cytaty z książki "Krucze pierścienie (#3). Evna"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Czyli świat się kończy? To chcesz powiedzieć?
- Dobry wniosek - odparł Rime.
- Tak. W takim razie pozostaje nam tylko jedno. [...]
- Co takiego?
- Zaparzyć herbatę.
Gdyby zaczęła myśleć, co może pójść nie tak, nie byłaby zdolna do działania.
Jeśli światło oznaczało, że ktoś inny musi cierpieć, wolała żyć w ciemności.
Na tym właśnie polegał problem z istotami. Wszystkimi. Ze wszystkich światów. Nie naprawiały. Potrafiły tylko niszczyć.
Nie ma sensu wzniecać ognia w mężczyznach, którzy nie potrafią się rozpalić.
Sprawiedliwość była jak kamień. Wszystkim się wydawało, że jest wieczna i niezmienna. Ale Hirka przekonała się, że jest inaczej. Kamień był już raczej przypadkową zbieraniną ziarenek piasku, które ledwie trzymały się razem. W pewnych okolicznościach zmieniał formę.
Był tak uprzejmy, że gdyby los pobłogosławił ją kłami, w tej chwili by go ugryzła.
To dziwne, jak czas potrafi zatrzeć to, co brzydkie. Wszystkie błędy.
Jeśli szukasz rady u ignorantów, to nic nie zmienia. Sss...są dwa powody, żeby pytać ignorantów. Albo sss...sama znasz odpowiedź, albo nie masz kogo zapytać.
[...] wątpię, żebym potrafił ci pomóc. Ale mogę ci powiedzieć jedno: że obietnica ma większą siłę, jeśli udowodnisz, że możesz jej dotrzymać.
Nikt nie jest w stanie powstrzymać wściekłości mas. One chcą nienawidzić. Niszczyć. Domagać się. Spójrz na nas, ojcze. Żyjemy z dnia na dzień jak zwierzęta. Kalamy własne gniazdo i zabijamy się nawzajem dla szklanych paciorków. Ślepi, człeki, ætlingowie… wszyscy jesteśmy tacy sami. Pierwszym byłoby wstyd. Żadni bogowie nie potrafią nas okiełznać. (...)
Istoty będą krwawić i ginąć bez względu na to, co zrobię. I będą to robić, nie rozumiejąc, że zabijają coś o wiele ważniejszego.
Wszystko wydawało się nie takie i takie jak trzeba. Nieskończenie właściwe.
Sekhtthinari.
Otulona bólem.
Osoba, która uwielbia sobie udowadniać, że nic nie jest wystarczająco dobre.
Ostatni obraz, jaki zobaczyła, utkwił jej w pamięci. Roztrzaskane misy Graala naprawione złotem. Jak korzenie we szkle. Piękniejsze dlatego, że kiedyś zostały zniszczone.
Wokół niej o miejsce walczyły radość i żałoba. Ci, którzy kogoś stracili, milczeli. Ci, którzy przeżyli, świętowali. Życie nieubłaganie toczyło się dalej.
Nie istniała czysta krew. Istniał tylko początek, a na początku wszystko było jednym. Wymieszane ze sobą.
Tak jak ona. Na początku wszystko było takie jak ona.
- Większość rzeczy da się zrobić. Jeśli nie w całości, to częściowo. Daj im posmak tego, czego chcą. [...] Wiesz, musisz jedynie dać im przestrzeń na to, by mogli pokazać, kim są.
- Jesteś genialny - powiedziała. - Jesteś... - Próbowała sobie przypomnieć to słowo, którego tak często używał Stefan. - Jesteś sukinsynem!
Sprawiedliwość była jak kamień. Wszystkim się wydawało, że jest czymś trwałym, że jest wieczna i niezmienna. Ale Hirka przekonała się, że jest inaczej. Kamień był już raczej
przypadkową zbieraniną ziarenek piasku, które ledwie trzymały się razem. W pewnych okolicznościach zmieniał formę.
Jaki masz plan? Takie niewinne pytanie. A jednak ze wszystkiego, co słyszała w ostatnich dniach, to było najbardziej przerażające.
To była prawda, choć już bez znaczenia.
Nie należała do niego. I nigdy nie będzie do niego należeć.
Wybrała inny świat. I inne życie. I jeśli kiedyś się jeszcze spotkają, to na polu bitwy.
Nie mógł na to czekać z założonymi rękoma.
Musiał działać.
Gdzie jesteśmy?
Jesteśmy wszędzie.
Zmrużyła oczy na wietrze. Wszystko wydawało się nie takie. I takie jak trzeba.
Nieskończenie właściwe. Wspinała się przez całe życie. Na drzewa, na dachy. Ale nigdy tak jak teraz. Nigdy jako kruk.
Oczywiście, że tak. Jesteśmy krukiem.
Krukiem, który jest. Krukiem, który był. Krukiem, który zawsze będzie.
Myśli pojawiły się jak krople wieczności. Prawdy i kłamstwa. Powiązania. Gęste jak deszcz. Kamień i krew. Ziemia i ogień. Bezskrzydli mieli na to nazwę. Bezskrzydli mają nazwy na wszystko.
Kruk zrozumiał. Mówił wszystkimi językami. Ze wszystkich czasów. Bo wszystko pochodziło z tego samego miejsca. Wszystko było jednym.
Evna.
Postanowiłeś go wykorzystać i to z nas uczyniło wrogów. Teraz staliśmy się czymś o wiele gorszym, ojcze. Staliśmy się sobie równi.
Wszystkim, którzy piszą swoją pierwszą książkę.
I tobie. Tobie, który przegrałeś. Który jesteś tak pokryty bliznami, że robi ci się niedobrze, kiedy inni nazywają cię szczęściarzem. Który wątpisz, czy kiedykolwiek dojdziesz do siebie, bo zostałeś roztrzaskany na zbyt wiele kawałków. Który sądzisz, że już nigdy nie będziesz w stanie się podźwignąć. To jest książka dla ciebie.
(...) mam się obawiać moich wrogów? Mam ich zabijać, żeby móc spokojnie spać po nocach? Nie. Nie boję się go.
-Porozrywasz świat na strzępy - stwierdził.
Zabrzmiało to tak, jakby nie mógł się tego doczekać.
Kruk zrozumiał. Mówił wszystkimi językami. Ze wszystkich czasów. Bo wszystko pochodziło z tego samego miejsca. Wszystko było jedynym.
- (...) Młodzi nie wiedzą. A jeśli już coś wiedzą, zapominają o tym. Na tym polega problem.
(...)
- Problem nie polega na tym, że my zapominamy. Polega na tym, że wy wciąż pamiętacie.