cytaty z książki "Dom Augusty"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Radość jest matką smutku. Miłość matką nienawiści.
Na dnie czystej prawdy kulą się najbrudniejsze kłamstwa.
Wszystko zawiera w sobie swoje przeciwieństwo.
Andżelika wie, jak powinien myśleć normalny człowiek. Przez całe życie obserwowała swoje otoczenie i starannie układała w pamięci to, co mówią i robią inni. Próbowała ich potem naśladować, upodobniać się, ale jakoś nigdy się to nie udawało. Andżelika wie, że wypada lubić lato i nie cierpieć jesieni, ale i tak oddycha z ulgą za każdym razem, kiedy zaczyna się listopad.
Szepty domu. Słyszy je, jak tylko zamknie oczy. Ciche, szeleszczące dźwięki, których nie sposób rozróżnić ani zrozumieć. Można tylko domyślać się z nich słów i zdań, bo szeptane są na melodię wszystkich baśni.
Nie można tłumaczyć tego, że się nie zauważyło, faktem, że samemu było się nie zauważanym. Nie ma na to usprawiedliwienia.
Posiadała moc pięknych kobiet. Ale nie rozumiała, jakie są jej ograniczenia.
Dzieli je od siebie czas, ale to przecież tylko kwestia światła i odległości. Wszystko trwa zawsze.
LIS WIDZI TO, CZEGO NIE DOSTRZEGA NIKT INNY.
Jest jak miedziany wykrzyknik w miedzianym lesie, bada jesień, sporządza mapę jej poruszeń i woni: Trop zapachów wije się krętymi ścieżkami; lis musi nieustannie zbaczać w najgęstsze zarośla, drapie suchą ziemię pod wyrwanymi korzeniami uschłych drzew, próbuje wpełznąć w pachnące norki małych, włochatych zwierząt, wpycha pysk w leżący na ziemi dywan zbutwiałych liści.
Umarli są umarli i nie ma żadnego raju.
Jest tylko ziemia. Ze wszystkimi swoimi dziećmi.
Ale jaki sens ma doświadczenie starych, jeśli młodzi są za głupi, żeby się z niego uczyć?
Nazwy i słowo pisane sprawiają, że czas płynie szybciej, gnają stulecia, czas ma przyśpieszony oddech, widzi ludzi, którzy rodzą się i umierają tak prędko, że później prawie nie pamiętają, że żyli. Niektórzy z nich czasem przystają, pracujący w kopalni mężczyzna opuszcza swój kilof, piorąca kobieta prostuje plecy i wygładza fartuch zdrętwiałymi z zimna palcami, myślą: ja żyję. Właśnie teraz żyję. Za chwilę to mija, kilof znowu się unosi w ciemnościach kopalni, a ręce zanurzają się w zimnej wodzie, czas pędzi dalej.
W życiu może się zdarzyć niemal wszystko i większość błędów daje się naprawić,ale nie wolno pochylać się nad dzieckiem jak gorgona o oczach węża i przemawiać do niego głosem pełnym nienawiści. To zabronione. Tego trzeba zabronić. Jeśli się tego nie zabroni,świat stanie się wkrótce miejscem niemożliwym do życia.
Jak ma się ubrać kobieta niemal sześćdziesięcioletnia na spotkanie z mężczyzną, który ja kiedyś porzucił? Gdzie znaleźć biżuterię, która będzie błyszczała tak oślepiająco, że zaćmi blaskiem jej poniżenie? Jak się uczesać, żeby ukryć swój ból, przesłonić poczucie beznadziei?
Ciągle mgła lub deszcz, pluskwy i gruźlica, zniszczone kobieciny i małe dzieci z pustymi oczami, dzieci, które nigdy w życiu nie najadły się do syta. Natychmiast zrozumiałam, że nie powinnam tam zostać, bo zaraz skurczę się brzydko i zrobię się zielonkawa i nadgniła niczym stary ziemniak. Podniosłam się zatem, strzepnęłam ziemię z fartucha i ruszyłam w stronę Sztokholmu.
Nie wiedziała, kim jest i skąd pochodzi. Kiedy miała dobry humor, twierdziła, że pochodzi z kartofliska w Sörmlandii, że leżała schowana w glinie, wśród kiełkujących roślin, aż dorosła. Wtedy przebiła ramionami czarnoziem i wygrzebała się na powierzchnię, a potem uklękła, żeby przyjrzeć się, jak wygląda świat, na którym wylądowała.