cytaty z książki "Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Bieżeństwo nie uczyniło z ludzi aniołów. Nie przerobiło na super bohaterów, których zwykle chcielibyśmy widzieć w uczestnikach tragicznych zdarzeń.
Rosyjskie gazety opisują tragiczny los bieżeńców. Piszą o rozdzielonych rodzinach, zrozpaczonych matkach, zagubionych dzieciach, nieznających nawet swojego nazwiska.
W tym zalewie chwytającego za serce nieszczęścia wyróżnia się historia bieżenki, która zgubiła trzyletnią córkę. W końcu sama choruje i trafia do leżącego gdzieś przy trasie szpitala. Nocą przywożą do niego chore dzieci. Brakuje dla nich miejsc, kobieta proponuje więc, że weźmie jedno do swojego łóżka. Jest ciemno, dziecko wtula się w pościel i zasypia.
Rano kobieta widzi śpiącą obok niej zagubioną dziewczynkę.
Staliśmy się nie ludźmi, ale liśćmi. Wiatr nas goni gdzie chce.
Bieżeństwo to historia stopniowej utraty.
Władysławowi Glince "sanitariusz Czerwonego Krzyża [opowiadał], że widział chłopa wygnańca, kopiącego dół dla pochowania trupa żony i żywego niemowlęcia." Gdy sanitariusz się na to oburzał, chłop rzekł: "A co z nim zrobię, toć nie mam piersi, aby mu dać jeść!".
Inne dziecko, Julia Pierewoj z Narojek, zachorowała w drodze powrotnej i została w szpitalu w Mińsku. Ojciec z macochą i pięciorgiem ich dzieci pojechali. Gdy Julia zdrowieje, rusza za nimi. Dociera do granicy, ale nie ma dokumentów, by ją przekroczyć. Prosi pogranicznika o pomoc, ten lituje się i mówi: "Będę strzelać, bo muszę, ale się nie bój, idź przed siebie".
Julia więc idzie. Słyszy strzały, ale się nie zatrzymuje; nawet się nie ogląda.
Kudryński przypomina sobie, jak w Kijowie przed wojną wchodził na wzgórze z pięknym widokiem. Przy ścieżce czekał człowiek i żądał za przepuszczenie "opłaty krajobrazowej". I ludzie płacili. Gdy Kudryński zaczął dopytywać, inkasent puścił go za darmo. "Zniżka dla inteligentów" - wyjaśnił i zaraz zniknął.
Gdy są w Rybołach - do ich domu pozostały tylko trzy kilometry - ojciec nie wytrzymuje napięcia.
Prosi Żyda o zatrzymanie koni, zeskakuje z wozu i wspina się na rosnące przy drodze drzewo. "Jak zobaczę naszą lipę, tę na podwórku, to znaczy, że i dom stoi" - zapowiada. Już z drzewa krzyczy: "Dzieci, będziemy żyć. Nasz dom ocalał".
[...] kolejarze wielokrotnie zmieniają destynacje, dzielą składy tak, jak im się podoba. A to rozbija wsie i rodziny. Niszczy naturalne związki bieżeńców. Jedyne, co im na świecie zostało.