cytaty z książek autora "Jędrzej Morawiecki"
Zmagamy się z rusofobią. Uciekamy od rusofilów. Każdy drepcze własną ścieżką. I tej ścieżki, tropy, strzeże zazdrośnie. A potem snuje opowieści, puszcza filmy, bryluje na bankietach, by na powrót uciec z Polski – przez Okęcie, Terespol, jak się da. Do gorzkiej wódki, nocnych rozmów w kuchni. Do kamiennych metropolii i pustych stepów. Do kartoszki.
Ciągle się czegoś boisz. Ale idziesz właśnie do tego, czego się boisz. To bardzo dobra cecha.
Wspominamy więc w rozmowie z profesor Charitonową dyrektora Departamentu Spraw Międzynarodowych Rządu Republiki Chakasja, który zwrócił się niegdyś do nas takimi oto słowy: "Pozwólcie, że zadam wam jedno pytanie. Jako katolicy wierzycie w realne przeistoczenie Chrystusa. Wierzycie również, że jest Bogiem, jedną z boskich osób. A mimo to przyjmujecie jego ciało. Nigdy nie mogłem tego pojąć. Zjadacie go. To jest przecież kanibalizm! No nie potrafię tego nazwać inaczej. Co gorsza - to dosłownie konsumpcja własnego Stwórcy. Dziwne, doprawdy dziwne. Brzmi jak prastary zwyczaj, starszy niż nasza wiara. Szamanizm na takie akty nie pozwala."
I cóż odpowiedzieć ministerialnemu urzędnikowi?
To mogło się stać tylko tu, tylko w Rosji. Tylko Rosjanie mogli za nim pójść: szeroka dusza, wylewność, dawaj wpieriod. Najpierw pójdziemy, potem zobaczymy, kto to taki, kim jest. Wiadomo: my nie miód i nie cukier. Ale tylko Rosjanie mogli stworzyć Zonę: trochę nienormalni, otwarci. (Kola Kozakow)
Próżnuj. Próżnuj, póki możesz. Młody człowiek powinien jak najwięcej próżnować, obijać się i myśleć. Póki może myśleć.
Bo wszystkie szkapy,anielki, szkice węglem, wszystkie oskarżenia, alarmy, każe publicystyczne bicie na trwogę należy czytać w kontekście swojej swej epoki. Te teksty są wehikułem czasu, są kluczem do wejścia w sferę innych realiów, mentalności, w świat kontrastów, nierówności, wzruszeń, w świat, w którym mężczyźni płaczący nad niedolą bliźniego nie są histerykami. Wtedy był inny czas.
Zapomnieliśmy jakby - bo strasznie zawiodły nasze nadzieje - że choć nie możemy być najpotężniejsi, wciąż możemy być honorowi, dzielni, najdzielniejsi może, szlachetni i duchowo niepodlegli, jak dawniej bywało, w czasach świetności. Możemy nie pozwolić, by zniszczyło nas okrucieństwo historii, możemy nie stać się narodem karłów, wypalonym, pustym słońcem, bez ducha i tożsamości - naśladowczym, żałosnym i bez honoru.
Nikt nie może dybać na wolność dziką, który każdy głęboko w sercu nosi. Nawet gdy nie ma ona żadnego poza sobą celu. Ograniczeniem wolności może być tylko miłość - jeśli istnieje, jeśli jest prawdziwa - bo płynie ona, jak wolność, z samego środka, z serca bytu. Jeśli zaś przedmiotem miłości staje się wolność, wolności nie ogranicza już nic.
Kiedy zapełnisz swoją spiżarnię - masz czas, żeby się kochać. Bo kiedy wiesz, że zapewniłeś sobie byt - nadchodzi pora miłości. Dla miłości jest jesień. Nie wiosna. (Tatiana)
Horyzont wciąga jak wir,zasysa głęboko w siebie - nie dziw doprawdy,że dawni koczownicy pokonywali tak ogromne odległości i to nieraz bez konkretnych planów i strategii,dla samego ruchu,dla upojenia bezmiarem.Pojąć można jak wiosną wzywała,porywała ich jak ciepły wiatr budzący zmysły,przestrzeń,obiecując,że świat się nigdzie nie kończy,że można tak pędzić wciąż w przód i w przód,z wiatrem lub przeciw niemu,nie spotykając nikogo i nie chcąc nikogo spotkać,w samej drodze, samym pędzie znajdując rozkosz i cel.
Absolutna,niczym niezakłócona duochromatyczność,nieskończoność zaklęta w falujący horyzont wzgórz niczym w stary,chińskim znaku Yin i Yang.Koniec świata i koniec człowieka,absolutne zwycięstwo przestrzeni na ludzką małością i kruchością.
Buriacja okazała się krainą wymarzoną dla tych,którzy wychowali się na Lemie,Tolkienie,Strugackich,Le Guin i nagle - niespodziewania dla siebie - trafili w świat,który sam o sobie opowiada na modłę literackich narracji z dzieciństwa.Barwniejszy jest jednak niż one,bardziej nasycony kolorami,jeszcze bardziej nieprzewidywalny.
Pamięć ludzka jest nieuchronnie selektywna i kapryśna, równocześnie zaś posłuszna doraźnym namiętnościom i interesom pamiętającego.
Pochodził bowiem z rodziny syberyjskich Kozaków, a więc ludzi, choć nie całkiem schłopiałych, to przecież przywiązanych do ziemi - do tych melancholijnych, bezkresnych równin i stepów, do wolności wędrówki, do swobody słonecznego wiatru i dzikiego ptactwa, do głębokiego, tęsknego oddechu pustkowi. Ludzi żyjących pośród wysokich kwietnych traw, przemierzających bez ustanku wyboiste łąkowe trakty, brody i lesiste wąwozy.
Bo Rosja jest imperium i zawsze nim będzie. Dlatego jest Rosją. Pełną wielkich uczuć, poszukiwań Boga, bogatą w tajgę, bezkresne lasy i stepy. Imperium dziesiątków narodów, kultur. Imperium skrawków bólu, niesionego z kolejnych frontów.
Chociaż i my tracimy duszę. Studenci nie wiedzą, skąd biorą się pory roku. A jeszcze pięć lat temu wiedzieli. Nie rozumieją Rembrandta, Beethovena. Miejsce intelektualistów zajmują rzemieślnicy, showmakerzy. Człowiek powinien pozostawać w centrum, a teraz istnieje dla rzeczy.
Rosja naprawdę jest inna, jakby się nie odżegnywać od stereotypów. Zimna z wierzchu. Gorąca w środku. Rozczytana w książkach (księgarnie w Moskwie są wypełnione ludźmi od bladego świtu do nocy, nawet w niedzielę). (...) Mateczka. Pannica. Suka. Egzaltowana w prostej religijności analfabetów, w naiwnej czystości, wielosłowiu. Trudna, bezkresna. Wolna.
Boże, chroń Rosję.
Wielkie okrucieństwo nie usprawiedliwia wszakże i nie unieważnia mniejszego.
Wierzyłem w duchowość. Duchowość tu potwornieje. Religia pokazuje kły.
Być może więc Polacy dostrzegali w Rosjanach, nie bez zazdrości, to, co sami gdzieś w toku swego rozwoju zagubili, a za czym skrycie wciąż tęsknią? Może ten ubiór zachodniego ucywilizowania uwierał (i uwiera?) polską duszę, może powoduje, iż czegoś w niej nie widzimy i czegoś ważnego nie pielęgnujemy (...)
Ksiądz Wargacki pisał:"Upatrywanie wszędzie i we wszystkim,co wiąże się z New Age,diabelskich mocy nie służy niczemu dobremu.Już św. Teresa z Avila uważała,że istnieją dwa sposoby służenia demonowi:widzieć go wszędzie lub negować jego istnienie".