cytaty z książek autora "Adam Cyra"
Co może powiedzieć ludzkość dziś, ta ludzkość, która chce dowieść postępu kultury, a XX wiek postawić znacznie wyżej od wieków przeszłych. Czy w ogóle my, ludzie XX wieku, możemy spojrzeć w twarze tych, co żyli kiedyś i - śmieszna rzecz - dowodzić naszej wyższości, kiedy za naszych czasów zbrojna masa niszczy nie wrogie sobie wojsko, lecz całe narody, bezbronne społeczeństwa, stosując najnowsze zdobycze techniki. Postęp cywilizacji - tak! lecz postęp kultury? - śmieszne.
Zabrnęliśmy, kochani moi, straszliwie. Przerażająca rzecz, nie ma na to słów! Chciałem powiedzieć: zezwierzęcenie... lecz nie! Jesteśmy od zwierząt o całe piekło gorsi!
Mam pełne prawo tak właśnie napisać, szczególnie po tym, co tu widziałem...
Nie to jest ważne, co napisałem dotychczas na tych kilkudziesięciu stronach, szczególnie dla tych, co będą je czytać li tylko jako sensację, lecz tutaj chciałbym pisać tak wielkimi literami, jakich nie ma, niestety, w maszynowym piśmie, żeby te wszystkie głowy, co pod pięknym przedziałkiem mają wewnątrz przysłowiową wodę i matkom chyba tylko mogą dziękować za dobrze sklepione czaszki, że owa woda im z głów nie wycieka - niech się trochę zastanowią głębiej nad własnym życiem, niech się rozejrzą po ludziach i zaczną walkę od siebie, ze zwykłym fałszem, zakłamaniem, interesem podtasowanym sprytnie pod idee, prawdę, a nawet wielką sprawę.
To miejsce we wspomnieniach moich nazwałbym momentem, w którym skończyłem ze wszystkim, co było dotychczas na ziemi i zacząłem coś, co było chyba gdzieś poza nią.
Zostałem sam przed "zadaniem z piecami", lecz nie o piece chodziło... Jak to - więc jest nadal świat i ludzie żyją, jak żyli? Tu domki, ogródki, kwiaty i dzieci. Radosne głosy. Zabawy. Tam piekło - mordowanie, przekreślanie wszystkiego, co ludzkie, co dobre... Tam esesman jest katem, oprawcą, tutaj - udaje człowieka.
Kultura... XX wiek... Któż to słyszał zabijać człowieka? W każdym razie na ziemi nie można tego przecież robić bezkarnie. Chociaż jest wiek XX i kultura na bardzo wysokim poziomie - wojnę "ludzie od wielkiej kultury" jakoś przemycają, tłumaczą nawet potrzebą. A w opinii niektórych kulturalnych ludzi wojna staje się "nieodzowna i konieczna". Zgoda, lecz dotychczas (uznając maskę przykrywającą potrzebę mordu jednych i interes drugich) głośno się mówiło tylko o wzajemnym mordowaniu jakiegoś odłamu społeczeństwa - uzbrojonego wojska. Tak było chyba kiedyś. To tylko piękna przeszłość.
Z ciemności, gdzieś z góry (znad kuchni), odezwał się kat Seidler: "Niech nikt z was nie sądzi, że kiedykolwiek wyjdzie stąd żywy...Porcja jest tak obliczona, że żyć tu będzie sześć tygodni; kto będzie żył dłużej...znaczy, że kradnie. Kto kradnie, znajdzie się w SK (kompania karna), gdzie żyje się krótko!".
Jakże wielu takich w Oświęcimiu zginęło ... śmiercią ładną, bo wytrwali na do ostatka na reducie zachowania polskiego sumienia... A czy wszyscy rodacy o nazwisku polskim na wolności będąc o swą polskość walczyli?
Obóz powiększał się inaczej - rozbudowywał się. Poza ośmioma blokami zbudowanymi na placu apelowym (co spowodowało zmianę numeracji w całym lagrze) i poza tym, że rozbudowywano obóz w kierunku Industriehof I, w samym obozie macierzystym (Stammlager) jeszcze budowano szybko filie. Pierwsza, to tak zwana Buna, osiem kilometrów na wschód od obozu, gdzie pracowano nad fabryką niby-gumy; druga filia obozu macierzystego, to nowo powstający obóz Birkenau (Brzezinka), od lasku brzozowego tak nazwany. Obóz ten nosił też nazwę Rajsko, co nie miało nic wspólnego z wioską Rajsko (Birkenau leżało parę kilometrów na zachód, wieś Rajsko - na południe), a nazwa nadana była tylko dla ironii.
Z balkoniku-krużganku esesman w masce gazowej zrzucał na głowy zebranego pod nim tłumu gaz. Stosowano gaz dwóch rodzajów: w butlach, które się rozbijało lub w postaci krążków, który po otwarciu hermetycznych puszek i wrzuceniu go przez esesmana w gumowych rękawiczkach, przechodził w stan lotny, wypełniając komorę gazową i szybko zabijając zebranych tu ludzi. Trwało to kilka minut. Czekano dziesięć.
Zbyt widoczne stało się teraz powszechne krętactwo. Biła wyraźnie w oczy, jakaś praca niszcząca nad zatarciem granicy pomiędzy prawdą, a fałszem. Prawda stała się tak rozciągliwa, że naciągano ją, przysłaniając wszystko, co ukryć było wygodniej. Skrzętnie zatarto granice pomiędzy uczciwością, a zwykłym krętactwem.
Chcieli nas złamać i odczłowieczyć. Osiągnęli efekt.