cytaty z książki "Świat inkwizytorów. Płomień i krzyż t. I"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Pamiętaj chłopcze, że człowiek rozumny zawsze woli stać na uboczu, gdyż świat znacznie lepiej widać, kiedy samemu jest się skrytym w mroku.
Zawsze, kiedy cię długo nie widzę, zaczynam myśleć, iż to niemożliwe, byś była piękniejsza niż na konterfekcie, który noszę na sercu. A kiedy już stajesz przed moimi olśnionymi oczyma, nie mogę sobie darować, jak mogłem być tak głupi, aby obraz pomylić z jego niezrównanym pierwowzorem
Ostrze tak samo lekko wchodzi w chamskie, jak i w pańskie gardło...
Ciekawe, czy chociaż on mógł odpowiedzieć na pytanie: quis custodet ipsos custodes(Któż pilnować będzie samych strażników)?
Czasem zdrada, fałsz i śmierć kryją się w jedwabiach, aksamitach i złocie, wiesz o tym? (...) Nie sądź ludzi po pozorach, diabełku. Nie zawsze ci, co szpetnie wyglądają i śmierdzą, zasługują na twoją pogardę. Nie zawsze życzą ci źle i nie zawsze powinieneś się ich obawiać.
Jedna księga, pomyślał Lowefell. Czy naprawdę może tak wiele znaczyć? Tak wiele, by walczyli o nią zarówno chrześcijanie, jak i poganie? By zajmowała myśli inkwizytorów z Wewnętrznego Kręgu? By perska wiedźma poświęciła dla niej zdrowie, urodę, a w końcu życie? Co takiego zawiera Szachor Sefer? Jakież to zaklęcia lub objawione prawdy wypełniają ten złowrogi tom? A może to mit legenda lub celowo podsycana plotka spotęgowały jej znaczenie? Może walczono o nią nie dlatego, iż zawierała w sobie moc, lecz dlatego, że uważano, iż zawiera moc?
- Miałem kiedyś sługę, daleko stąd, w Brytanii, którego nazywali Morti. Będę więc na ciebie wołał jak i na niego - zdecydował.
Zauważył, że chłopak się nieco skrzywił.
- To od Mortimera - wyjaśnił mu. - Dobre walijskie imię.
- Mordimer? - niepoprawnie powtórzył czarnowłosy. - Nawet mi się podoba, panie. Niech więc będzie Mordimer, skoro każecie.
- Mordimer. - Inkwizytor skinął głową. - Też pięknie.
Katarzyna nie znosiła trupiego, słodko-zgniłego smrodu, który otaczał wiedźmę niczym całun, nie znosiła robactwa kłębiącego się pod nigdy niepranymi kocami, nie znosiła okopconych, pozbawionych okien ścian i zgniłego klepiska. Nie znosiła odoru bijącego od wydrążonej w ziemi dziury, gdzie starucha załatwiała swoje potrzeby.
Zabijaka przyprowadzony przez Solomona Griena był tak hojnie wyposażony przez naturę, że Katarzynie wydawało się, iż rozrywa ją na strzępy. W końcu nie wytrzymała ciosów jego młota, zręcznie wywinęła się spod umięśnionego ciała i zabrała się do niego językiem oraz ustami. A już po chwili mogła odetchnąć z ulgą, gdyż olbrzym zrobił to, po co go sprowadzono.
A jak wiadomo, im kto bogatszy i piękniejszy, tym więcej otacza go ludzi, którzy nie mogąc mu tego bogactwa i piękna zabrać, znajdą chociaż radość w tym, że on je utraci.
Inkwizytor jak najdalszy był od uznawania ludzi za istoty hołdujące wzniosłym porywom natury, lecz z doświadczenia wiedział, iż czasami współczucie czy miłosierdzie wyrastają nawet na ziemi nawiezionej krwią.
Nie należy do osób, które swe życie podają innym na tacy niczym poczęstunek.
- [...] Śmiała się ze mnie zawsze, gdy opowiadałam jej o zaklęciach. Bo poznałam taki czar, który się odprawia, jak chłopiec chce zyskać miłość dziewczyny. Ale ona powiedziała, że wystarczy mieć dobre serce, żeby zdobyć czyjąś miłość.
Zwłaszcza, że niemało było wśród tłustych, leciwych przeorów, opatów i biskupów takich, którzy nad niewieście wdzięki przedkładali jędrne chłopięce tyłeczki. No, ale ich, rzecz jasna, nikt nie ośmieliłby się karać, chyba że zanadto obnosili się ze swoją dewiacją. Sroga pomsta, jak zwykle, dotykała tylko maluczkich, pozostawiając wielkich grzeszników w słodkim przeświadczeniu, że są poza prawem ludzkim oraz boskim.