cytaty z książek autora "Sadegh Hedajat"
Istnieją rany psychiczne, które jątrząc się toczą powoli, jak trąd, psychikę człowieka. Chory nie może jednak wyjawić swoich cierpień, tak są one osobliwe, dziwne i niewiarygodne. Jeżeli jednak ktoś zechce je wyznać, a nawet opisać, ludzie przyjmują te niezwykłe wyznania sceptycznie lub, co gorsza, bezdusznie z nich szydzą, kpiąc i uśmiechając się ironicznie, uznają bowiem aktualnie panujące sądy za własne, a przecież nie odkryto jeszcze sposobu leczenia cierpień psychicznych, uśmierza się je tylko odurzającym snem, wywoływanym przez alkohol, opium czy też inny narkotyk.
Pragnąłem jedynie nadziei na nicość po śmierci. Myśl o innym życiu męczyła mnie i napawała lękiem. Jeżeli nie zaadaptowałem się i nie zdołałem przywiązać do życia na ziemi, to czyż mógłby mi odpowiadać jakiś inny świat? Przecież ten świat nie był moim światem. Był to świat ludzi bezczelnych, cynicznych i zachłannych, ludzi o wiecznie głodnych gardłach i oczach, świat gruboskórnych sprzedawczyków sumień, którzy pokornie się kłaniają przed możnymi ziemi i niebios. Był to świat osobników stworzonych na podobieństwo wygłodzonych psów, które dla kawałka ścierwa łaszą się i żebraczo merdają ogonem przed jatką.
Jeżeli więc teraz postanowiłem wszystko opisać, to po to tylko, aby poznał mnie mój cień (...)
W obliczu śmierci czułem, jak wątłe i dziecinnie naiwne były wszelkie religie i wierzenia. Oczywiście dla zdrowych, krzepkich i szczęśliwych mogły one być jakimś rodzajem igraszki duchowej, ale w obliczu straszliwej prawdy śmierci i przytłaczających depresyjnych stanów, przez które przechodziłem, to, co wpajano we mnie o karze, nagrodzie i dniu zmartwychwstania, brzmiało fałszywie jak oszukańcza, niesmaczna demagogia. Natomiast modlitwy, których mnie wyuczono, nie miały dostatecznej siły, by przemóc lęk przed śmiercią.