też się spóźniła. Wszyscy czekali w kościele dobrą godzinę, aż wreszcie panna młoda raczyła się zjawić. Podejrzewaliśmy ją nawet o dezercję.