cytaty z książki "Królestwo"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Sprawiedliwość jest najśmieszniejszą ze wszystkich fikcji, w jakie ludzie pragną wierzyć.
Nie oceniać nikogo, kogo nie znamy najintymniej, bo nie wiemy nigdy, z jakimi przeciwnościami się zmaga, jaką wewnętrzną wojnę toczy.
Dla Polaków bogaty Żyd, choćby z najlepszej rodziny, jest postacią zasadniczo podejrzaną. Źródła jego majątku zawsze wydają się im niemoralne. Co dziwne, majątek polskiego szlachcica, przez wiele pokoleń budowany na niewolniczej pracy chłopskiej, niemoralny nikomu się nie wydawał, a majątek żydowskiego handlarza czy bankiera już tak.
Dziś wiem, że ludzie nie istnieją, istnieją tylko ludzkie myśli i cierpienie, przede wszystkim cierpienie. I zło, które ludzie tak chętnie czynią. Zło jest najbardziej, najmocniej. Złem jest istnienie świata i mnie, tak myślę w tym wiecznym nigdy i teraz, w szarości.
Nie on jeden strzelał w niebo. Panu Bogu w okno, a Pan Bóg stał w tym oknie i dlatego już go wcale nie ma.
I w tym tkwi coś niesprawiedliwego i niegodnego, w tym jak ludzie wybierają się wzajemnie spośrod innych, każdy człowiek, mężczyzna i kobieta, wybierając sobie kogoś do kochania, wyborem tym obraża całą resztę ludzkości, każda miłość jest obelgą dla wszystkich tą miłością niekochanych".
Czy celem zwycięstwa nie powinno być to, żeby już nie musieć walczyć, żeby walki zaprzestać?
Co mógł robotnik z warszawskiej fabryki mieć wspólnego z Polakami z czasów, powiedzmy pierwszych Piastów. Co mógł robotnik z warszawskiej fabryki mieć wspólnego z piastowskim kmieciem poza, być może, genami? Języka by nie rozumiał, świat wyobraża sobie inaczej, wszystko widzi, ocenia i rozumie inaczej. Warszawskiemu robotnikowi bliżej do robotnika z Manchasteru albo Leningradu niż do piastowskiego kmiecia, o wiele bliżej, a jednak woli sam siebie ten robotnik wyobrażać sobie jako Polaka i wierzyć w tę fałszywą, łączącą go z przeszłymi pokoleniami Polaków nić.
To, czy kto dobry, czy zły, to nie jest zawsze to samo. Inaczej się jest dobrym w salonie, inaczej w Treblinkach. Ale czasy są takie, że już się nic nie liczy z rzeczy, które się godzą albo nie. Wszystko się godzi i nic się nie godzi.
-Z dumą możesz nosić tylko ten znak, który nakładasz na siebie sam. (...) Ten, który nosisz, bo musisz, zawsze będzie znakiem hańby. Piętnem. Oznacza się tylko zwierzęta, ludzie znaki nakładają na siebie dobrowolnie.
Każdy czyn jest wieczny, nic nie znika, nic się nie unieważnia, nic nie zostaje wybaczone, bo nawet gdy znajdzie się ktoś, kto zapomni albo nie zapominając wybaczy, to nie sprawi, że zmieni się chociaż jedno ziarnko piasku w tym, co już nastąpiło, co się już wydarzyło, w tym niczego zmienić się nie da największym nawet, najszlachetniejszym sercem. Matka wybaczająca mordercy własnego dziecka nie zmienia tego, że dziecko zostało zamordowane.
Z gniewu i nienawiści utkana jest moja wola życia, gniew i nienawiść są ciężkie i niesie się je bardzo trudno, ale nieść je trzeba, bo bez nich za wcześnie kończy się tam, gdzie wszyscy i tak skończą.
Łajdactwa, proszę pana, spodziewać się należy zawsze, szczególnie w tym waszym zasranym kraju.
Moja mama się wzdragała określić kogoś łajdakiem, pouczała nas często, kiedy mówiliśmy o jakimś koledze, że jest podlec i łajdak, że nigdy nie wiemy, co się dzieje w środku innego człowieka, jak wygląda jego życie, z jakimi przeciwnościami się zmaga, więc nie należy nigdy wygłaszać takich kategorycznych osądów, bo nawet jeśli ktoś się źle zachował, to nie wiemy dlaczego, może mieć powody i może się zmienić.
A przecież nie ma Polaków ani Żydów poza tą współdzieloną przez ludzi zgodą, by kogoś za Polaka albo Żyda uważać, poza tą ulotną, słabą statystycznie korelacją genów i zmiennej, nietrwałej wcale kultury.
Polacy i Żydzi istnieją nie bardziej niż Czerwony Kapturek albo Bóg, którego oczywiście wcale nie ma.
Im bardziej patrzę na siebie wtedy z szarości, tym wyraźniej widzę, że "człowiek" to złudzenie. Coś jest, jakieś serie fenomenów, które same siebie myślą i próbują zrozumieć, same siebie sobie wyobrazić, ale forma, jaką sobie te fenomeny w myślach swych nadają, nie jest formą, jaką mają w rzeczywistości.
Świat jest inny, niż się ludzkim fenomenom wydaje.
Staje za Jorgiem i syczy mu do ucha złe, diabelskie słowa o tym, co będzie, jeśli Jorg nie wykona rozkazu i natychmiast nie zastrzeli tej bolszewickiej, żydowskiej sabotażystką.
Na Jorga patrzą też koledzy z kompanii. Oni strzelili i woleliby teraz, żeby Jorg też strzelił. Nie chcą mieć wśród siebie jednego sprawiedliwego.
Polska go nie chciała, Polska odpychala go jako Żyda, który nie zamierzał dokonać wszelkich starań, by być gidnym zaszczytnego miana Polaka. (... ) Dla Żyda postawą w oczach Polaków właściwą było starać się swojej żydowskosci pozbyć jak choroby, zmyć ją z siebie, jeśli nie w swoim pokoleniu to następnym, pokornie aspirowac do tego, aby być Polakiem.
Obok umierał Jorg Konopka i tyle było jego uciekania przed wojną. Uświadomiłam sobie, że ten mały, dziwny Niemiec ze Śląska uratował Jakubowi życie, i pomyślałam wtedy, nie wiedząc o kobiecie w chabrowej sukience i o innych, że jeśli miał jakieś winy, to je odkupił, a wteraz wiem, że żadnej winy odkupić się nie da żadnym, najszlachetniejszym nawet czynem, tak jak dłutem nie da się skleić, którym się wcześniej młotem i dłutem rozbiło. Wina pozostaje na nas naciągnięta i śmieszni i naiwni wydają mi się wteraz chrześcijanie, którzy myślą, że to, co zrobili, to, co jak postąpili, nie wypala się w tkance rzeczywistości na wieki wieków, że czyny i słowa, i myśli można zetrzeć.
A przecież wcale nie zasłużył na śmierć. Za to, co robił, zasłużył na coś o wiele gorszego, zasłużył na życie wieczne, na to jedyne prawdziwe piekło.
to nie jest cytowanie tekstu książki. To jest bardzo mądra wypowiedź mądrego człowieka, którą postanowiłem sobie zapamiętać właśnie tu:
Nigdy nie czułem potrzeby tłumaczenia się komukolwiek z czegokolwiek. Dlatego nie zniósłbym bycia politykiem, którego można rozliczać ze wszystkiego. Że zjadł obiad za drogi albo za tani. Garnitur ma zły albo za dobry. Nie odpowiadam przed ludźmi w taki sposób, jak odpowiada przed zbiorem obywateli polityk, który im coś obiecał. I którzy go wybrali, więc ma wobec nich zobowiązania wykraczające poza te obietnice. On coś tam sobą reprezentuje – partię, ruch, wyborców. Ja reprezentuję sobą tylko siebie samego.
Mnie interesuje przeżycie, nie walka. Chcę żyć, żeby móc dalej nienawidzić.
Niechęć kolegów bardziej jednak dotykała Daniela niż mnie, prostym prawem ludzkich złych emocji, które niczym woda opływają to, co stawia im opór, by zniszczyć to, co miękkie i wrażliwe.
Dla Polaków bogaty Żyd, chocby z najlepszej rodziny, jest postacią zasadniczo podejrzaną. Źródła jego majątku zawsze wydają im się niemoralne. Co dziwne, majątek polskiego szlachcica, przez wiele pokolen budowany na niewolniczej pracy chlopskiej, niemoralny nikomu się nie wydawał, a majątek zydowskiego handlarza czy bankiera już tak - mówię dziwne, a przecież nie jest to wcale dziwne, skoro to właśnie Polacy ustalili normy regulujące, co jest godziwe, a co podejrzane.
Jeśli się rozejrzę, to może dowiem się czegoś, co okaże się przydatne. Wiedza ratuje życie. Wiedza to siła. Żyją ci, co wiedzą. Ci, co nie wiedzieli, zostali spaleni.
Czy oprawca, który wcześniej był ofiarą, w mniejszym stopniu jest oprawcą, gdy dręczy i zabija innych?