cytaty z książki "Wojenna burza"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Podzielam jej lęk, ale nie ma co użalać się nad wyborami, które się już dokonały. Nad drzwiami, które już zostały otwarte. Nad ścieżkami, na które już weszliśmy.
Stwarzanie nadziei, gdy w rzeczywistości jej nie ma, to okrucieństwo.
- Miłość można chyba wykorzystać, manipulować nią. Może być kartą przetargową. Ale nie nazwałbym słabością tego, że kogoś kochasz. Myślę, że to życie bez miłości, jakiejkolwiek miłości, jest słabością. I najgorszym rodzajem ciemności.
Kocham cię" to obietnica (...). Powinna oznaczać: wybieram cię ponad wszystko. Pragnę ciebie bardziej. Bezwzględnie cię potrzebuję. Nie mogę bez ciebie żyć. Zrobię wszystko, by nasze drogi nigdy się nie rozeszły.
Ale on tego nie zrobił.
I nie zrobi.
Jesteśmy do szpiku kości przesiąknięci lojalnością wobec nielicznych osób, które kochamy.
Ale często słabymi czyni nas to, co jest źródłem naszej siły.
Zasłużyłam sobie na to, by móc się śmiać, płakać albo krzyczeć, kiedy tylko będę mieć ochotę.
- Nie zmieniasz się, Evangeline.
Jej uśmiech błyska jak nóż.
- Oczywiście, że nie. Po co zmieniać ideał?
Nie bądź takim zaborczym dupkiem. [...] Skoro nazywasz siebie królem, to zachowuj się jak król.
I mimo że mam złamane serce, nie znajduję w sobie nienawiści do niego z powodu wyboru, którego dokonał.
Każdy jest pionkiem w czyjejś grze, Mare, bez względu na to czy zdaje sobie z tego sprawę.
Nigdy nie przestanie zaskakiwać mnie to, do jakiego stopnia mężczyźni potrafią się nad sobą użalać.
-Zawsze z przyjemnością dzielę się książkami. Wiedza jest jak przypływ, który podnosi wszystkie łodzie.
- Czy Ty mnie słyszałaś, dziewuszko od błyskawic? [...] Powiedziałam, że jestem z ciebie dumna. Zapisz to sobie. Wyryj w pamięci. Pewnie więcej tego nie usłyszysz.
Tyberiasz zaczyna kaszleć, prawie dławiąc się kawałkiem jedzenia.
Robię się cała czerwona.
Evangeline zasłania dłonią rozszerzone w uśmiechu usta.
Farley dokańcza butelkę wina.
Jego błyskawice z pewnością rozerwą mnie na strzępy, nerw po nerwie. Choć to i tak niewiele im da. Potrafię znieść tortury. I trzymać język za zębami, nawet jeśli będzie to równoznaczne ze śmiercią. Mimo to nie chciałbym z samego rana zamienić się w żarówkę.
Wbrew sobie spoglądam na Mavena, a on już patrzy na mnie. Cal nie potrafi podjąć decyzji.
Mówił mi to wielokrotnie, a ja przekonałam się o tym na wiele bolesnych sposobów. Nawet teraz, kiedy Maven przestał być dla niego rywalem. Cal wciąż zwleka, nie potrafi się zdecydować. Maven powiedział mi, że przez tę cechę jego brat byłby kiepskim królem. A w najlepszym razie królem na smyczy, zależnym od kogoś, kto będzie mu pomagał. Muszę się zgodzić. Młodszy brat Calore jest potworem, ale nie głupcem.
- Ojciec powiedział mi kiedyś, że nikt nigdy nie jest gotowy. Jeśli sądzisz, że jesteś, mylisz się.
- W takim razie to chyba dobrze, że wyglądasz, jak gdybyś chciał uciec przez okno.
To wojna. To rewolucja. Następni też zginą w walce. Zapomnieć oznacza znów skazać ich na straszny los, tak jak tych, którzy przyjdą po nas.
Nie da się ułożyć układanki, w której brakuje elementów. Ani poskładać w całość roztrzaskanej szyby.
Mnie i brata coś łączy. Obaj pragniemy korony i obaj jesteśmy gotowi poświęcić wszystko, żeby ją zdobyć. Tylko, że ja w najgorszych momentach, kiedy mam wrażenie, że zalewa mnie rozpacz, mogę winić za to matkę.
Kogo może winić on?
A jednak z jakiegoś powodu to mnie wszyscy nazywają potworem.
- Mogę mieć jedno życzenie?
Na te słowa Cal niemal przewraca oczami. Wbija w Mavena spojrzenie pełne czystego szyderstwa.
- Możesz spróbować.
- Pochowajcie mnie u boku matki.
- Nie oddamy tronu Srebrnemu królowi. A przynajmniej nie na długo. Bracia Calore toczą wojnę i tracą swoje wojska. Kiedy kurz opadnie...
Tata klepie się po kolanie. Mojej uwadze nie umyka drżenie jego rąk. Też je czuję.
- Łatwiej będzie uporać się ze zwycięzcą.
- Koniec z królami - szepcze Farley. - Koniec z królestwami.
Jego umysł jest rozszczepiony jak jego kraj. A przez to jest jeszcze bardziej niebezpieczny.
- Nie patrz tak na mnie, Tyberiaszu.
- Nie mów do mnie "Tyberiaszu" - odpala, spuszczając wzrok.
Gorzko się śmieję.
- Takie imię sobie wybrałeś.
On ma przeżyć. Gdy dobrniemy do końca. (...) Rozłamcie jego koronę, zniszczcie mu tron, rozerwijcie na strzępy jego królestwo - wpatruję się w nią z całą siłą, na jaką jestem w stanie się zdobyć. Błyskawica w mojej krwi zaczyna się burzyć, błagając, bym dała jej ujście - Ale Tyberiasz przeżyje.
- Dałam Evangeline swoje słowo.
Farley szczerzy do mnie zęby z wyraźnym obrzydzeniem.
- Dałaś słowo Srebrnej. Ta obietnica jest warta mniej niż garść prochu.
- Ale to nadal obietnica.
Uformowani przez rodziców. Cal powstał z marzeń ojca, a Maven z koszmarów matki.