cytaty z książki "Rogue"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Każdy czegoś bardzo chce, chce to zdobyć za wszelką cenę. Trzeba tylko wiedzieć, co jest tym czymś.
- Jestem smokiem - powtórzyłam lekko zadyszanym głosem. - A smoki mają to do siebie, że podpalają. Ale... co za sens zapalać świeczkę,kiedy zamierza się ją schować, więc jej światło będzie bezużyteczne?
No cóż... Trudno być nieuprzejmym wobec dwudziestopięciometrowego smoka, który może połknąć ciebie w całości!
- Myślałem, że smoki pomnażają swój majątek, a nie tracą, grając na automatach.
- Nie tracę, tylko inwestuję - oświadczyłam, marszcząc nos.
- Powiedz, żebym został - wyszeptał chrapliwie i zamknął oczy. - Powiedz, a zostanę.
Pociągnij za spust, zanim zrobi to twój wróg. To jedyny sposób, by przeżyć.
Pragnienie drugiej istoty. Miłość. Które uczucie jest silniejsze? Jak ludzie rozpoznają, że to, co czują, to miłość?
Ludzie mają swoje kanony urody. Włosami też się przejmują, a dla mnie włosy były największą udręką. To ciągłe mycie, czesanie, układanie. Kiedy masz na głowie łuski, ten problem po prostu nie istnieje!
- O proszę. Znakomicie wyszkolony Kameleon, który stara się za pomocą żartu rozładować napiętą sytuację!
A ja dalej z uśmiechem.
- I co? Zadziałało?
Zamrugała, kąciki jej ust wyraźnie drgnęły. Czyli pierwsze małe zwycięstwo.
- Nie - odparła niby chłodno, ale kryształowe oczy wyraźnie zaiskrzyły.
- Pamiętaj, żebyś nie podjechał za blisko. Światła samochodu na pustyni zauważą momentalnie.
- Coś ty! Naprawdę zauważą? - znów zawarczał Wes, z pasją szarpiąc suwak przy plecaku. - A ja, głupek, myślałem, że zauważą dopiero wtedy, kiedy na dachu samochodu będziemy mieli wielki neon. To my! Już jesteśmy i możecie nas powystrzelać!
Kiedy czeka się na śmierć, najciężej znieść to rozdarcie. Bo z jednej strony chciałoby się mieć przed sobą jak najwięcej czasu, a z drugiej - wcale nie.
- Riley! Wyobraź sobie, że już się ocknęłam!
- A niech cię... Och, Ember... jesteś... - wymamrotał i wkroczył do środka.
Garret natychmiast odsunął się i stanął gdzieś tam z boku, a Riley podszedł do mnie i położył ciepłą dłoń na mojej szyi. Rozkosznie ciepłą, czułam to przecież nawet przez łuski.
- A tak, znowu jestem - odparłam wesoło.
- Właściciel raczej nie jest zadowolony, że zwinęliśmy mu brykę, odpalając na styk!
I wtedy Wes, o dziwo, włączył się do rozmowy. Z tym że najpierw prychnął pogardliwie, dopiero potem wypowiedział kwestię jak najbardziej w swoim stylu:
- Odpalić na styk? Tego cię wyuczyli u Świętego Jerzego? Ale prymitywy! Dzisiaj samochody są skomputeryzowane i bardzo łatwo możesz złamać ich zabezpieczenia. Można i przez komórkę, o ile oczywiście potrafisz to zrobić. Ja na przykład potrafię, no i co? Abrakadabra i mamy czym jechać!
No to pięknie, pomyślałam smętnie. Mało tego, że jesteśmy mordercami, to jeszcze złodziejami samochodów.
- Wychodzę, Wes. Zadzwoń, jeśli któryś z pokoi wyleci w powietrze.
- A wiesz, że to, co powiedziałeś, może i byłoby zabawne, ale tylko w przypadku, gdybym nie dopuszczał takiej możliwości! - zgryźliwie odciął się Wes.
Płomień, który rozgorzeje po raz drugi, może i będzie tak samo gorący, ale gorzeć będzie o połowę krócej.
- Wiesz co, Ember? Dzięki tobie moje życie naprawdę robi się ciekawe.
- Mówisz szczerze? Bardzo mnie to cieszy, bo przecież kochasz ciekawe życie. Gdyby nie ja, skonałbyś z nudów.
- No cóż... Tam, skąd przybywam, gdyby dowiedzieli się, że jakaś starsza pani sprząta po mnie, miałbym przechlapane.
- Ach tak? A ja nie przejmuję się tym, że w swoim pokoju nie sprzątam - oświadczyła Ember, sadowiąc się na jednym z idealnie zasłanych łóżek. - Ubranie rzucam, gdzie popadnie, przez co podłogi prawie nie widać, ale co tam! Tym bardziej że geniusze zawsze mają w swoim pokoju bałagan. Wiedziałeś o tym?
- Nie. Ale teraz wiem, że mam do czynienia z jedną z najinteligentniejszych istot na naszej planecie.
- Ach ty!
- Garret, a czy przypadkiem, zanim wyruszyliśmy na tę wycieczkę, nie wypiłeś kilu drinków?
- Nie. A dlaczego pytasz?
- Bo ty przecież zażartowałeś! Ty!
- Garret, ty po prostu masz obsesję. Boisz się, że za tymi donicami przyczaił się agent z Talonu!
- Wszystko jest podejrzane - odparłem, ale żartobliwym tonem, bo nagle poczułem się cudownie lekki i beztroski, jak zawsze, kiedy byłem sam na sam z Ember. - Patrzysz na ławkę i widzisz ją, tę ławkę, a tak naprawdę to nie jest taka zwyczajna ławka, bo smoki, oprócz tego, że zmieniają się w ludzi, ostatnio zaczęły zmieniać się w ławki.
Ember znów się roześmiała.
- Ale wymyśliłeś! Teraz, ile razy siądę na jakiejś ławce, będę czuć się co najmniej dziwnie. Wielkie dzięki!
Bo jestem smokiem, tylko i wyłącznie smokiem, i najwyższy czas z tym się pogodzić.
- Witam! A co pan taki zapatrzony? Czyżby jakiś wojownik ninja szalał po parkingu? A może supertajny agent Talonu przyczaił się za kaktusem?
- Nie - odparł cicho, nadal wpatrując się w różową poświatę na horyzoncie. - Co innego mnie zastanawia, a mianowicie ta ławeczka koło parkingu. Zdecydowanie wygląda podejrzanie, dlatego nie spuszczam jej z oka. Tak na wszelki wypadek.
Ja, były żołnierz Świętego Jerzego, błagałem półprzytomnego smoka, by się położył, bo jest osłabiony, a tak w ogóle to lepiej, żeby nikt nas nie zobaczył!
(...) chwila, w której ciebie poznałem, była najważniejszą chwilą mego życia(...) Chwilą bezcenną.
- Zamknij buzię, Firebrand! - rzucił wyraźnie rozbawiony Riley. - Bo wszystkie szyby w samochodzie zaparują!
- Ember, czegoś tu nie rozumiem. Mówisz, że jesteś poparzona. Przecież jesteś smokiem. Jak to mogło się stać?
- Mogło. Sama się podpaliłam.
- Ember!
- A co tam! Lepiej cieszyć się z tego, że tym razem mnie nie postrzelili!
Zwyciężymy, jeśli ramię w ramię służyć będziemy wspólnej sprawie. Bo w jedności siła.