cytaty z książki "Rozmowy"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Życie przestaje być koszmarem, gdy człowiek powie sobie: "Mogę się zabić kiedy tylko zachcę.
Nie ma nic, co kiedykolwiek brałbym na serio. Jedyne co biorę na serio, to mój konflikt ze światem.
Granice istnieją. W końcu każdy je dostrzega, ale zawsze za późno.
Tylko człowiek trzymający się na uboczu, postępujący inaczej niż wszyscy, zachowuje naprawdę zdolność rozumienia czegoś z tego świata.
Śmiech to jedyne usprawiedliwienie życia... Wielkie usprawiedliwienie życia.
U szczytu miłosnego szału, byle kto ma prawo przyrównywać się do Boga.
U podnóża klęsk tkwi ambicja. To za jej sprawą ludzie są nieszczęśliwi i pragną przekraczać samych siebie.
Dlaczego nie działałem w życiu? Dlatego, że nie wierzę w sens. Drogą refleksji oraz wewnętrznego doświadczenia odkryłem, że nic nie ma sensu, że życie nie ma żadnego sensu. Co nie przeszkadza, iż póki uwijamy się tu i tam, póty projektujemy jakiś sens (s. 55).
Dla mnie człowiek istnieje naprawdę tylko wówczas, gdy nic nie robi.
Słów "ja jestem" nie potrafię wypowiadać, nie rumieniąc się ze wstydu.
Człowiek, mimo wszystko przecież tylko genialne zwierzę, ma koleje losu takie jak facet, który rzuca się w jakąś fantastyczną awanturę, ale musi ponieść jej konsekwencje. Bo ta awantura jest czymś zbyt wyjątkowym, by mogła dobrze się skończyć. Więc idzie drogą, która musi doprowadzić go do ruiny… To nie jest pesymizm. Nigdy nie głosiłem nicości człowieka. Uważam tylko, że człowiek poszedł złą drogą i że nie mógł nią nie pójść.
Koniec końców znam tylko dwa wielkie problemy: jak znosić życie i jak znosić samego siebie. Nie ma zadań trudniejszych. I nie ma definitywnych odpowiedzi, jak sobie z nimi poradzić. (...) Jedyną ważną rzeczą jest mieć zawsze przed oczyma te nierozwiązywalne problemy i żyć tak jak Epiktet czy Marek Aureliusz.
Nie musimy się zabijać, musimy tylko wiedzieć, że możemy się zabić.
Skoro jednak zaakceptował pan własne istnienie, musi pan zaakceptować prostytucję. Dla mnie każdy, kto nie popełnia samobójstwa, w pewnym sensie prostytuuje się.
Wszyscy jesteśmy na świecie tylko po to, by za pośrednictwem niekończących się złudzeń zadawać sobie wzajemnie ból.
Następnym fundamentalnym uczuciem człowieka jest zazdrość. Moim zdaniem, jest to uczucie najgłębsze i niemożliwe do wykorzenienia.
Jestem już stary, żyłem dość długo, by móc stwierdzić, że człowiek jest zwierzęciem nieuleczalnie złym.
Weźmy przykład zupełnie banalny, zresztą wzięty z moich osobistych obserwacji: wchodząc do banku widzi pan kilkadziesiąt młodych kobiet, które od rana do późnego wieczora wystukują na maszynach cyfry. Niech pan tylko pomyśli - tyle się działo w historii, abyśmy doszli do czegoś takiego! Jeśli taki los nazywa się życiem, to życie nie ma sensu.
Nic nie wynika z deklarowania dobrych uczuć; one, rzecz jasna, też istnieją, ale w zasadzie ich nie ma. Dlatego - niestety, tak to z tym jest - nie wolno ukrywać rzeczywistości za iluzjami. To bardzo złe i niebezpieczne.
Tak, filozofia nadyma nas pychą i daje fałszywe wyobrażenie o nas samych i świecie. Czytając Kanta, Schopenhauera i innych filozofów, miałem wrażenie, że jestem bogiem, czułem w sobie coś z monstrum. Filozofia roznieca w nas totalną pogardę dla wszystkich, którzy są na zewnątrz, dlatego w tym sensie jest niebezpieczna. Trzeba ją poznać, by ją przekroczyć. Liczy się przede wszystkim bezpośredni kontakt z życiem.
Dla mnie nie ulega wątpliwości, że mądrość jest głównym celem życia, dlatego zawsze powracam do stoików. (...) Filozofia kończy się mądrością i tym samym znika.
Bach to jedyna rzecz napełniająca nas przeświadczeniem, że wszechświat nie jest dziełem chybionym.
Wydajność to najgorszy z przesądów, więc jestem szczęśliwy, że w niego nie popadłem.
Nawet zwierzę może być głębsze od filozofa, to znaczy mieć głębsze odczucie życia.
Z punktu widzenia tego, co zasadnicze, kultura, cywilizacja nie jest konieczna. Nie trzeba być wykształconym, żeby zrozumieć naturę i życie.
Cóż, taka jest moja wizja, w ostatecznym rachunku optymistyczna, o ile człowiek nie zniszczy się sam, własnymi rękami.
Chcę powiedzieć, że uważam Biesy za największą książkę XIX wieku. I w ogóle za największą powieść. A Dostojewskiego – za największego pisarza wszech czasów, najgłębszego.
Nie, nie lubię książek, które czyta się tak, jak czyta się gazetę; książka musi wszystkim strząsnąć, wszystko zakwestionować (s. 16).
(...) ja wiem dokładnie tylko jedno: wszyscy jesteśmy na świecie tylko po to, by za pośrednictwem niekończących się złudzeń zadawać sobie wzajemnie ból.
Pamiętam na przykład spotkanie z Teilhardem de Chardin: facet z entuzjazmem perorował o ewolucji kosmosu w kierunku Chrystusa, punktu Omega, itd. Wtedy zapytałem go, co myśli o ludzkim bólu. "Ból i cierpienie to po prostu przypadkowe potknięcie ewolucji" - odparł. Oburzony wstałem i poszedłem sobie, nie chciałem dyskutować z takim debilem.