cytaty z książki "Hubal"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Armio sowiecka, ty na straży pokoju
stoisz jak przed laty.
A pokój to słoneczny,
tylko w oknach kraty.
Osamotnieni we wrześniu
żołnierze niczyi.
Dziś twą dłoń pomocną
czujemy na szyi!
Naprawdę chciałbyś do nich dołączyć, Morawski? - zapytał Major. Być może przegramy wojnę. Ale nawet jeśli nasza walka pójdzie na marne, to przynajmniej za sto lat nasze wnuki będą mogły dumnie i z honorem nosić mundur żołnierza wojska polskiego.
Nie może tak być, że Polacy, rozumiesz, sami Polacy wydali na mnie wyrok śmierci, jak na zbrodniarza, za to, że walczę... o Polskę.
Żelazo nie rozumie młota, którym kują z niego miecz. Zamiast narzekać, trzeba dziękować Bogu za ciosy, czyniące człowieka twardszym niż stal.
Trzydzieści i jeden wsi poszło z dymem albo opłakuje mężów, braci i dzieci. Tak walczy rycerski naród niemiecki za to, że przegrał dwie bitwy z Hubalem.
Z nami, choć przegraliśmy, więcej się będą liczyć. Tak bardzo, że za dwadzieścia lat powiedzą, że to wy zabijaliście Żydów, paliliście miasta. Że za całe zło tej wojny, nie są winni Niemcy, ale jacyś naziści. Gdzie oni się, he, he, urodzili? Chyba na Księżycu!
Nasz naród od wieków płacił najwyższą cenę za prawo do mówienia i modlenia się po polsku. Dzięki temu przetrwał. Gdzie są Irlandczycy? Zginęła Burgundia, Normandia. Jest wiele narodów nic nieznaczących, bo poddali się jak niewolnicy i przyjęli język prześladowców. Na tym poświęceniu i daninie krwi zasadza się wielkość Polaków.
Raz Wieniawa poznał swoją suczkę z pewnym pieskiem. Znalazł ogłoszenie w gazecie, włożył, ma się rozumieć, galowy mundur, zarzucił pelerynę i poszedł do właścicielki. Drzwi otworzyła dystyngowana pani. Stwierdziła, że ta usługa kosztuje 200 złotych. „Dwieście?”, zapytał zdziwiony Bolo Wieniawes. „Tak, mój piesek jest w doskonałej formie, ma same złote odznaczenia i medale”. Na to Wieniawa uniósł prawą brew, wyprężył się, odsłonił pelerynę z lewej strony pokazując rzędy orderów. Przejechał za nią otwartą dłonią, od Virtuti Militari po Legię Honorową i stwierdził: „ Proszę pani, ja grosza bym od pani nie wziął”.
-Właśnie, po co walczysz, majorze ?
-Żeby doczekać tej cholernej ofensywy!
-A może dla siebie samego, bo Cię pociąga wojenna przygoda ?
-W takim razie po co bym siedział tutaj ? Na Zachodzie dostałbym komendę, wikt i opierunek na koszt Sikorskiego.
-Więc po co ?
-Żeby dawać nadzieję, że Polska nie zginęła. Nie wiem tylko, czy nadzieja jest warta wszystkich spalonych, rozstrzelanych wiosek, sierot i trupów?
-Jeśli nadzieja jest wszystkim, co nam pozostało, warto jej bronić za każdą cenę.
Wiedzą, że jesteśmy dla nich konkurencją, bo nie zawahamy się kiedyś, po tym wszystkim, powiedzieć prawdy o nich i sądu nad nimi nie zawahamy się wykonać.
Boją się nas, podejrzewając o jakieś dyktatorskie aspiracje- mruknął Hubal- nie mogąc zrozumieć, że ktoś chciał tłuc się po lasach, narażać ustawicznie na śmierć, żreć byle co i byle jak jedynie z miłości ojczyzny, a nie dla osobistych korzyści.
-Mówisz prawdę, a tacy ludzie nie dostają orderów.
-Na diabła mi medale!
-Tylko tacy zostają bohaterami. Oni będą tchórzami, a ty przetrwasz w pamięci ludzi. Nawet jeśli zginiesz.
-A wy razem ze mną.
-Ale za to pożyjemy sobie trochę jak wolni ludzie.
Czyż może być gorsze wspomnienie przegranej niż poczucie bezsiły...
Oddział wzrósł do trzydziestu sześciu koni. Trzydziestu sześciu przeciwko trzystu tysiącom Niemców okupujących kraj.
Naszym celem jest walka, bezlitosna i nieustanna. Celem podtrzymania obecności wojska polskiego w kraju.
Nic się nie działo. Przejechał czarny karawan, ale bez trumny. Szczęśliwy znak.
- Tato, kto tak krzyczy? - zapytał syn.
- Sprawiedliwość. Czasem... lepiej dać w dupę za małe, niż potem wieszać za wielkie.
- Przecież w szkole nie dajesz bić dzieci. Mówisz, że na bandytów wyrosną.
- Dzieci nie wolno - pokiwał głową Wyrwa. - Dorosłych można. Czasem nawet trzeba.
Pierdolony polski świat, którego nigdy nie dane mi było oglądać. Do którego nikt nigdy nie zaprosi biednego Ślązaka, choćby miał same medale na piersi i dwie państwowe nagrody na ścianie.
Gdyby Polacy przez ostatnie sto lat tylko czekali, już byśmy się stali Niemcami albo Rosjanami [...] Historia naszego przetrwania to nieustanne zrywy, a nawet klęski, które przypominają nam, że jesteśmy obywatelami tej ziemi. Los dał nam kiepskie karty, więc musimy poświęcać każdego asa, który się trafi, żeby nie wypaść z gry.
Jeśli czytaliście moje zapiski, to pewnie nienawidzicie mnie z całego serca. I bardzo dobrze, Polaczki. Nam, Niemcom, nie zależy ma tym, żebyśmy się komuś podobali, żeby nas lubili i podziwiali, wystarczy, że wszyscy się nas boją. Nawet po takiej klęsce jesteśmy ważniejsi od was, bo Rosja i Ameryka chcą poznać nasze sekrety, metody i sposoby działania.
- Nie chcę bronić Polaczków - Donneck zaczął nagle mówić rozumnie - jednak mimo że przez sto lat Polski nie było, ciągle szprechają po swojemu i są zagrożeniem, może właśnie przez ten ich, jak pan powiedział, hunor. Nie są jak Schlesier, Czesi, inne pozostałości słowiańskie, z którymi każdy, z przeproszeniem, zrobi to, co z durną krową. Spośród naszych wrogów są najsprytniejsi i najbardziej niespokojni. Właśnie przez owe porywy szaleństwa. Nie mają go przecież Żydzi, którzy w porównaniu z nami są jak zwykłe pluskwy.
Jak mówił Staszic, mój ojciec duchowy: paść może i naród wielki, zniszczeć tylko nikczemny! A póki żyje chociaż jeden Polak, póty jesteśmy cierniem w oku wrogów, kamieniem w trybach ich maszyny.
Tu, w lesie, była wolność - tam, w mieście, okupacja. Byle do wiosny...
Major dał znak swoim ,stojącym w poprzek drogi. Żołnierze unieśli broń. Huk wystrzałów wstrząsnął Gałkami. Ostatni pożegnalny salut - idący na śmierć pozdrawiali tych, którzy porzuciwszy żołnierską niedolę, szli schylać kark w ukłonie pod wrogim batowiem. By chodzić ulicami i ustępować żołnierzom w szarawych mundurach, dzień w dzień cierpieć, zaciskać zęby i udawać, że... to tylko deszcz pada.
- Zlitujcie się! My też na służbie! - jęknął któryś z policjantów pod ścianą.
- U Hitlera?!
- Kurwa, a co mamy zrobić?
- Kurwa, do lasu zwiać.