cytaty z książki "Nigdziebądź"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Ludzie myślą, że ból zależy od siły kopniaka. Ale sekret nie w tym, jak mocno kopniesz, lecz gdzie.
Wiem, że to osobiste pytanie, ale czy jesteś może chory na umyśle?
Czy dostałaś kiedyś wszystko, czego pragnęłaś? I wtedy zrozumiałaś, że nie o to ci chodziło?
(...) wydarzenia to tchórze. Nie lubią występować pojedynczo, lecz zbierają się w stada i atakują wszystkie naraz.
Każdą chwilę należy przeżywać. Czekanie to grzech przeciw czasom, które dopiero nadejdą, jak również przeciw obecnym, zlekceważonym chwilom.
Zawsze uważałem, że przemoc to ostatnia deska ratunku ludzi niekompetentnych, a puste groźby są wyłączną domeną krańcowych nieudaczników.
(...) pewnego dnia podejdzie do skraju urwiska i się nie zatrzyma (...)
(...)powinienem rozkroić cię od gardzieli do pierdzieli i przewidzieć przyszłość z twych wnętrzności(...)
-Lubisz koty? -spytała.
-Tak -odrzekł Richard. -Dosyć lubię.
Na twarzy Anestezji odbiła się ulga.
-Udko? -spytała. -Czy pierś?
- Jak to jest być martwym? - szepnął. - Bardzo zimno, przyjacielu. Bardzo ciemno i bardzo zimno.
Czekanie to grzech przeciw czasom, które dopiero nadejdą, jak również przeciw obecnym, zlekceważonym chwilom.
Przez chwilę nie miał pojęcia, kim jest. Było to niezwykle wyzwalające uczucie. Mógł stać się tym, kim zapragnął, kimkolwiek zechciał; przymierzyć nową osobowość, stać się kobietą bądź mężczyzną, szczurem lub ptakiem. Potworem albo Bogiem.
(...) Cóż za wspaniał pomysł. Co za oryginalność. Zdumiewające, doprawdy. Większość ludzi, wynajmując zabójców, zadowoliłaby się egzekucją, sekretnym morderstwem, nawet ponurą zbrodnią. Tylko pan angażuje dwóch najwspanialszych podrzynaczy gardeł w całym czasie i przestrzeni, a potem prosi, by strzegli bezpieczeństwa małej dziewczynki.
Nie było to ciepłe "dzień dobry", lecz " dzień dobry" sugerujące, że mówiącego nie interesuje, czy witany będzie żył, czy umrze, ani czy w ogóle jest jakiś dzień.
Goście, strażnicy i obsługa zamrugali, potrząsnęli głowami i zetknąwszy się z czymś całkowicie poza obszarem ich doświadczenia, zgodzili się bez słów, że wszystko to nigdy się nie zdarzyło.
Wszystkie koszmary, które wyłaniają się na świat, gdy zachodzi słońce, od czasów jaskiniowych, kiedy tuliliśmy się razem, zlęknieni, szukając ciepła i bezpieczeństwa. Teraz nadszedł czas, by bać się ciemności.
Stolik na dziś wieczór powinien był zostać zarezerwowany wiele lat wcześniej, może nawet przez rodziców Richarda. Stolik na dziś wieczór był po prostu niemożliwy.
Pan Croup uśmiechnął się szeroko, ukazując zęby, które wyglądały jak wypadek na cmentarzu.
- Kiedy anioły stają się złe, Richardzie, są gorsze niż ktokolwiek. Pamiętaj, że Lucyfer także był kiedyś aniołem.
- Ludzie, którzy wtykają nieproszeni nos w nie swoje sprawy, czasami - głośno pstryknął palcami tu przed twarzą starca, który aż podskoczył - go tracą.
Owszem, chyba można ich nazwać ludźmi. Mają po dwie nogi, dwie ręce i po jednej głowie.
Drzwi: wszystkie rzeczy chcą się otworzyć. Musisz wyczuć tę potrzebę i wykorzystać ją.
(...) postawili stopy na Moście Nocy i Richard zaczął rozumieć ciemność; ciemność jako coś prawdziwego i namacalnego, znacznie więcej niż tylko nieobecność światła... Czuł, jak dotyka jego skóry, wędruje, porusza się, bada, prześlizguje się przez jego umysł. Napłynęła mu do płuc, w głąb oczu, do ust...
Pozytywny bohater zwyciężył, po drodze unikając licznych wybuchów i latających przedmiotów.
- Masz dobre serce. Czasami to wystarczy, by bezpiecznie doprowadzić cię do celu. Ale najczęściej nie.
Pan Vandemar zsunął truchło z ostrza i zaczął z namysłem ruszać szczękami.
Pan Croup wytrącił mu martwego szczura z ręki.
– Przestań – rzekł.
Jego towarzysz z nadąsaną miną schował nóż.
– Uśmiechnij się – syknął zachęcająco pan Croup. – Będzie jeszcze wiele szczurów. A teraz ruszajmy. Tyle rzeczy do zrobienia. Tylu ludzi do zniszczenia.
- Ile ty właściwie masz lat?
- Tyle samo co mój język i nieco więcej niż zęby.
- Trzeba było mnie posłuchać - powiedział. - Znacznie bardziej by się przestraszyła, gdybym urwał mu głowę, kiedy nie patrzyła w jego stronę, a potem wepchnął rękę do gardła i zaczął kiwać palcami. Zawsze krzyczą - dodał - gdy wypadają oczy.