cytaty z książek autora "Jarosław Borszewicz"
Miałem ochotę przestać istnieć. Nie, nie popełnić samobójstwo, nie umrzeć ale przestać istnieć. Zamienić się w nic.
Przyjedź!
Wszędzie tam, gdzie Cię nie ma jest mi Ciebie za dużo.
Boję się pamięci o tych wszystkich ludziach, z którymi coś mnie łączyło, a z którymi rozdzieliło mnie milczenie.
Dobrze, że jesteś,
bo wczoraj znowu bolało mnie serce,
a ciągle nie mam pomysłu na życie.
Musisz mi pomóc,
bo od szesnastu dni pada deszcz
i życie powoli zaczyna mi się rozmywać.
Miałem iść do dentysty,
ale przybłąkał mi się wiersz o tobie,
no i nie mam go z kim zostawić w domu.
Dobrze, że jesteś,
bo w zeszłym tygodniu „U Fukiera”
śmierć znowu pytała o mnie szatniarza.
Dzwoniłem dzisiaj do ciebie,
ale słuchawka ugryzła mnie w rękę
i pewnie ta rana tak szybko się nie zagoi.
Musisz mi pomóc,
bo jestem zmęczony jak Bóg,
który harował przez tydzień –
i nie stworzył świata...
Moje serce
coraz częściej przypomina mi
zdrętwiałą rękę.
Niby jest.
Zdrowe i całe.
A jednak nie potrafię wykonać nim
najprostszego gestu.
Chciałbym
zrozumieć człowieka,
który skacze z szesnastego piętra
i w locie krzyczy:
- Nie ma śmierci!
Chciałbym
zrozumieć drzewo,
które w samym środku lata
próchnieje.
Chciałbym
zrozumieć mordercę,
który klęczy nad swoją ofiarą
i płacze.
Chciałbym
zrozumieć Einsteina,
który na łożu śmierci mówi:
- Umieram
i nie wiem, co to wiatr.
Chciałbym
zrozumieć mężczyznę,
który stoi na czubku Everestu
i mówi:
- Nie wiem,
jak stąd zejść.
Chciałbym
zrozumieć kroplę rosy,
która mówi:
- Boję się deszczu.
Chciałbym
zrozumieć króla,
który w chwili koronacji mówi:
- Tak oto
traci się wolność.
Chciałbym
zrozumieć chłopaka,
który podciął sobie żyły
w stacji honorowego krwiodawstwa.
Chciałbym
zrozumieć przyjaciela,
który umarł dwa lata temu
i do tej pory jeszcze nie wrócił.
Chciałbym
zrozumieć faceta,
który patrzy w lustro i mówi:
- To nie jestem ja.
Popsuć da się wszystko, ale nie wszystko da się naprawić. Na tym polega przewaga zła nad dobrem.
Z każdego miejsca - uciekałem.
Od każdego człowieka - uciekałem.
Głupie były te moje ucieczki - bezskuteczne.
Po co uciekać z jednego miejsca do innego, jeżeli potem znów się ucieka z innego do jeszcze innego? Bo po co zostawiać jednego człowieka dla drugiego, jeżeli tego drugiego zostawia się póżniej dla trzeciego, a tego trzeciego dla...
bolą mnie miłości
których nie przeżyłem
przerażają mnie śmierci
w których nie brałem udziału
lękam się światów
w których nie zamieszkam
boję się siebie
którego nie znam.
Przeczytałem już tyle wielkich książek,
rozmawiałem z tyloma mądrymi ludźmi,
wiem już tak dużo,
że teraz,
mogę tylko
milczeć.
- Musi, musi być gdzieś taki świat, w którym jedna jaskółka czyni wiosnę.
Pauza.
- W którym szewc chodzi w butach.
Pauza.
- W którym, jak cię widzą, to dzień dobry.
Pauza.
- W którym człowiek człowiekowi człowiekiem...
- Muszę wrócić do źródła, bo przecież nie po to kładę się spać, by sny o wolności przerywały mi rozklekotane tramwaje. Pauza. – I nie po to mam płuca, by je gwałcić fabrycznym dymem. Pauza. – Muszę wrócić do źródła, bo nie po to mam oczy, by je drażnić widnokresem z betonu. Pauza. –I nie po to mam serce, by mi pękało na środku pustej ulicy milionowego miasta. Pauza. – Aby żyć, muszę wrócić do źródła. Pauza. – Tu, gdzie teraz jestem, świat skończył się już dawno.
Już jest dobrze bo przekonałam się, że to nie Ty mi jesteś potrzebny, ale tylko myśl o Tobie. Potrzebna mi jest świadomość, że jesteś, że w każdej chwili mogę wsiąść w autobus, pociąg i jechać. Jechać do Ciebie. Że gdy tylko zechcę, to mogę Cię zobaczyć, porozmawiać z Tobą... Być może nigdy z tego nie skorzystam, ale ta świadomość jest mi potrzebna. Dlatego proszę - nie odbieraj mi jej. Napisz, że jest tak, jak myślę. Że żyjesz i że moja wiara jest...
Odezwij się czasem.
Ciekawa jestem, gdzie i z kim teraz umierasz...
- Jaka ona jest? - pyta ojciec.
- Co Ci będę mówił. Jest taka, że jeszcze nie zdąży wyjąć papierosa, a już się zjawia trzech facetów z ogniem.
Mnie tam do szczęścia niewiele potrzeba. Wystarczy, że mam co wspominać i na co czekać.
Daj znaleźć drogę
lub daj choć nie zbłądzić.
I światło daj,
ale takie, żeby nie oślepnąć.
Daj taką wiarę,
która nie daje pewności siebie.
Daj taką siłę,
która tylko broni.
Daj taki rozum,
którego nie opuszczą zmysły.
Kochaj to, co niczyje, a stanie się twoje,
kochaj to, co złamane a stanie się proste.
Kochaj to, co szkaradne a stanie się piękne,
kochaj to, co zmarznięte, a stanie się ciepłe.
Kochaj to, co umarło, a z martwych powstanie,
kochaj to, co zgubione, a znaleźne dostaniesz.
Kochaj to, co ulotne, a stanie się wieczne,
kochaj to, co zdradziło, a stanie się wierne.
Kochaj to, co przeklęte, a stanie się boskie,
kochaj to, co Cię rani, a przestanie boleć.
Kochaj to, co niesforne, a stanie się cacy,
kochaj to, co nieśmiałe, a pokaże swe kły.
Kochaj to, co jest smutne, a wnet się uśmiechnie,
kochaj to, co bezdomne, a dom zbudujecie.
Kochaj to, co nie kochasz, a czas zatrzymasz,
kochaj to, co znajome, a odmieni swą twarz.
Kochaj to, co ubogie, a zostaniesz bogaczem,
kochaj to, czego nie ma, a zobaczysz... że jest!
Ale pamiętaj, że miłość to nie jest stacja, do której się przyjeżdża, ale sposób podróżowania.
Noc jest tą porą, kiedy myśli wszystkich ludzi spotykają się, więc może jesteśmy teraz razem?
I może to paradoks,
ale bardzo mało jest ludzi,
którzy zdają sobie sprawę,
że już zaczęli żyć.
Powiedział mi kiedyś jeden psychiatra, że ze mną dlatego tak kiepsko, bo myślę sensualnie.
Nie intelektualnie.
Sercem myślę.
Nie głową.
Uczuciami się kieruję.
Instynktem.
Nie rozumem.
Że jakbym zaczął analitycznie, to może... może nawet i bym mógł być pełnowartościowym obywatelem.
Dlaczego nie potrafimy lubić tych,
którzy nasz nie lubią,
ale tych, którzy nas nie kochają,
kochać potrafimy...?!
- boję się przeszłości - zwierza się Wiktor.
- przeszlosci?
- tak.
- ja, jezeli juz bym sie bał to raczej przyszlosci. Bo co to bać się czegoś, co już minęło i nie wróci?
- A jednak boje się, Duet. Boję się tych wszystkich odpowiedzi, których dotąd nie znalazłem, a które mogą pewnego dnia zeskoczyć na mnie wszystkie naraz.
Pauza.
- Boję się pamięci o tych wszystkich ludziach, z którymi coś mnie łączyło, z którymi rozdzieliło mnie milczenie.
Pauza.
- Boję się siebie, którego nie znam.
Pauza.
- Przedwczoraj, wczoraj, dziś które mija, to koła tej samej rykszy, która wiezie mnie w jutro otwartena cztery spusty.
Pauza.
- Boję się wielu sekund, godzin, dni i lat, które zwolniłem z obowiązku istnienia.
Pauza.
- Boję się, że przeszłość kiedyś skoczy mi do piątej klepki.
[...] chciałbym dostać zaniku pamięci. To najdoskonalsza forma zmartwychwstania.
-Wiesz kiedy kończy się dzieciństwo? - pyta Wiktor.
-Chyba wtedy, gdy przestaje się wierzyć w świętego Mikołaja - śmieję się.
-Nie. Dzieciństwo kończy się wtedy, gdy po raz pierwszy uświadamiasz sobie śmierć. Śmierć w ogóle i tę swoją. Po takim czymś już nigdy nie można być dzieckiem.
Wie pan, ze wszystkich podróży to ja najbardziej lubię te długie wycieczki w siebie. Lubię te podróże, choć to nie wiadomo którędy. A i stacja docelowa nie wiadomo gdzie. Ale za to mają jeden ogromny plus; można wybierać się w nie w tramwaju, na ulicy, w pracy... Tyle nieznanych krajobrazów spotyka się po drodze, tyle nieodkrytych jeszcze miejsc.
Pauza.
-Lubię te podróże; wyruszam w nie bez biletu, a wracam z tyloma bagażami.
Mówią,
że strach ma wielkie oczy.
A ja mówię,
że strach
nie ma w ogóle oczu.
Bo gdyby miał oczy,
to ja bym
mu te oczy
własnymi rękami wydłubał.
Ale on nie ma.
Nie ma żadnych oczu.
-Czy można zakochać się w dziewczynie, która nigdy nie napisała wiersza?!