cytaty z książek autora "Georg Hegel"
Z historii narodów możemy się nauczyć,
że narody niczego nie nauczyły się z historii.
Obcowanie z filozofią należy uważać za niedzielę życia (52).
My, luteranie - jestem nim i chcę nim pozostać - mamy tylko ową pierwotną wiarę.
Kiedy co wartościowsze natury zwróciły się ku sprawom praktycznym, w filozofii robiła wokół siebie dużo szumu i puszyła się płytkość i powierzchowność. [...] Nigdy [jeszcze] próżni i zarozumiali ludzie nie wpływali nie wypływali w takiej mierze na powierzchnię, okazując w swych myślach i działaniach na polu nauki taką arogancję, jakby otrzymali nad nim władzę!
Pogląd [że historia filozofii jest historią mniemań] można usłyszeć nie tylko od ludzi, którzy przyznają się do swojej filozoficznej ignorancji (przyznają się do niej, ponieważ ignorancja ta, zgodnie z powszechnym wyobrażeniem, nie musi być przeszkodą w wyrokowaniu na temat tego, jak ma się sprawa z filozofią; przeciwnie, każdy jest tu tak pewny siebie, że nie widzi, czemu to, że nic z niej nie rozumie, miałoby go powstrzymywać od wypowiadania swojego zdania na temat jej wartości i istoty), ale również od uczonych, którzy sami piszą albo napisali historię filozofii. [...] Uczoność polega bowiem w szczególności na tym, żeby znać mnóstwo rzeczy niepotrzebnych, tzn. takich, które nie mają w sobie żadnej treści i nie budzą żadnego innego zainteresowania, poza tym, że są czymś, o czymś, o czym można wiedzieć (36-37).
Wprawdzie uczoność jest najbardziej dumna właśnie ze starożytnych, ale też najbardziej uczonym można być w odniesieniu do tego, o czym wiadomo najmniej (232).
Trzeźwe myślenie odznacza się takim szczególnym talentem, ma taką dziwną zdolność, że jego stan bycia na czczo nie prowadzi do głodu ani pragnienia, lecz towarzyszy mu stałe uczucie sytości. W rezultacie myślenie, którem mówi takim językiem, [rezonerstwo] demaskuje się jako martwy [zdrowy] rozsądek, ponieważ tylko to, co martwe, będąc ma czczo, jest i pozostaje zarazem syte. Ale to, co żywe, zarówno w sensie fizyczny, jak i duchowym, nie pozostaje w byciu na czczo zaspokojone, lecz budzi się w nim popęd, zaczyna odczuwać głód i żądzę prawdy, jej poznania, domaga się zaspokojenia tego popędu i nie daje się nakarmić i nasycić tego rodzaju refleksjami, jakimi darzy nas trzeźwość myślenia" (44-45).
Sam Pitagoras był pewnym dopracowanym w najmniejszych szczegółach dziełem sztuki, dostojną posągową naturą (plastiche Natur). [...] W trakcie tego nowicjatu [pitagorejskiego], który był czasem przeznaczonym na naukę, nakazane było milczenie. Można powiedzieć [...] że jest to istotny warunek wszelkiego wykształcenia. W kształceniu człowiek rozszerza i bierze w posiadanie swoją wewnętrzność. W wyniku tego, że trzyma się samego siebie, w milczeniu, człowiek nie staje się bynajmniej uboższy w myśli, w żywą treść ducha. Uczy się on przez to zdolności pojmowania i dochodzenia do zrozumienia tego, że jego pomysły, obiekcje, nie są nic warte. Dzięki wzrastającemu zrozumieniu tego, że takie pomysły [poglądy, przekonania] nie są nic warte, odzwyczaja się on w końcu od tego, żeby je mieć (276-277).
To, że idea musi dopiero stać się tym, czym jest, wydaje się sprzecznością. Jest on tym, czym jest, można by powiedzieć. [A jednak musi].
W myśleniu przedmiotem jest tylko myślenie, rozumność wytwarza to, co rozumne, przedmiotem jest dla niej rozum. (Myślenie zniża się też wtedy do nierozumu [...]) (48).
Ponieważ obserwator musi już być w posiadaniu pojęcia rzeczy, aby rozpoznać to pojęcie w zjawisku i móc w sposób właściwy zinterpretować przedmiot, to nie możemy się dziwić, że jest tak wiele mdłych historii filozofii, że przedstawia się w nich ciąg systemów filozoficznych jako ciąg mniemań, błędów, igraszek myślowych [...] (60).
Absurdalne są wyobrażenia, jakoby religię jako taką wymyślili kapłani dla oszukiwania ludu, własnych korzyści itd. Uważanie religii za sprawę arbitralnej woli, złudzenia, jest tyleż płytkie, co opaczne. […] Owa dziedzina ducha [religia] jest raczej świątynią prawdy, świątynia, w której rozpłynęła się cała reszta, tzn. cała ta ułuda świata zmysłowego, skończonych wyobrażeń i celów – tego pola mniemania i arbitralności (100).
Nieszczęście w świecie rzeczywistym kieruje człowieka ku sobie samemu i tu każe mu szukać zgodności (304).
Heraklit może być nazywany nauczycielem Platona (394).
Prawda jest jedna – to nieodparte uczucie albo wiarę narzuca nam instynktowna skłonność rozumu (44).
Rozsądek nie pojmuje prawd religii. Kiedy mieniąc się rozumem (jak Oświecenie) uznawał się za pana i mistrza – błądził! (135).
Tiedemann powiada w sposób bardzo opaczny: "Gorgiasz poszedł o wiele dalej niż mógłby pójść ktokolwiek obdarzony zdrowym rozsądkiem". Mógłby to powiedzieć Tiedemann o każdym filozofie, każdy filozof idzie dalej niż zdrowy rozsądek; to bowiem, co nazywa się zdrowym rozsądkiem - a co często jest bardzo niezdrowe - nie jest filozofią. Zdrowy rozsądek zawiera maksymy właściwe swoim czasom. Tak więc np. gdyby ktoś przed Kopernikiem twierdził, że Ziemia obraca się wokół Słońca, to byłoby to wbrew zdrowemu rozsądkowi. [...] Ten zdrowy rozsądek jest sposobem myślenia właściwym jakimś czasom, zawarte są nim wszystkie przesądy tych czasów: rządzą nim określenia myślowe, których sobie on nie uświadamia. W tym sensie Gorgiasz rzeczywiście poszedł dalej niż zdrowy rozsądek (530).
Antygona - najwspanialsza postać jaka kiedykolwiek pojawiła się na ziemi (619).
W przypadku samobójstwa treścią zbrodni staje się sama śmierć, nie może więc ona występować jako kara (644).
Jeśli mają znaczenie religia, ustrój, prawa narodu, jeśli jednostki należące do narodu stoją na tym gruncie, są z tym tożsame, stanowią z tym jedno, to nie pojawia się pytanie, co ma czynić jednostka wzięta dla siebie. Jest to raczej czymś bezpośrednio istniejącym i czymś bezpośrednio istniejącym w niej. Jeśli natomiast to zaspokojenie już nie istnieje, [jeśli] jednostka nie stoi już na gruncie obyczajów swojego narodu, nie ma już swojego substancjalnego podłoża w religii, prawach itd. swojego kraju, to zaczyna się ona troszczyć o samą siebie; to, czego chce, nie znajduje już bezpośrednio przed sobą, nie znajduje już dla siebie zaspokojenia w teraźniejszości, w swojej teraźniejszości. I to właśnie jest bliższą przyczyną tego, że pojawia się pytanie: co jest dla jednostki tym, co istotne? Według czego ma ona siebie kształtować, do czego dążyć. W rezultacie ustanowiony zostaje dla jednostki ideał, a w tym wypadku ideałem tym jest mędrzec. W warunkach cywilizowanego, religijnego społeczeństwa, jednostka znajduje to, co stanowi powołanie człowieka, jako coś bezpośrednio danego w istniejącym świecie. Jej powołaniem jest być jednostką prawą, etyczną, religijną; czym to jest, określone jest w religii, w prawach narodu. Ale jeśli powstał rozdźwięk, to jednostka musi zagłębić się w sobie, to musi szukać swego powołania (663).
Jednym z najpiękniejszych podarunków, jakie los zachował dla nas ze starożytności, są bez wątpienia dzieła Platona. [...] Jednak trudności z przedstawianiem jej na podstawie tych dzieł wynikają z tego, że filozofia ta była w różnych okresach różnie ujmowana, w szczególności zaś wielokrotnie dotykały jej niezdarne ręce ludzi nowożytnych, którzy - niezdolni do duchowego ujęcia tego, co duchowe - narzucili jej swoje prostackie wyobrażenia albo też uznali za najbardziej istotne i godne uwagi w filozofii Platona to, co faktycznie nie należy do filozofii [mity], ale do sposobu przedstawiania. Tym, co utrudnia zrozumienie filozofii Platona, jest w zasadzie tylko filozoficzna ignorancja (4).
Platon mówi o filozofii z największym zapałem, w sposób, w jaki w obecnych czasach nie mamy odwagi o niej mówić. [...] I tylko okoliczność, że czytamy Platona jako filozofa starożytnego i nie to dla nas związku z obecnym światem, pozwala nam znieść u niego ten ton (27, 34).
Żadnemu z filozofów nie została wyrządzona tak wielka krzywda za sprawą kompletnie bezmyślnych przekazów na temat jego filozofii, jakie do nas doszły i wciąż jeszcze są w obiegu, mimo że przecież przez całe stulecia różni filozofowie mili go za swojego nauczyciela. Przypisuje się mu poglądy, które są dokładnym przeciwieństwem jego filozofii (147).
To, co Bóg jako absolutna substancja ogląda [w postaci widzialnego wszechświata] nie jest niczym innym niż on sam (105).
Chińczycy są tak nieporadni, że nie potrafią sporządzić kalendarza i sami dla siebie wydają się niezdolni do zrozumienia jakiegokolwiek pojęcia. [...] Wyobrażenia o naukach Chińczyków i Hindusów są fałszywe (153).
Uchodzi za warte zachodu dążenie do poznania niewyobrażalnego mnóstwa zwierząt, owadów, 167 gatunków kukułek, gdzie jeden różni się od drugiego tym, że ma inaczej ukształtowany pęk piórek na głowie, czegoś tak nędznego jak jeszcze jeden gatunek jakiegoś parszywego rodzaju mchu (mech jest właśnie czymś w rodzaju parchu), owada, robactwa, pluskiew; [tymczasem] o wiele ważniejsze niż poznanie owego robactwa jest poznanie rozmaitych rodzajów ruchu myślenia (286-297).
Również w nauce miejsce wnikliwej myśli zajęła wnikliwa obserwacja; chrząszcze, gatunki ptaków odróżniane są w tak wyrafinowany sposób jak niegdyś pojęcia i myśli. Czy jakiś gatunek ptasi jest czerwony, czy barwy zielonej, czy ma ogon ukształtowany bardziej tak, czy tak itd. - takie subtelności wynajduje się łatwiej niż różnice myśli (293).
Tylko rozsądek, myślenie naukowe, uważa [coś oraz] coś innego za istniejące obok siebie, jako nie dające się [ze sobą] pogodzić. […] Różnice – jako wykluczające się – traktujemy tu jako nie tworzące czegoś konkretnego […]” (54). „Zgodnie ze swą naturą misteria, jako treść spekulatywna, są tajemne dla rozsądku, ale nie dla rozumu. Są one właśnie tym, co rozumne w sensie spekulatywnym. Rozsądek nie ujmuje tego, co spekulatywne, tego konkretu, utrwala od różnice jako bezwzględnie oddzielone. Również misterium zawiera w sobie jako moment ich sprzeczność. Ale jednocześnie stanowi rozwiązanie ich sprzeczności. Natomiast tak zwanemu racjonalizmowi w nowszej teologii filozofia jest przeciwna. Racjonalizm ten ma wciąż na ustach rozum, ale jest to tylko suchy rozsądek. Tym, co może w nim być uznane przez rozum, jest jedynie moment samodzielnego myślenia, jest to jednak tylko myślenie abstrakcyjne. Racjonalizm [ten] jest przeciwstawny filozofii co do treści i formy. Uczynił niebo, treść, czymś pustym. Wszystko zniżył do poziomu stosunków skończonych. I również co do formy jest on przeciwstawny filozofii. Formą jego nie jest bowiem pojmowanie, lecz rezonujące rozumowanie, które nie jest wolne. Nadnaturalizm w religii jest przeciwstawny racjonalizmowi, lecz ze względu na prawdziwą treść jest on spokrewniony z filozofią, choć co do formy jest od niej różny [jako formy religijnej] (122).
Uczoność polega bowiem w szczególności na tym, żeby znać mnóstwo rzeczy niepotrzebnych, tzn. takich, które nie mają w sobie żadnej treści i nie budzą żadnego innego zainteresowania, poza tym, że są czymś, o czymś, o czym można wiedzieć (37).