cytaty z książek autora "Wawrzyniec Żuławski"
Nie opuszcza się przyjaciela, nawet jeżeli jest już tylko zmarznietą bryłą.
Wyprawy górskie - czy będą to zwykłe turystyczne wycieczki ścieżkami, czy włóczęga po rzadziej odwiedzanych dolinach, szczytach i graniach, czy wreszcie karkołomne wspinaczki poprzez pionowe urwiska - stają się dla człowieka, który w nich raz zasmakował, źródłem głębokich, niezatartych przeżyć, źródłem radości życia, odprężenia i wypoczynku po trudach pracy, źródłem kształtowania sprawności fizycznej i siły charakteru.
Majestat i urok dzikiej, pierwotnej przyrody górskiej rozwija zmysł piękna, budzi umiłowanie natury. Trudności terenu i ciężkie nieraz wysiłki wyrabiają odwagę, orientację, szybkość decyzji, wytrzymałość, odporność fizyczną i psychiczną, wyrabiają cenne zalety, jak wewnętrzna dyscyplina, wysokie poczucie odpowiedzialności za siebie i swych towarzyszy, koleżeństwo i braterską solidarność między ludźmi. Dlatego rokrocznie latem i zimą tysiące ludzi spieszy w Tatry (...) by zaczerpnąć pełną piersią krystalicznego powietrza,by znaleźć wytchnienie w jakimś czarodziejskim zakątku nad błękitnozielonym stawem lub piąć się w górę ku słonecznym szczytom.
Opierać w górach rachuby na poprawie pogody to tak, jak zaciągnąć pożyczkę na konto przyszłej wygranej na loterii. W taternickim rachunku trzeba uwzględniać najgorsze nawet okoliczności.
Gdy w odległości kilku miesięcy czy kilku lat zajmujemy się rozpatrywaniem wspomnień chwil spędzonych w górach, wtedy najsilniej przyciągają myśl dwa przeciwne sobie rodzaje przeżyć. Pierwszy - to wspomnienia dni walki, walki z niepogodą, zimnem, skałą, lodem, własnym wyczerpaniem. Dni takich jest we wspomnieniach sporo. Mają w sobie siłę ogromną, niemal dramatyczną. Mają w sobie moc piękna, patos i monumentalność. W bezsenne noce stają czasem przed oczyma w nieubłaganej grozie.
Są także inne dni. Dni pełne powietrza i słońca. Spokoju, pustki, surowej ciszy. Lodowce oślepiają bielą. Gdzieniegdzie tylko czernią się skały. W południe żar słońca dochodzi do zenitu, spala skórę, rozleniwia. Gdy wyjdziesz na szczyt - w dole, poniżej linii śniegów, zobaczysz doliny. Soczysta zieleń alpejskich hal, niżej są lasy. DOliny ciągną się jeszcze dalej. Gdzieś tam u ich krańca są wsie, miasteczka. Ale ich już nie widać. Zakrywa je leciutka, niebieskawa mgiełka. To są dni radości.