cytaty z książki "Fanfik"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Tosiek zawsze uważał, że książki biblioteczne są trochę jak ludzie, z pozoru wszystkie do siebie podobne, a każda z własną historią.
- A ty wiesz, że prawdziwe życie to nie literatura?
- Wiem, co to jest prawdziwe życie.
- Tak? Skąd wiesz? Z Upiora czy z Wicked?
- Z fanfików.
Czasami tak bardzo zajmuje Cię to, co myślą inni, że trudno odróżnić twoje myśli od cudzych.
Prawda jako taka była dla niej mało interesującym konceptem ludzi z niedostatkiem wyobraźni.
Po raz pierwszy w życiu przyszło jej do głowy, że może dorośli tylko udają, że wiedzą wszystko i na wszystko mają odpowiedź, a w środku są tak samo zagubieni i niepewni jak ona. I to dopiero było przerażające.
To w gruncie rzeczy tak smutne, że tylko śmiech może nas uratować...
Zafascynowały ją profile androgynicznych modeli na Instagramie, ni to kobiet, ni to mężczyzn, tak nierealnie pięknych, jak z innego świata. Przeglądała ich zdjęcia z radosnym zdumieniem, jakby po latach tułaczki po obcej planecie odnalazła wreszcie ślady istnienia własnego gatunku.
Każdy się z czymś zmaga. To jeszcze nie powód, żebyśmy się wszyscy do siebie odwracali plecami.
- Tosiek, narąbałeś się w trzy dupy kuflem piwa. Gratuluję osiągnięcia, ale nie rób tego więcej.
Coś mu mówiło, że może jednak powinien więcej rozmawiać ze swoim dzieckiem. [...] Nie bardzo wiedział, jak w ogóle podjąć rozmowę. W końcu wymyślił:
– Czytałaś ostatnio coś ciekawego?
Zdziwione spojrzenie sennych oczu.
– Tak, mprega o Fiyero.
– Słucham?
– To był crossover – dodała Tosia z pewnym ożywieniem. – Z uniwersum Avengersów. Fiyero był tam superbohaterem i przyjaźnił się z Tonym Starkiem.
– To jakaś książka? – spytał Marcin, bardzo starając się wykazać zainteresowanie tematem.
– Nie, fanfik.
– To znaczy?
– To takie opowiadanie w obrębie fandomu – odpowiedziała cierpliwie Tosia. – Albo dwóch.
– Kto je napisał?
Tosia wzruszyła ramionami.
– Nie wiem. Jakaś dziewczyna ze Stanów.
– Czytasz po angielsku? – spytał Marcin z rozpaczą.
– No chyba – mruknęła Tosia po nosem. – Po polsku trudno znaleźć dobry slash o Wicked.
– Aha – odparł Marcin. – To dobrze – dodał bez przekonania. – Przynajmniej poznajesz język.
Coś mu mówiło, że może jednak powinien więcej rozmawiać ze swoim dzieckiem. [...] Nie bardzo wiedział, jak w ogóle podjąć rozmowę. W końcu wymyślił:
– Czytałaś ostatnio coś ciekawego?
Zdziwione spojrzenie sennych oczu.
– Tak, mprega o Fiyero.
– Słucham?
– To był crossover – dodała Tosia z pewnym ożywieniem. – Z uniwersum Avengersów. Fiyero był tam superbohaterem i przyjaźnił się z Tonym Starkiem.
– To jakaś książka? – spytał Marcin, bardzo starając się wykazać zainteresowanie tematem.
– Nie, fanfik.
– To znaczy?
– To takie opowiadanie w obrębie fandomu – odpowiedziała cierpliwie Tosia. – Albo dwóch.
– Kto je napisał?
Tosia wzruszyła ramionami.
– Nie wiem. Jakaś dziewczyna ze Stanów.
– Czytasz po angielsku? – spytał Marcin z rozpaczą.
– No chyba – mruknęła Tosia pod nosem. – Po polsku trudno znaleźć dobry slash o Wicked.
– Aha – odparł Marcin. – To dobrze – dodał bez przekonania. – Przynajmniej poznajesz język.
-Przed chwilą mówiłaś, że ci właśnie lepiej.
-Tylko dlatego, że on tu jest - dźgnęła palcem swoje odbicie. Leon spojrzał na nią dziwnie.
-Ale przecież on to ty. Skoro ci z nim tak dobrze, może po prostu powinniście się zaprzyjaźnić. Cześć, Tośku.
Leon pomachał ręką. Tosiek w lustrze anemicznie odpowiedział tym samym.
-Zwariowałam - powiedziała Tosia z rozpaczą.
-Herbata ci wystygnie. Siadasz czy będziesz piła do lustra?
-Aż tak źle jeszcze nie jest - odparła i z lękiem oderwała wzrok od swojego odbicia. -Ale boję się, że on zniknie.
-Mam go cały czas na oku - zapewnił ją Leon - Bardzo przystojny młody człowiek. Czy on zje z nami obiad?
A jeśli już jest zdrowa? A jeśli ten żałosny stan, w którym się znajduje, jest po prostu jej normalnym stanem? Może jest z natury głupia, nudna i tępa, a żadne kapsułki nie są w stenie tego zmienić?
To właśnie wtedy zabił Tosię.
Tosi już nie było. Pozwolił, by jego mała, śmieszna dziewczynka odeszła na zawsze.
Zamiast Tosi w jej pokoju spało teraz Coś. To Coś było zaskakująco wybujałe i silne, panoszyło się w domu już od jakiegoś czasu, a on ignorował symptomy, uciekał do pracy, przeczekiwał. Coś wytworzyło sobie własną osobowość, zwyczaje i zachcianki. Było mu obce, nic o nim nie wiedział. Krótko mówiąc, miał pod swoim dachem obcego, nieobliczalnego człowieka. Jakaś brutalna, najbardziej pierwotna warstwa natury Marcina jeżyła się przeciw obcemu pierwiastkowi w jego własnej rodzinie.
Usłyszał własne słowa i zezłościł się na siebie prawie do łez. Czy już zawsze będzie takim porywczym głupolem, który nabroi, a potem tłumaczy się jak przedszkolak?
- Nie przeszkadzają mi twoje problemy. Każdy jakieś ma.
- Ale ja jestem jednym wielkim problemem. Gdybym miała wymieniać wszystko, co jest ze mną nie tak, to nie wiedziałabym, od czego zacząć. Strasznie się z tym męczę i nawet sobie nie wyobrażam, jakie to musi być męczące dla kogoś obok.
- Wcale nic mi nie jest - oznajmił, naciągając kaptur na głowę. - Tylko czuję się, jakbym się narodził na nowo.
- Znam to uczucie. Najczęściej kończy się rzyganiem w krzaki.
Całe jego życie było złudą, zlepkiem marzeń i pobożnych życzeń, fanfikiem prawdziwej egzystencji.
Dziecko wyglądało na całe - oszołomione i całe w farbie, masowało sobie łydkę. Trzymał je w ramionach i nic nie mówił. Całe się trzęsło. W Marcinie wzbierał strach. Ostatni raz czuł się tak kilkanaście lat temu, gdy wciśnięto mu do rąk noworodka, z optymistycznym założeniem, że będzie wiedział, jak się nim zająć. Nie wiedział. Nie wiedział wtedy i dotąd się nie nauczył.
O, gdyby tak było można! Osobny folder "Leon" i powiadomienia co pół godziny! Powiedz mu coś miłego! Spytaj, co w zespole! Kup mu nowy lakier!
Była zła, ponieważ chciała być zła i czuła, że jeśli tylko bardzo zechce, może przestać.
Pogoda była jedną z tych rzeczy, które jakoś pozostawały na peryferiach jej świadomości, ale teraz właśnie dostrzegła, że jest ciepło i słonecznie, że brzozy na pobliskim skwerze szumią, a ich srebrzyste liście mienią się w słońcu jak zaśniedziałe monety.
Teraz, niestety, z lustra też spozierało na niego stworzenie tosiopodobne, nie budziło w nim już jednak takiej agresji jak kiedyś. Myślał o niej trochę jak o młodszej i nierozgarniętej siostrze, która wlecze się za człowiekiem i robi mu wieś przy ludziach, ale trzeba to znosić, bo to jednak rodzina.
To świat organizował się wokół niej, a ona pozwalała się nieść - i teraz też czuła się jak rozbitek niesiony prądem, coraz dalej od brzegu.
Kiedy wychowuje cię dwoje ludzi, którzy tolerują się nawzajem tylko ze względu na ciebie, momentami życie staje się trudne do zniesienia.
Coś mu mówiło, że może jednak powinien więcej rozmawiać ze swoim dzieckiem. [...] Nie bardzo wiedział, jak w ogóle podjąć rozmowę. W końcu wymyślił:
– Czytałaś ostatnio coś ciekawego?
Zdziwione spojrzenie sennych oczu.
– Tak, mprega o Fiyero.
– Słucham?
– To był crossover – dodała Tosia z pewnym ożywieniem. – Z uniwersum Avengersów. Fiyero był tam superbohaterem i przyjaźnił się z Tonym Starkiem.
– To jakaś książka? – spytał Marcin, bardzo starając się wykazać zainteresowanie tematem.
– Nie, fanfik.
– To znaczy?
– To takie opowiadanie w obrębie fandomu – odpowiedziała cierpliwie Tosia. – Albo dwóch.
– Kto je napisał?
Tosia wzruszyła ramionami.
– Nie wiem. Jakaś dziewczyna ze Stanów.
– Czytasz po angielsku? – spytał Marcin z rozpaczą.
– No chyba – mruknęła Tosia po nosem. – Po polsku trudno znaleźć dobry slash o Wicked.
– Aha – odparł Marcin. – To dobrze – dodał bez przekonania. – Przynajmniej poznajesz język.
Przybędzie kolejna osoba w licznej grupie ludzi, którzy uważają ją za stukniętą. Jedna mniej, jedna więcej, co za różnica.
- Matt Damon w Marsjaninie wyprodukował sobie wodę raz-dwa. Czemu nie można jej w ten sam sposób produkować w Etiopii? Czemu nikt nas nie uczy, jak sobie wyprodukować wodę? Przecież to się może przydać. Czemu nikt o tym nawet nie pomyślał?
Coś mu mówiło, że może jednak powinien więcej rozmawiać ze swoim dzieckiem. [...] Nie bardzo wiedział, jak w ogóle podjąć rozmowę. W końcu wymyślił:
– Czytałaś ostatnio coś ciekawego?
Zdziwione spojrzenie sennych oczu.
– Tak, mprega o Fiyero.
– Słucham?
– To był crossover – dodała Tosia z pewnym ożywieniem. – Z uniwersum Avengersów. Fiyero był tam superbohaterem i przyjaźnił się z Tonym Starkiem.
– To jakaś książka? – spytał Marcin, bardzo starając się wykazać zainteresowanie tematem.
– Nie, fanfik.
– To znaczy?
– To takie opowiadanie w obrębie fandomu – odpowiedziała cierpliwie Tosia. – Albo dwóch.
– Kto je napisał?
Tosia wzruszyła ramionami.
– Nie wiem. Jakaś dziewczyna ze Stanów.
– Czytasz po angielsku? – spytał Marcin z rozpaczą.
– No chyba – mruknęła Tosia po nosem. – Po polsku trudno znaleźć dobry slash o Wicked.
– Aha – odparł Marcin. – To dobrze – dodał bez przekonania. – Przynajmniej poznajesz język.