cytaty z książek autora "Laura Whitcomb"
(...)Jesteś ukrytym wierszem mego serca. Czytam Cię bez przerwy, uczę się ciebie na pamięć w każdej chwili naszej rozłąki.
Biblioteka pachnie starymi książkami, tysiącem skórzanych drzwi do innych światów. Słyszę ciszę niczym umysł Boga. Czuję czyjąś obecność na pustym krześle obok. Bibliotekarz patrzy na mnie podejrzliwie. Biblioteka to święte miejsce, a ja siedzę ze świętym patronem czytelników. Pulsująca bogini światła przenika przeze mnie niczym […] niczym od razu zapomniana chwila wieczności. Nie ma jej. Czuję stęchliznę, słyszę tykanie zegara, widzę puste krzesło. Jeśli ktoś mnie teraz spyta, odpowiem, że bibliotek to po prostu miejsce, gdzie nie można posłuchać muzyki, ani jeść. Nie ma jej. Biblioteka jest do dupy.
(...) widzę tysiące skórzanych okładek wiodących niczym drzwi w nieznane światy.
-Przykro mi.-Zatrzymał się i spojrzał na mnie. Kiedy tak stał z rumieńcem i na wpół rozpiętą koszulą, zaparło mi dech w piersiach.-Nie, wcale nie jest mi przykro.-powiedział i znów zaczął mnie całować.
To nie był sen. Wiatr pachniał jaśminem, światło nakrapiane było cieniem ruchomych liści, drozdy nawoływały się nawzajem. Wszystko jaskrawiło się szczegółami. A ja nie byłam cieniem. Byłam równie prawdziwa co ogród, który rozkwitał wokoło.
-Nie daj się zwieść diabłu - powiedziała Cathy takim tonem, jak gdybym właśnie przekazała mi szczegółowe wytyczne, od których zależy moje życie.
-Postaram się.
Oczyma wyobraźni zobaczyłam bal kostiumowy, w którym diabły i anioły zamieniają się strojami.
Jego pożądanie było pozbawione wstydu, ponieważ było całkowite. Jego pasja była prostolinijna do tego stopnia, że moje pożądanie nie budziło we mnie najmniejszego zakłopotania
Chłopcy i dziewczęta ukrywali się za regałami albo w kątach sali gimnastycznej i rzucali się na siebie, nie deklarując wzajemnej miłości czy nawet przyjaźni, a jedynie smakując siebie nawzajem w niezdarnej próbie zaznania rozkoszy, zanim doznają krzywdy lub nienawiści
Kiedy wstąpisz w prawdziwe ciało ,znów będziesz mogła czuć zapach trawy,będziesz mogła pić wodę ,złapać kamień i rzucić nim............uwierzyła mu.
Wziął mnie w ramiona tak mocno, że straciłam oddech. Uczucie było wszechogarniające- czułam, jak jego policzek przylega do mojego, czułam siłę jego ramion i bicie serca, zapach włosów. Ciepło jego ciała sprawiło, że pociekły mi łzy.
Zajęcia ciągnęły się w tępie topienia lodu. Sekundnik na zegarku krązył jak należy, ale wskazówka minutowa cofała się trochę, by za chwilę desperacko rzucić się do przodu w koszmarnym podrygu, i tak co dwadzieścia sekund.
-Nie wiem, co teraz robić. To chyba nie do końca powinno tak być…- Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Ja tam nie wiem o wielu sprawach- odpowiedział- ale wiem, że powinniśmy być razem. Tylko tego jestem pewien.
Ktoś na mnie patrzył. To dość niezwykłe uczucie, kiedy jest się martwym...