cytaty z książki "Słonie mają dobrą pamięć"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Łatwiej jest nienawidzić kogoś, kogo się kochało, niż pozostać obojętnym.
Nie można powstrzymać ludzi przed byciem takimi, jakimi są.
Słonie nie zapominają (...), ale my jesteśmy ludźmi, a ludzie na szczęście potrafią zapomnieć.
Ciekawość. Nie wiem, kto ją wymyślił. Zwykle łączy się ją z piekłem. Ciekawość - pierwszy stopień do piekła. Sam uważam, że ciekawość wymyślili Grecy. Chcieli wiedzieć.
Miłość łatwo przeradza się w nienawiść. Łatwiej jest nienawidzić kogoś, kogo się kochało, niż pozostać obojętnym.
Idąc przez życie(…) coraz wyraźniej odkrywamy, że ludzie często interesują się sprawami, które ich nie dotyczą. Bardziej nawet niż tymi, które można uznać za ich własne.
Można kochać kogoś, służyć mu i być szczęśliwym. Nie chciałam nic ponad to, co miałam. Zaufanie, sympatię, wiarę we mnie...
...Idąc przez życie (...) coraz wyraźniej odkrywamy, że ludzie często interesują się sprawami, które ich nie dotyczą. Bardziej nawet niż tymi, które można uznać za ich własne.
- Więc pomyślałam sobie, że musimy dotrzeć do ludzi, którzy są jak słonie. Ponieważ słonie, jak to się mówi, mają dobrą pamięć.
- Tak, słyszałem ten zwrot - przyznał Poirot.
- Słonie mają dobrą pamięć - powtórzyła pani Oliver. - Zna pan tę bajkę, na której wychowują się dzieci? O tym, jak pewien hinduski krawiec wbił igłę czy coś takiego w kieł słonia. Nie, nie w kieł, w trąbę oczywiście, wbił ją słoniowi w trąbę. A kiedy słoń spotkał krawca następnym razem, miał trąbę pełną wody i wylał całą na krawca, choć nie widział go od kilku lat. Nie zapomniał. Pamiętał. O to właśnie chodzi. Słonie nie zapominają. Muszę więc znaleźć parę słoni.
Pani Oliver z aprobatą rozglądała się po przedmieściu Cheltenham. Tak się złożyło, że nigdy nie trafiła tu wcześniej. Jak miło, powiedziała do siebie, zobaczyć domy wyglądające niemal jak domy, to znaczy właściwe domy.
Wszystkimi targają dziś burzliwe uczucia, choć może tak było zawsze. Matki stale robią dla swoich dzieci coś, czego raczej robić nie powinny.
Desmond spojrzał na stojącą przed nim postać z powątpiewaniem. Doprawdy, co za komiczna osoba, pomyślał. Jajowata głowa, wielkie wąsy. Niezbyt imponujący. Nie takiego człowieka spodziewał się poznać.
– Pan… jest detektywem, prawda? – spytał. – To znaczy bada pan… bada pan sprawy? Ludzie przychodzą do pana, by coś odkryć albo poprosić, by pan coś dla nich odkrył?
– Tak – potwierdził Poirot. – To jedno z moich życiowych zadań.