cytaty z książki "Zabójca z sąsiedztwa"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Jedyni ludzie, którzy naprawdę wierzą w to, że "za pieniądze nie kupisz szczęścia", to ci, którzy nigdy nie musieli bez nich żyć.
Jedyni ludzie, którzy naprawdę wierzą w to, że "za pieniądze nie kupisz szczęścia", to ci, którzy nigdy nie musieli bez nich żyć.
Mówią,że ból się zmniejsza z upływem czasu, ale czas sprawia tylko, że ból wsiąka głębiej.
Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi wszystko".
Zmiana nas przeraża, bo nie wiemy, co się stanie (...) Większość ludzi, zanim coś zmieni, musi dojść do punktu, w którym nie ma wyboru.
Czytanie pozwala na wiele sposobów odpędzić samotność.
Chodzi o rozczarowanie, myśli. Pokonujesz te wszystkie trudności, nie szczędzisz komuś miłości i uwagi, a ta osoba i tak Cię porzuca.
Tyle na tym świecie samotności,a przecież większość ludzi wcale do tego na wstępie nie dąży. Wystarczy kilka błędów, chwila roztargnienia,i zanim się obejrzą, są sami jak palec.
Gdzieś czytałem,że bardziej boimy się zmiany niż śmierci,i mogę w to uwierzyć.
Otwiera torby i odwaraca je do góry dnem. Alice wypada z grzechotem, szeleści i klekocze pośród stosu gruzu. Kochanek patrzy na kosci i zdumiewa się tym, że już nie kojarzy tych elementów uładanki, tych wybielonych kawałków wapnia i wegla, z dziewczyną, która wzbudziła w nim namiętność. Teraz Alice to tylko odpadki. Jednak w obecnym stanie nadal można ją zidentyfikować jako to, czym kiedyś była, jako człowieka. (...)
Czaszka szczerzy się do niego i gapi się pustymi oczodołami. kilka kawałków skóry jeszcze przywiera do policzków, a do ciemienia kilka pasm włosów. Chociaż mało prawdopodobne, że ktoś zawita tutaj, zanim wszystko porosną jezyny, lepiej, mysli Kochanek, zadbać o to, by w razie czego zobaczył kawałki czegoś twardego wśród gruzu, brązowopomarańczowych kafelków i kawałków wyposażenia łazienki w kolorze awokado.
Wznosi młot nad głowę i go opuszcza.
You Englishwomen are so independent it hurts. Come on. Letting me carry a bag for you doesn't mean I'll take away your right to vote.
Kochanek jest zapalonym czytelnikiem. Wprost uwielbia czytać. Żyje w świecie, w którym niewielu ludzi to robi, a jego zamiłowanie do wiedzy uważane jest za dziwactwo, nieraz nawet traktowane podejrzliwie, ale bez czytania nie byłby tym człowiekiem, którym jest.
Koty już takie są. Kiziu-miziu, włażą człowiekowi na kolana i przymilają się, by je popieścił, a potem nagle, ni stąd, ni zowąd zwisają mu z twarzy, wbite w nią pazurami.
Jest beznadzieja. Bezużyteczna. Nie da się temuzaradzić, żadne jego starania tego nie naprawią. To po porstu brzydki biały wór mięcha, zniewaga dla jego marzeń.
Nie warto nawet jej konserwować, skoro w końcu i tak chciałby ją tylko wyrzucić.
Tylko tego pragnąłem, myśli, odrobiny miłości, trochę dozgonnego towarzystwa. To nie może być takie trudne. Wystarczy spojrzeć na te wszystkie miernoty, które spacerują, trzymając się za ręce. Dlaczego mnie to nigdy nie spotkało?
- Poszłam na jabłka - mówi Cher. - Na błoniach kupa luda.
- Jabłka? Nigdy nie widziałam tam żadnych jabłoni.
- Jabłka nie zawsze rosną na drzewach - odpowiada tajemniczo Cher i wsuwa iPoda do kieszeni.
Jedyni ludzie, którzy naprawdę wierzą w to, że" za pieniądze nie kupisz szczęścia" , to ci którzy nigdy nie musieli bez nich żyć.
To musi być wspaniałe, żyć w świecie,w którym nigdy nic nie podkopuje wiary w siebie. W którym fundusz emerytalny i hipoteka zgadzają się że sobą, bo myślisz, że dożyjesz dziewięćdziesiątki. Kiedy twoja perspektywa ma noc przewiduje sen na rauszu i z lekkim oparzeniem słonecznym,a najgorsze co może cię spotkać,to znużenie na początku tygodnia pracy,a nie przemykanie się po ciemnych ulicach z trupem w bagażniku.
Mówią, że ból się zmniejsza z upływem czasu, ale czas sprawia tylko, że ból wsiąka głębiej.
W moim życiu jest mnóstwo jałowej krzątaniny, myśli. Robię różne rzeczy, działam, pomagam i organizuję, ale w końcu zawsze jest tak samo. Tylko ja. Ja, całkiem sam, a świat kręci się dalej, jakbym nigdy nie istniał. Nawet by nie zauważyli – nikt z nich – przez wiele miesięcy, gdybym zniknął.
Jej usta są otwarte. Thomas ociera łzy i zdejmuje torbę z głowy dziewczyny, patrzy w jej przekrwione oczy. Orzechowe, myśli. Powinny być orzechowe, a nie agrestowozieone, co fatalnie wygląda w połączeniu z wybroczynami w spojówkach. Niebieskawe żyły, które już wcześniej były tak blisko pod powierzchnią skóry teraz nabrzmiały, tętnicze mapy są nabazgrane na jej ślicznych rysach. Nos, który i tak był trochę za duży jak na jego gust, jest, jak sobie teraz uświadamia złamany.
Jest popsuta. Zupełnie do niczego. Tyle cierpienia, tyle smutku i został z niczym, z bezużyteczna, brzydką kukłą, która nie nadaje się dla żadnego mężczyzny.
Rzuca się na podłogę i siada ciężko na krześle, obok jasnoniebieskiej torebki ze skaju, z której wysypały się okulary i broszurki religijne. Ukrywa twarz w dłoniach i zaczyna szlochać.