cytaty z książki "Prawa i powinności"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Gdy stwórca powołał do życia kobietę, musiał być najwyraźniej w złym humorze. Jak mogę to wytłumaczyć? Bardzo prosto - nie potrafię zrozumieć kobiet. Siebie zresztą też nie. Widocznie stwarzając mnie, jedynego i ulubionego, Najwyższy również miał jakieś problemy z głową.
Naprawdę nie wiem, dlaczego kobiety tak bardzo lubią bale! Żeby dla kilku godzin wątpliwej rozrywki pokrywać sobie twarz i włosy kilkoma warstwami świństwa, a na dodatek ściskać się w sukni tak, żeby nie dało się oddychać! wszystkich uroków przygotowań do tego święta mogłem teraz doświadczyć na własnej skórze. Nie życzę tego najgorszemu wrogowi...
- Len, puść czarownika, no puść, mówię! No co to za nawyk, żeby wiecznie brać w łapy różne świństwa!
Założę się, że znów ktoś ma zamiar zniszczyć świat, bez względu
na to, jak banalnie by to brzmiało. To po prostu nudne: z jakiegoś powodu ciągle ktoś ma coś przeciwko
istnieniu naszego cichego i nikomu niewadzącego świata. Jakby nie było nic lepszego do roboty!
Zrozumiałbym jeszcze, gdyby ktoś chciał go podbić, ale niszczyć?! Kompletny brak logiki. Cóż,
umiejętność logicznego myślenia to rzadki dar... A skoro jakiś obrzydliwiec chce zniszczyć świat, to
znaczy, że ktoś inny musi go uratować. Takie jest prawo, a ja tak właściwie jestem w głębi duszy bardzo
praworządny.
Jednym słowem, w ślad za nami leciały przekleństwa, życzenia udławienia się zakupionym
prowiantem oraz zarzuty pozostawania w bliskich, można nawet powiedzieć intymnych, stosunkach z
Czarnym Smokiem i całą jego rodziną
Z wyglądu autochtoni są oczywiście straszni — zupełnie jak
na kacu teściowa z patelnią — ale nie stanowią prawdziwego
zagrożenia dla grupy złych i uzbrojonych po kalesony wojowników.
Zawsze powtarzam, że zdrowy rozsądek w mężczyźnie najskuteczniej budzi pełne dezaprobaty
spojrzenie ukochanej kobiety.
Zaimprowizowany most wyglądał tak niepewnie, że nawet samobójca trzy razy zastanowiłby się, zanim by po nim przeszedł.
(...)nieszczęśnicy chcieli po prostu odrobinę urozmaicić sobie jadłospis... Każdemu obrzydłoby pożeranie się nawzajem przez całe stulecia! A tu niespodziewanie przybyły takie delikatesy z powierzchni!
Chociaż, jeśli ktoś nie otrzyma rozumu już przy urodzeniu, później zwykle nie ma wielkich szans".
Z braku innego zajęcia możecie walić głową we wrota — poradził uprzejmie Raywen — a nuż się rozpadną?
- O, a tu jest coś napisane - oznajmił radośnie Len, obchodząc fontannę dookoła.
- Co? - spytał Kot.
- Raywen. jest. głupi.
To się nazywa przeznaczenie: ze wszystkich sił próbujesz odsunąć od siebie problem, a on podpełza na twój próg, żeby z psim oddaniem spojrzeć ci w oczy." s. 18.
Sama nie mając łatwego charakteru, ceniła tych, którzy
mogli się poszczycić jeszcze gorszym, co prawda pod warunkiem, że do okropnego charakteru dołączała
siła.
- "Nigdy" to raczej niebezpieczne słowo - uśmiechnął się ze smutkiem mag. - Lubi kłamać i zwodzić".
Pewnego dnia Czarny Smok wróci, podbije
świat, ostatecznie załatwi Białego Jednorożca i wtedy nastanie raj na ziemi — rzecz jasna, raj dla smoków.
Widząc majaczących w dole dwunożnych, smok prychnął
wzgardliwie, wydmuchując nozdrzami strugę dymu, dumnie
wygiął szyję, złożył skrzydła, dając do zrozumienia, jak bardzo
lekceważy sobie te żałosne istoty, które jeszcze próbują czymś wymachiwać.
Khilayia podejrzewała, że istniała jakaś reguła, według której zmieniał się kolor oczu tego drania, ale ciągle nie mogła jej rozgryźć, co ją dodatkowo złościło.
Ku własnemu niemałemu zdziwieniu wojownicy zrozumieli, że brakuje im wrednego nekromanty: nie było się z kim kłócić, nie było na kogo zwalić winy za własne błędy...
Ja nie chcę potem czegoś innego! — obraził się chłopiec.
— Ja chcę tę błękitną sukienkę teraz! Dlaczego Raywen może, a ja nie?!
A gdzie smok? — spytał stropiony Ert, który właśnie się ocknął.
— Proszę o wybaczenie, czcigodny — wyszczerzył się nekromanta — ale bohaterski czyn został zawieszony aż do odwołania.
— No dobrze, ale gdzie jest smok?
— Gdzieś... — Mag wzruszył ramionami i wyszedł z jaskini, dając do zrozumienia, że rozmowa została skończona.
No cóż, widocznie to Raywen jest właśnie tym Czarnym Smokiem... — Ert wzruszył ramionami. — Ha... Ha, ha...
Wszystkie rozumne jaszczury są strasznymi egoistami: zawsze próbują poświęcić siebie, nie zastanawiając się nad tym, co będą czuli ich bliscy.
Smoki nigdy nie były krwiożerczymi bestiami, choć zapewne trudno wam w to uwierzyć. Pewnie po prostu chciały powitać przybyszów, którzy zjawiali się na ich ziemiach, a my, dwunodzy, bardzo boimy się wszystkiego, co nieznane.
- I kto ns teraz stąd wyprowadzi? - spytała retorycznie Ilne.
- No co wy - prychnął optymistycznie Gresz. - Ten zdechlak zaraz wróci... Powiadają, że gówno nie tonie.
- Ale nikt nie mówi, że się nie rozbija - odezwała się Khilayia.
Pamiętam czasy, gdy smoki swobodnie latały w powietrzu, nie przejmując się tym, że jacyś nienormalni dwunożni będą chcieli ciskać w
nich jakimś draństwem.
No przecież w starosmoczym... Władca nazywał go językiem
stworzenia. Mówi, że od niego wywodzą się mowy wszystkich
innych istot, prócz ludzi. Ci bowiem zostali stworzeni jako
ostatni i wszystko robili po swojemu, nawet gadali...
Zdaje się, że to są właśnie jego prawdziwe rozmiary... [...]Taki to by mnie połknął i nawet nie zauważył...
Zbyt dobrze wiedziałem, ze wyniosłość to jedynie przejaw bezradnej zawiści, którą z całych sił ukrywa się nawet przed sobą.
Ert w poczuciu spełnionego obowiązku odczepił się ode mnie i dołączył do naszych towarzyszy, którzy na widok jego natchnionej miny mieli ochotę chodzić po ścianach.