cytaty z książek autora "Mariusz Ziomecki"
Ot, słodycz nowego romansu: jej nie boli głowa, on nie jest zmęczony ani nie chce mu się spać. Żadna ze stron nie argumentuje, że już przecież to robiliśmy. Żadnej niemocy po południu...
Jej psychiczny pancerz krył jednak kruchy punkt: honor.
Ten rodzaj słabości jest niewidoczny gołym okiem, trudno domyślić się jego istnienia, gdyż honor wypadł z obiegu w naszych czasach. Rzadki jak albinizm - czasem myślę: jak trąd - nadal zabija wielu z tych, którzy noszą jego gen w krwiobieg
Jeśli diabeł faktycznie istnieje, musi mieszkać gdzieś tu, na wschodzie Europy. Bo tu wśród ludzi znajduje odpowiedni mikroklimat podłości.
Nie umiem, nienawidzę się rozstawać. Z nikim i z niczym, co niechcący pokochałem.
Jak Ci, mężu, wiadomo, jestem ateistką integralną. Nie tylko
sama nie wierzę w istnienie boga, ale nie wierzę również, że wierzą w niego inni (lubiłeś pytać, czy to dotyczy też naszego papieża; prawda, on jeden sprawia mi pewien kłopot). Nie wierzę w życie wieczne. Dlatego nie mogę obiecać Wam, że będę patrzeć na Was z nieba i opiekować się Wami. Choć bardzo bym tego chciała.
Zostajecie sami na świecie. Ta myśl przeraża mnie bardziej
niż to, że już niedługo przestanę myśleć, widzieć, czuć... Być.
Zmrużyła oczy, chwiejąc się leciutko. Myślała nad czymś intensywnie.
- Nie możesz się we mnie zakochiwać, rozumiesz? Nie wolno Ci!
Przyrzekłem jej więc brak miłości. Będę obojętny jak bryła lodu, aż oboje się zestarzejemy. Nie dostanie ode mnie kwiatka na żadnego ósmego marca i nie będę nosił w portfelu jej zdjęcia. Przysięgałem cynizm i niewierność, byle tylko zeszła z barierki. Ale nie słuchała. Zalewając się łzami, balansowała nad przepaścią
TO KOBIETY WYBIERAJĄ MĘŻCZYZN. Dopiero później do mnie dotarło, że dziewczyny ukartowały wszystko między sobą. Wymieniły się chłopakami tamtej nocy, a całej operacji dokonały tak gładko, że obaj zainteresowani niewiele poczuli. Konstanty i ja znów znaleźliśmy się w ramionach - tyle że inaczej obejmujących i pachnących. Nie bylo sensu protestować: ramiona były słodkie, oczy dziewczyn błyszczały kocio, szpule magnetofonu kręcily się, alkohol niósł szalone obietnice. Świat należał do nas.
Powroty rodzą różne złudzenia, wśród nich to, że przeszłość może gdzieś trwać, cudem zachowana na jakiejś zapomnianej wysepce rzeki czasu. To złudzenie nazywamy nostalgią.
Jednak w oczach Damazego nic na wsi nie niosło takich niebezpieczeństw jak kosa. Technicy w elektrowniach atomowych, którzy wsuwają pręty uranowe do reaktora, musieli czuć mniejszy ciężar odpowiedzialności niż nasz dziadek wynosząc kosę na podwórko: uważaj, możesz obciąć se nogę!