cytaty z książek autora "Marek Zając"
Ja kategorycznie wypraszam sobie rządzenie Polską przez niekompetentnych ludzi, działaczy partyjnych, niekompetentnych dyplomatołków".
Bo widzi pan, nie wiem, czy chce pan zapytać, czego oczekuję, czy może raczej, czego się spodziewam. Bo na przykład oczekuję, że wszyscy Polacy będą uczciwi, ale w ogóle się tego nie spodziewam.
Zaczęło się gdy Profesor w wyborach prezydenckich postawił na Bronisława Komorowskiego. Podczas prezentacji komitetu jego poparci Bartoszewski przypomniał, że Komorowski jest ojcem rodziny i przestrzegał przed wyborem człowieka, który " ma doświadczenie w hodowli zwierząt futerkowych, natomiast nie ma doświadczenia bycia ojcem czegokolwiek".
- Bo, widzi pan, nie wiem, czy chce pan zapytać, czego oczekuję, czy może raczej czego się spodziewam. Bo na przykład oczekuję, że wszyscy Polacy będą uczciwi, ale w ogóle się tego nie spodziewam.
Pewnego razu Profesor czytał gazetę i głośno pomstował z powodu międzynarodowego skandalu, który sprokurowali nasi, mówiąc oględnie, niezbyt lotni politycy.
- Panie profesorze, przecież tych ludzi łączy jeden specyficzny światopogląd - zauważyłem zgryźliwie.
Ale Profesor miał inne zdanie:
- Jaki tam światopogląd, panie Marku...
Kasopogląd, kasopogląd!
Czy zawsze można zaradzić złu?
- Nie zawsze - odpowiadał Władysław Bartoszewski. - Ale zawsze można złagodzić jego skutki. Sprawić, żeby mniej bolało. Nigdy nie wolno załamywać rąk.
Nie uważam, za odpowiednie postępowanie nadymania się, pokazywania muskułów, wykrzykiwania, obrażania i wietrzenia demonicznych spisków. Nie jest to zakazane, ale absolutnie do niczego nie prowadzi.
A teraz jako przewodniczący udzielam sobie głosu... Rzeczywiście, obszar Birkenau liczy ponad 100 hektarów i zmieściłyby się tam nawet trzy Luwry. Tylko po co? Dziękuję, przechodzimy do kolejnego punktu porządku dziennego...
Jedna ze starszych pań niczym egzorcysta wymachiwała krzyżem, a na widok Bartoszewskiego zawołała bojowo:
- Niech żyje ojciec Tadeusz Rydzyk!
Bartoszewski spojrzał zimno i kąśliwie odkrzyknął:
- Niech żyje! I ma dużo dzieci!
Jeden chłopak spytał:
- Czy zdarza się Panu kłamać?
Profesor bez wahania odparował:
- Bardzo rzadko i tylko w sprawach zawodowych.
Od czasów młodzieńczych Profesor słynął z tego, że szybko mówił. Mało powiedziane; wyrzucał z siebie słowa w tempie błyskawicznym - co dziwniejsze, nigdy nie gubiąc wątku i sensu.
Bartoszewski mówił niezwykle ciekawie, tylko tak prędko, ze trzeba było ogromnego skupienia, aby podążać za nim myślami.
Od rana do wieczora był w permanentnym biegu, jeszcze kończąc pracę i wsiadając do samochody, Profesor popędzał swojego kierowcę:
- Panie Andrzeju, pędzimy jak dzikie tapiry!
Trwają przygotowania do wizyty Helmuta Kohla w Polsce. Profesor przekonuje, że obowiązkowym punktem jest wizyta w Auschwitz. Jednak Kohl ociąga się z deklaracją, wreszcie oświadcza:
– Ale ja już tam byłem...
Profesor patrzy kanclerzowi Niemiec głęboko w oczy i zimnym tonem oświadcza:
– Ja też.
Stefan Wyszyński mówił i pisał soczystą, krwistą polszczyzną. A jego umiejętność konstruowania wartkich dialogów niemal nie ustępuje umiejętnościom hollywoodzkich scenarzystów.
Ta książka jest jak mozaika złożona z kolorowych kamyków. Każdy można oglądać z osobna, ale wystarczy, Czytelniku, że zrobisz krok wstecz i ujrzysz pewną całość.
Czasem kilka sekund decyduje o wszystkim. O tym, czy powołanie człowieka się wypełni, czy też jego życie zostanie nagle i brutalnie przerwane.
W dzieciństwie "wpadłem kiedyś w szalony gniew" - tak zaczyna się opowieść o tym, jak Stefan swoim siostrom... spalił lalki. "Możecie sobie wyobrazić, jaki był płacz i co mi groziło, gdy przyszła >>sprawiedliwość<< w postaci... ojca! I wtedy co się stało?".
Nie trać czasu, gdyż on do ciebie nie należy; życie jest celowe, a więc i każda w nim chwila.
Mów mało - żyj bez hałasu - cisza.
Czyń wiele, lecz bez gorączki, spokojnie.
Ład. Prymas lubił to słowo, bo ma ono głębsze znaczenie niż porządek. Porządek można mieć na biurku, a ład to sens i harmonia.
Dlaczego wszechwiedzący i wszechobecny Bóg dał mi takie sterczące uszyska? I to wiedząc, że zrobi mnie papieżem? Cóż... Albo nie jest wszechwiedzący i wszechmocny, albo nie jest miłosierny... (str. 32).
Stefan Wyszyński miał słabość do wojskowych nakryć głowy.
Bóg tak prędko nie potępia człowieka, jak czynią to ludzie". (str. 48).
Stalin powiedział tak: wot, ty durak. Co za sztuka wsadzić Prymasa do więzienia, to każdy dureń potrafi. Ty zrób z Prymasa komunistę. To dopiero będzie sztuka. (str. 50).
- Oddałbyś partii krowę?
- Oddałbym.
- A konia byś oddał?
- Oddałbym.
- A kozę byś partii oddał?
- Nie!
- A dlaczego?
- Bo kozę mam.
(str. 76).
- Czy to prawda, że Prymas nie jest intelektualistą?
- Ja jestem przede wszystkim człowiekiem - odpowiedziałem. - Intelektualista to dla mnie za mało, za wąsko. Jestem człowiekiem i staram się być pełnym człowiekiem." (str. 187).
Przed pielgrzymką Benedykta XVI do Polski do Profesora zadzwonił dziennikarz i poprosił o komentarz, czego można oczekiwać po wizycie papieża.
- Niech się pan dobrze zastanowi, o co mnie pan chce pytać. Bo, widzi pan, nie wiem, czy chce pan zapytać, czego oczekuję, czy może raczej czego się spodziewam. Bo na przykład oczekuję, że wszyscy Polacy będą uczciwi, ale w ogóle się tego nie spodziewam.
Budowanie nowego świata, tego lepszego, dla naszych dzieci i wnuków jest możliwe tylko przy jednoczesnej samokrytyce i pokorze, kiedy patrzymy w lustro. Przy świadomości, że mimo wszystkich zalet nie jesteśmy najpiękniejsi i najmądrzejsi na świecie. Nie posiadamy recepty na nieomylność i nie wszyscy przed nami byli kryminalistami, agentami i łobuzami.
Z zewnątrz był postrzegany jako żelazny mąż stanu, chłodny tytan, ale w głębi duszy pozostał - jak sam mówił - chłopcem siedzącym w kucki pod murami Jasnej Góry".