cytaty z książki "Chirurg"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Ból łączy dwoje ludzie o wiele silniej niż miłość czy namiętność.
Małżeństwo składa się z takich drobiazgów, jak przypalone obiady i kąpiele w basenie o północy. To właśnie one łączą dwoje ludzi.
Zło nigdy nie umiera. Przybiera tylko nowe formy. Jeśli raz spotkało nas nieszczęście, to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie. Piorun może uderzyć dwa razy.
Zdarzają się jeszcze tacy ludzie jak ja. Poruszamy się w tłumie, normalni pod każdym względem — może nawet bardziej niż inni, bo nie daliśmy się owinąć jak mumie sterylnymi bandażami cywilizacji.
" ... Jaki mężczyzna zwróci na ciebie uwagę, skoro sama siebie nie lubisz?
Mam zwyczaj patrzeć ludziom prosto w oczy, by wiedzieli, że naprawdę ich zauważam.
Im bardziej próbujemy coś sobie przypomnieć, tym rzadziej się nam udaje.
Bywamy w miejscach,które znamy ,a znamy miejsca w których bywamy
Zdarzają się mężczyźni godni zaufania. Ale nigdy nie wiem, jak ich rozpoznać.
Nie dowiesz się, póki nie będziesz w potrzebie. Wtedy zobaczysz, kto cię nie opuści.
Zło nigdy nie umiera. Przybiera tylko nowe formy. Jeśli raz spotkało nas nieszczęście, to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie. Piorun może uderzyć dwa razy.
- Zło jest banalne.
- O tym właśnie się przekonałam. Że zło może być takie pospolite. Że człowiek, którego codziennie widuję i pozdrawiam, może się do mnie uśmiechać... - Urwała, po czym dodała cicho: - I rozmyślać o tym, w jaki sposób mnie zabije.
Jeśli powie się dziecku, że na podwórku był słoń, po jakimś czasie uwierzy w to tak mocno, że potrafi opisać jego trąbę, kawałki słomy na grzbiecie, złamany kieł. Wytwór wyobraźni staje się rzeczywistością.
Jaki mężczyzna zwróci na ciebie uwagę, skoro sama siebie nie lubisz?
Usiadła przy biurku, włączyła komputer i patrzyła w ekran. To był jej elektroniczny terapeuta. Tylko z nim mogła podzielić się swym cierpieniem.
Wiesz co, Rizzoli? Jaki mężczyzna zwróci na ciebie uwagę, skoro sama siebie nie lubisz?
Gdybym mógł przeżyć na nowo choćby jeden dzień, spędziłbym z tobą każdą chwilę, obejmując cię w łóżku i szepcząc ci do ucha czułe słówka pod ciepłą pościelą (…).
Zdarzają się jeszcze tacy ludzie jak ja. Poruszamy się w tłumie, normalni pod każdym względem – może nawet bardziej niż inni, bo nie daliśmy się owinąć jak mumie sterylnymi bandażami cywilizacji.
Ludzie znoszą nas w swoim otoczeniu tylko wtedy, gdy zachowujemy milczenie.
Mam zwyczaj patrzeć ludziom prosto w oczy, panie Moore, by wiedzieli, że naprawdę ich zauważam. Dostrzegam w nich zawsze dobro.
Pomyślał o Mary, jego słodkiej Mary, i o tym wszystkim, co połączyło ich już na zawsze. Dwadzieścia lat małżeństwa pozostawia niezliczone wspomnienia. Nocne szepty, prywatne żarty, cała historia związku... Tak, historia. Małżeństwo składa się z takich drobiazgów, jak przypalone obiady i kąpiele w basenie o północy. To właśnie one łączą dwoje ludzi. Razem przeżywali młodość i weszli w wiek średni. Jego przeszłość należała wyłącznie do Mary.
Ale przyszłość nie.
To przykra chwila, gdy ludzie zaczynają się licytować, kto czym się wykazał.
Bywamy w miejscach, które znamy, a znamy miejsca w których bywamy".
(…) zło może być takie pospolite. Że człowiek, którego codziennie widuję i pozdrawiam, może się do mnie uśmiechnąć… - Urwała, po czym dodała cicho – I rozmyślać o tym, w jaki sposób mnie zabije.
Tego nauczył ją Andrew Capra: nigdy do końca nie wiadomo, co człowiek kryje w sercu.
Za każdym razem, gdy tu przyjeżdżał, na niewielkiej działce rosło coraz więcej kwiatów. Winorośl i róże pięły się również po ścianie domu, więc ogród zdawał się sięgać aż do nieba. Czuł się niemal zażenowany, że przynosi skromne stokrotki. Były to jednak ulubione kwiaty Mary i miał zwyczaj zawsze je dla niej kupować. Kochała ich radosną prostotę, ich białe płatki wokół żółtych słoneczek, ich zapach - nie słodki i intensywny, jak w przypadku innych kwiatów, lecz ostry. Z charakterem. Lubiła je za to, że zakwitają w szczerym polu i przy drogach, udowadniając, że prawdziwe piękno jest spontaniczne i nieujarzmione.
Patrzyli na siebie przez chwilę. Moore poczuł się zawstydzony, że dostrzegał w Rizzoli tylko przeciętność. Choć podziwiał jej bystry umysł i ambicje, koncentrował zawsze uwagę na jej pospolitej twarzy i bezkształtnych garsonkach. (...) Nie zasługiwał na jej szacunek.
Ból łączy dwoje ludzi o wiele silniej, niż miłość czy namiętność.