cytaty z książki "Zadzwoń, kocham cię"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Jest pięć języków miłości: język dobrych słów, język drobnych prezentów, język czynów, język dotyku i język spędzania czasu. Twoim językiem, odkąd pamiętam, jest język czynów. Jeśli ktoś robi coś dla ciebie, ot automatycznie uznajesz, że cię kocha. Sama też urabiasz sobie ręce po łokcie, a potem się dziwisz, że nikt nie dostrzega twojego poświęcenia. A jak Zbyszek nie naprawia cieknącej uszczelki albo przestał rano latać po chrupiące bułki, to już rozpacz, bo nie czujesz się kochana. A przecież widziały gały, co brały, on się nigdy na uszczelkach nie znał.
Przy zakochaniu, kiedy hormony szaleją, jest taki dinks, że człowiek na krótko staje się poliglotą. Ale to prędzej czy później mija. To była promocja, rozumiesz? Dostałaś bezpłatną próbkę tego, jak może być fajnie. Ale na kolejne trzeba zapracować. Ile włożysz, tyle potem wyciągniesz.
(...) dlaczego dobrym ludziom przydarzają się złe rzeczy i jak to pogodzić z miłością Boga. (...) Złe rzeczy przydarzają się tak samo dobrym, jak złym. Deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Słońce wysusza pole i u dobrego, i u złego człowieka. Jeśli kogoś spotyka nieszczęście, to wcale nie znaczy, że na to zasłużył.
Wiesz...jest taka historia o pewnym kapitanie, który strasznie klął. Wydzierał się na majtków, nawet na oficerów, zdarzało się, że któremuś dał w ucho, jak się wkurzył A kiedy zaczynał kląć, to uszy zwijały się w trąbę. I ten kapitan był bardzo pobożny. Ponieważ statkiem płynął kapelan, więc kapitan codziennie rano uczestniczył we mszy świętej i przystępował do komunii. Marynarze to widzieli. Kiedyś jeden z oficerów, potwornie zrugany, nie wytrzymał i mu się odciął: "Ładny z pana kapitana chrześcijanin, codziennie u komunii, a potem tylko same bluzgi". A ten mu na to (...) "Synu, gdybym nie był codziennie u komunii, to już dawno bym cię, kurde, zabił!".
Nie można budować tylko na emocjach. Na zakochaniu, na chemii.
Nasz Bóg nie stoi na zewnątrz, nie przygląda się anie nie eksperymentuje na nas. On jest wewnątrz tej rzeczywistości. Sam przeżył to, w co "wrzucił" człowieka. Bóg sam wszedł w te nieszczęścia, w ten trudny, przerażający świat. Rozumie nas, bo tego wszystkiego doświadczył: straty, odejścia bliskich, strachu, gniewu, rozczarowania, upokorzenia i tak dalej...
Czy Wawrzyniec bez swoich pasji byłby tym chłopakiem, którego pokochała?
Tak, wiem, że dbasz o Zbyszka i gotujesz mu to, co lubi, ale głodzisz go, bo mu nie mówisz, jaki jest wspaniały, mądry, męski. I uważaj, bo jak już będzie strasznie głodny, to poleci na pierwszą, która go nakarmi. Z głodu,a nie z miłości.