cytaty z książek autora "Joan Didion"
Kiedy opłakujemy to, co straciliśmy, zarazem opłakujemy samych siebie. Jakimi byliśmy. Jakimi już nie jesteśmy. To, że pewnego dnia nie będzie nas wcale.
Nie możemy też przewidzieć niemającej końca nieobecności, która następuje później; pustki; zupełnego przeciwieństwa sensu; nieubłaganego pochodu chwil, kiedy będziemy się zmagać z doświadczeniem całkowitej bezsensowności.
Nie potrafię liczyć, ile razy w ciągu przeciętnego dnia przychodziło mi do głowy coś, o czym musiałam mu powiedzieć.
Wiem też, że jeśli mamy żyć sami, nadchodzi chwila, kiedy musimy uwolnić zmarłych, pozwolić im odejść, pozostać zmarłymi.
Życie zmienia się szybko.
Życie zmienia się w jednej chwili.
Siadasz do kolacji i życie, jakie znasz, się kończy.
Kwestia żalu na sobą.
Taka jest dola człowieka.
Nie jesteśmy wyidealizowanymi dzikimi stworzeniami.
Jesteśmy niedoskonałymi śmiertelnymi istotami świadomymi swojej śmiertelności, nawet jeśli ją od siebie odpychamy; nieudanymi właśnie z powodu własnej złożoności, tak skonstruowanymi, że kiedy opłakujemy to, co straciliśmy, zarazem na dobre i złe opłakujemy samych siebie. Jakimi byliśmy. Jakimi już nie jesteśmy. To, że pewnego dnia nie będzie nas wcale.
Rzucam klucze na stół za drzwiami i dopiero wtedy sobie przypominam. Nie ma nikogo, by wysłuchał nowiny; nie ma dokąd się udać z nieułożonym planem, niedokończoną myślą. Nie ma nikogo, by się zgodził, nie zgodził, odpowiedział. [...] Innymi słowy, wciąż od nowa zostajemy opuszczeni, nie mając innego przedmiotu uwagi prócz siebie samych [...].
Istniało wiele słów, których nie sposób było słuchać, i w końcu jedynie nazwy miejscowości miały jakąś godność.
Czasem budziła się w upalne ranki z podpuchniętymi oczyma, ciężkimi powiekami i zastanawiała się, czy płakała.
[...]
Starzenie i jego dowody są najbardziej przewidywalnymi wydarzeniami w życiu, a jednak pozostają też sprawami, które wolimy zostawić pominięte, niezbadane.
Są pewne chwilę z tych pierwszych lat z nią spędzonych, które pamiętam bardzo wyraźnie. Te bardzo wyraźne chwile wyróżniają się, wracają, przemawiają bezpośrednio do mnie, na pewnych poziomach zalewają mnie przyjemnością, a na innych wciąż łamią mi serce.
Pamięć się zaciera, pamięć dostosowuje się, pamięć podporządkowuje się temu, co, jak nam się zdaje, pamiętamy.
[...]
Lekarz, z którym od czasu do czasu rozmawiam, sugeruje, że nieodpowiednio przystosowałam się do starzenia.
Błąd - mam ochotę powiedzieć.
W rzeczywistości w ogóle nie przystosowałam się do starzenia.
W rzeczywistości przeżyłam całe moje życie do tej pory, nie wierząc na poważnie, że się zestarzeję.
Czasem bywały bardzo piękne, nosiły spódnice przepisowej długości i okulary słoneczne w przepisowym odcieniu, tylko usta miały lekko ściągnięte jakimś smutkiem.
- Po co mówisz takie rzeczy? Po co się ze mną kłócisz?
Siadł na łóżku i schował głowę w ramiona.
- Żeby sprawdzić, czy jeszcze żyjesz.
Pod koniec tygodnia myślała na okrągło o tym, gdzie się kończy jej ciało, a zaczyna powietrze, o idealnym punkcie w czasie i przestrzeni, który wyznacza granicę między Marią a wszystkim innym.