cytaty z książek autora "Théophile Gautier"
Może moje szczęście przeszło obok mnie i ja, ślepy, nie widziałem go; może głos mówił do mnie, a zgiełk moich burz nie pozwolił mi go dosłyszeć.
Może pokochało mnie tajemnie jakieś nieśmiałe serce, którego nie oceniłem lub które złamałem; może ja sam byłem czyimś ideałem, biegunem jakiejś udręczonej duszy, marzeniem nocy i myślą dnia. (...) Szedłem wznosząc ręce ku niebu, żądny chwytać gwiazdy, które mi się wymykały, i nie racząc uszczknąć stokrotki, która otwierała mi swoje złote serce wśród rosy i trawy. Popełniłem wielki błąd: żądałem od miłości czego innego niż miłości; tego, czego nie mogła dać. Zapomniałem, że Amor jest nagi, nie pojąłem znaczenia tego przedziwnego symbolu. Żądałem od niej sukien z brokatu, piór, diamentów, rozumu, wiedzy, poezji, piękności, młodości, potęgi – wszystkiego, co nie jest nią; miłość może ofiarować jedynie samą siebie, a kto z niej chce wydobyć coś innego, niegodzien jest, aby go kochano.
Nic z tego, co jest piękne, nie jest nieodzowne. Można by usunąć kwiaty, świat nie ucierpiałby na tym materialnie: ale któż chciałby, aby znikły z ziemi kwiaty? raczej wyrzekłbym się kartofli niż róż i sądzę, iż na świecie znajdzie się ledwie jeden utylitarysta zdolny wyrwać grządkę tulipanów, aby zasadzić na niej kapustę.
Radosny zgiełk życia przerażał go, chociaż czasami czynił wysiłki, aby się weń wmieszać; mimo to wracał jeszcze bardziej ponury z maskarad, wycieczek albo kolacji, na które ciągnęli go przyjaciele. Toteż nie walczył już więcej z tym tajemniczym bólem i przepędzał dni z obojętnością człowieka, który nie liczy na jutro. Nie wierząc w przyszłość, nie robił żadnych planów i w skrytości posłał Bogu swoją dymisję z życia, czekając, kiedy zostanie przyjęta.
Miłość w strefach gorących, w które wnosi żar wiatr płomienny, inna jest niż na ziemiach północnych, gdzie wraz z mgłą śniegową idzie z nieba spokój; tam krąży w żyłach nie krew, lecz ogień.
Od chwili, gdy rzecz staje się użyteczna, przestaje być piękna.
Ze wszystkich ruin świata bez wątpienia najbardziej smutną jest ruina człowieka.
Niejeden, co się chełpi majątkiem, byłby w kłopocie, gdyby musiał wskazać jego pochodzenie, Kiedy handlarz chodzi w złotogłowiu, płaszcz szlachcica świeci dziurami, ale przez te dziury widać honor.
Odważny, ale jednocześnie bardzo dumny, więcej lękał się drwiącego uśmiechu niż ciosu szpady.
Jak zwykle ludzie, których ubóstwo czyni nieśmiałymi, nie dostrzegał w sobie żadnych zalet i jego sytuacja przedstawiała mu się z najgorszej strony.
Należał do tych, co zaproszeni na wystawny obiad, twierdzą, że już jedli, aby nikt nie mógł pomyśleć, że są głodni.
Niejeden tam dziś opływa w dostatki, chociaż przyszedł piechotą z zawiniątkiem zawieszonym na końcu rapiera i trzymając w garści buty, żeby ich nie zniszczyć.
(...) dla dusz czułych, romansowych i wyniosłych największym szczęściem jest pocieszać innych. Wolą one dawać niż przyjmować, a litość i oczy mokre od łez otwierają u nich bramę miłości.
(...) Izabela jest chyba ulepiona z niezwykłej gliny. Żadna pokusa jej nie znęci, a w raju byłaby kobietą zdolną nie posłuchać węża.
Zdaje mi się, jak gdyby moje ciało stało się przepuszczalne, moje ja uciekało z niego tak jak woda przez sito. Czuję, że się roztapiam we wszechbycie, z trudem odróżniam siebie od świata, w który się zapadam. Życie, którego - o ile tylko mogę - odgrywam zwykłą pantomimę, aby nie martwić krewnych i przyjaciół, wydaje mi się tak dalekie ode mnie, że są chwile, w których zdaje mi się, jak gdybym już opuścił sferę ziemską; ruszam się tu i tam dla przyczyn, które mną dawniej kierowały i których mechaniczny popęd trwa dalej, ale nie biorę udziału w tym, co czynię.
Gdy ogarnie nas smutek, trzeba połączyć się z tłumem. Samotność podsyca ponure myśli.