cytaty z książki "Lot Komety"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Może rzeczywistość zależy od naszego na nią spojrzenia? Każdy widzi dokładnie to, co chce widzieć.
Jacek udaje, że zainteresowały go nagle jej ramiona, obleczone burym swetrem.
- Coś ci tu rośnie, wyraźnie... No, nie wierć się, daj mi obejrzeć...
- Jak to: rośnie? - zaniepokoiła się dziewczyna.
- Wygląda mi to na skrzydła... Na razie są tylko zawiązki, ale masz zadatki na anioła.
W chwilach kryzysu,w poczuciu osamotnienia,
lgniemy ku ludziom,gotowym podać nam rękę.
Nie zawsze wyciągnie nas ona na suchy i bezpieczny ląd.
Bywa,że zepchnie w mroczne,pełne wirów wody,
z których wydobycie się graniczy z cudem.
Odbijamy się w sobie nawzajem jak w lustrach, wszyscy, bez wyjątku.
Depczemy po swoich śladach, starając się ich nie dotykać nawet podeszwami - napisałem później.
Boję się we dnie i w nocy. Prowokuję los. Żeby to się już stało. Żebym została sama. Bo na nic innego nie zasługuję. Bo ze mną nikt nie wytrzyma. Nawet ja ze sobą nie mogę.
Siada do komputera na gadu-gadu, paple to z tym, to z owym, wszyscy się garną do siebie jak muchy do miodu, gromada samotników, która umie okazywać uczucia tylko wirtualnie.
Nic ci do moich snów- myśli, chociaż sama w to nie wierzy, już wie, że tylko on może je przegonić, kto wie, czy nie na zawsze. Trochę się tego odkrycia boi. Chce tego i tego nie chce. To ja jestem od kochania, a nie ty- powtarza coś w jej środku; zepsuty mechanizm- myśli dziewczyna i przytula się do Jacka.
Ma nadzieję, że będzie o nią zabiegał. Chce, żeby ją kochał, żeby za nią latał, żeby dzwonił, przychodził pod dom i pod pracę, żeby robił sceny zazdrości i żeby chciał pójść za nią choćby do piekła. A ona będzie dla niego raz zła, a raz dobra, raz będzie mu siebie dawać, a raz odbierać, żeby zgłupiał do reszty, żeby nigdy, w żadnej chwili nie wiedział, czego po niej może się spodziewać.
Rodzina to zgraja upiorów, sztuczny twór, bagno, które wsysa (...). Udało mi się po małych kępkach trawy wydostać na brzeg. Ale nie udało mi się nie umazać. Przy okazji umazałam was.
Jest krnąbrna i lubi wierzgać, wiec trzymaj ją krótko, żeby nie miała szans cię pokąsać.
To tylko pozory, zewnętrzna skorupka. Jesteś gotowa wydrapać mi oczy, jeśli będę miał inne zdanie. Na jakikolwiek temat.
I nie podsłuchujcie w nocy moich snów, jak to macie w zwyczaju... Bo mogą was przerazić tak, że już nigdy, przenigdy nie zmrużycie oka!
Kometa opiera się plecami o drzewo, rozpina górny guziczek bluzki.
-Sprawdź czy to naprawdę ja...
Kolejne guziczki wyskakują z dziurek, powyżej lewej piersi litera H w sercu z liści. Jacek gładzi pomału listek po listku, a potem starannie zapina jej bluzkę.
-To Ty... -mówi poważnie, całując ją w czoło.
-Też ćpałeś? - pyta matka. Mówi jak potłuczony, myśli z rozdrażnieniem.
-Pewnie. Amfę zmieszaną z herą, a na deser LSD. To co zwykle, na śniadanko.
Każdy widzi dokładnie, co chce widzieć. Elementy wspomień wirują jak w kalejdoskopie, obraz znów się zmienia, tym razem elementy puzzli zdają się przylegać do siebie bardzo precyzyjnie.
Biegnąc do autobusu, czuje, że znów trzyma go w szachu. Ode mnie się nie odchodzi. To ja rozdaję karty. Będziesz śpiewał, jak ci zagram - myśli, pewna swojej władzy.
To dziwne (...) ale kiedy do mnie wreszcie dotarło, że nic od rodziców nie dostanę i że mogę liczyć tylko na siebie, poczułem ulgę. Jakby świat stanął przede mną otworem. Jakbym narodził się na nowo, wolny od rzeczy. Wszystko zależy ode mnie.
Niektórzy ludzie uzależniają się od innych. Nie miałbym nic przeciwko temu, aby Kometa uzależniła się ode mnie...