cytaty z książek autora "Paweł Jasienica"
Zaraz po zakończeniu drugiej wojny światowej przejeżdżający przez Warszawę oficer rosyjski dopytywał przygodnego znajomego o liczebność Polski. „Będzie nas chyba ze 27 milionów”. „Ot, 27 milionów! Da u nas bolsze naroda w koncłagierach sidit”.
Historia nie grzeszy nadmiarem logiki w potocznym tego słowa znaczeniu. Posiada własną i stosuje się do niej w sposób rygorystyczny.
Część szlachty zapragnęła z czasem leczyć dolegliwość saską rosyjskim plastrem. Okazał się on bardzo przylepny.
Jedno tylko nie ulega żadnej wątpliwości. To mianowicie, że państwo polskie jest znacznie starsze, niż mniemają ci, co historię jego chcą rachować dopiero od chwili chrztu.
Polska XV wieku w niczym nie przypominała tej późniejszej, beznadziejnie zawojowanej przez Rzym papieski.
Już dość dawno temu powiedziano, że najbardziej liberalna republika dzisiejsza wydałaby się ludziom ówczesnym strasznym domem niewoli, że stary porządek był po prostu naszpikowany niepojętymi dla nas wolnościami.
Lecz próżno przeczyć aż za dobrze stwierdzonym faktom: nawroty barbarzyństwa, działanie wbrew dorobkowi kultury są możliwe.
Wydaje się, że ratunek przed regresami polega na zabiegu z pozoru prostym, lecz jakże trudnym do urzeczywistnienia: porządek polityczny powinien zabezpieczać społeczeństwa przed ludźmi, którzy za dużo wiedzą na pewno.
Nic niestety nie zabezpiecza ogółu przed działaczami politycznymi odrzucającymi zasadę podziału władzy i nieustannej kontroli społecznej nad nimi. Tymczasem zaś znacznie starsze od Monteskiusza doświadczenie historii pozwala stwierdzić, że skoncentrowania i pozbawiona hamulca wszechwładza skutkuje równie błogo jak wypuszczone na swobodę zarazki tężca.
Terminu "historia" wolno nam używać tylko jako rzeczownika pospolitego, pisanego oczywiście małą literą i odnoszącego się do faktów dokonanych. Duże H na początku tego słowa powinno działać jak sygnał ostrzegawczy.
Natura niemiecka do tego mnie wiodła.
Niemiec gdziekolwiek stąpi swoją nogą,
Trzyma się stale zawsze tego godła:
Wszystkich poniżyć, nie słuchać nikogo.
Żaden natury swej zmienić nie zdoła.
Kaprysy pojedynczego człowieka zgładziły dynastię Jagiellonów.
Wiedza o historii, szacunek i sentyment dla niej zaliczają się do naczelnych czynników spajających narody. Rolę tę spełniają jednak tylko wtedy, gdy nikt nie próbuje amputować wiedzy, tłumić jednych umiłowań, by sztucznie hodować inne. Jeśli się nie spełnia tych warunków, sprawa fałszowania historii dzieli ludzi, wytwarza między nimi przepaście.
Najlepszy sposób zachęcenia do nauki polega na głoszeniu, że prowadzi ona w głąb tajemnic, którym nie ma końca.
Zdarzenie w Manchesterze. Herriot podróżował w towarzystwie esperantystów i był dobrej myśli, bo wśród gospodarzy nie brakło uczniów Zamenhofa. Rozczarowanie! - akcenty okazały się tak różne, że esperantyści obu krajów nie rozumieli się wcale.
Książki zawierające informacje niemal z reguły miewają u nas pojedyncze wydania w
niskich nakładach i nie dostępują łaski wznowień, zastrzeżonej przede wszystkim dla
romansów. Chodzimy później po własnym kraju jak ślepi. Przeciętny Polak więcej wie o
Pustyni Libijskiej niż o Polsce.
Wywiozłem z niej [z Rosji] dorobek w postaci mojej szczerej sympatii dla narodu rosyjskiego. Sentyment, spieszę podkreślić, zupełnie niezależny od oceny porządków politycznych rozmaitymi czasy rozpościerających się w tym rozległym kraju oraz od ich moralnych konsekwencji, które sprawiają, że w każdym ustroju u zbyt wielu Rosjan sumienie kończy się tam, gdzie zaczynają rosyjskie interesy państwowe.
Stanisław Mackiewicz pięknie porównuje historię do rzeki, która w określonym kierunku płynąć musi. Wydarzenia miewają – jego zdaniem – znaczenie doraźne, lecz nie są zdolne zmienić tego nurtu. Porównanie wydaje mi się o Tyle nietrafne, że ,,rzeka” historii donikąd nie płynie. Wydarzenia właśnie żłobią dla niej koryto, niekiedy odwracają prąd.
Pamięć i tradycja w osobliwy sposób wymierzają sprawiedliwość.
W 95 roku przed Chrystusem król judejski Aleksander Janneusz rozprawił się z opozycją faryzeuszy. W starciu zbrojnym wziął do niewoli ośmiuset ludzi. Potem wyprawił w Jerozolimie wielkie przyjęcie, coś w rodzaju zabawy ludowej, w której i sam uczestniczył, otoczony całym haremem nałożnic. Dla uświetnienia uroczystości owych ośmiuset publicznie ukrzyżowano. Ponadto jeszcze u stóp każdego z krzyży zaduszono żonę i dzieci skazańca.
W następnym stuleciu Neron postępował podobnie. O zbrodniach rzymskiego cesarza wiedzą wszyscy - opisywał je Sienkiewicz, malował Siemiradzki. Wyczyn Aleksandra Janneusza został zapomniany. W opinii ogółu faryzeusze występują zawsze i wyłącznie jako prześladowcy.
Świat się walił w republice rzymskiej, ale terminy i przepisy m u s i a ł y być przestrzegane. Stanowiły one archimedesowy punkt oparcia, którego czepiała się ludzka nadzieja. Nazwijmy rzecz, jak kto chce - formalizmem prawniczym, fetyszyzmem formy prawnej, kultem paragrafów. Nic nie zmieni faktu, że to właśnie ratowało rzymską społeczność przed ostatecznym rozkładem. Porządek prawny bywał często łamany siłą. Lecz zawsze dawało się odróżnić prawo od gwałtu. A dopiero trwałe małżeństwo tych dwu metod działania oznacza szczyt barbarzyństwa lub dno upadku.
Legenda opowiada - wywodzi profesor Stanisław Łoś w 'Sylwetkach Rzymskich' - że założyciela Wiecznego Miasta wykarmiła swym mlekiem wilczyca. Historia stwierdzić może, że naród Kwirytów wyssał z mlekiem tej prakarmicielki - obok innych właściwości wilczych - nieodparty pociąg do wieprzowiny. Z niej to czerpał siły i rozkosz życia, a później nawet poetyckie natchnienie. [(...) Gdy w epoce wczesnorepublikańskiej wyruszały w pole rzymskie legiony, by walczyć
W roku 1646 Zaporożcy śpiewali jeszcze na cześć "Korola Polszy imienitoho". Oni właśnie, ten wspaniały zespół zbrojnych awanturników, stanowili ostatnią zorganizowaną, realną siłę mogącą zniszczyć "detyny w żelazo poubierane" i unowocześnić państwo. Na nich mógł się oprzeć król i lud chłopski w całej Polsce, i mieszczanin. Bitwa pod Beresteczkiem, której opis zamyka "Ogniem i mieczem", z wojskowego punktu widzenia była istotnie wielkim zwycięstwem. Lecz pod względem politycznym może być porównana do układania się za życia w trumnie.
Zresztą każdy szanujący się polityk winien być przekonany, że prawdziwa historia ludzkości zaczyna się właściwie od niego.