cytaty z książek autora "Emily Maguire"
Starożytni Grecy wierzyli, że w chwili stworzenia każda istota składała się z dwóch oddzielnych osób złączonych wspólnym ciałem, sercem i umysłem. Rozzłoszczony, że stworzenia te były całkowicie zadowolone same ze sobą, a zatem nie miały czasu ani szacunku dla bogów, Zeus rozdarł je, rozdzielając każdą całość na dwie połowy. Od tamtej pory istoty ludzkie były nieszczęśliwe i samotne, błąkały się po planecie w poszukiwaniu swoich połówek. Wszystkie czuły się niezadowolone i puste, dopóki nie znalazły osoby, która je dopełniała. Każdy czuje się niezaspokojony i pusty, dopóki nie odnajdzie osoby, która go dopełni, a kiedy odpowiednia osoba zostaje znaleziona, nie potrzebują niczego innego. Żadnej pracy. Żadnej rodziny. Żadnych bogów.
Ale z drugiej strony życie to stały zanik możliwości. Niektóre zostają skradzione wraz z życiem ludzi, których kochasz. Inne wypuszcza się z rąk z żalem, niechęcią i głębokim, bardzo głębokim smutkiem. Rekompensatą za życia nieprzeżyte jest upojna radość płynąca ze świadomości, że życie, które masz - tu i teraz - jest tym, które wybrałeś. Kryje się w tym moc i nadzieja.
W miłości nie chodzi o szczęście ani bezpieczeństwo. Nie chodzi o wspólnotę zainteresowań i dzielenie życiowych celów. Szacunek, uprzejmość, przywiązanie nie miały z miłością nic wspólnego. Miłość to krew płynąca w żyłach w poszukiwaniu własnego źródła. Ciało, które krzyczy, by połączyć się z innym ciałem. Głęboko w kościach odczuwane zrozumienie, że nie istnieje nic oprócz tego.
Ludzie nie rozumieli różnicy między byciem łatwą w sensie rżnięcia się z każdym, kto poprosił, a byciem łatwą w sensie nieskazywania faceta na sześciomiesięczne oczekiwanie, zanim zdecyduje się z nim iść do łóżka. Sara była łatwa w tym drugim sensie i czuła się urażona, kiedy ludzie myśleli inaczej.
Sara miała teorię, że w każdych okolicznościach palacze są najbardziej interesującą grupą ludzi, a ponieważ w dzisiejszych czasach palacze zawsze znajdowali się na dworze, tam też należało jej szukać. Twierdziła, że palacze są najbardziej odjazdowi z powodu dobitnego lekceważenia własnego zdrowia i środkowego palca wytkniętego w stronę politycznej poprawności. Szczególnie teraz. Starsi palacze mieli przynajmniej wymówkę, że "wtedy nie wiedzieliśmy" albo "rzucenie w tym wieku by mnie zabiło". Ludzie z pokolenia Sary i Jamiego nie mieli nic na swoją obronę. Przetrwali lata edukacji zdrowotnej i sponsorowanych przez rząd reklam pokazujących czarną smołę wylewającą się z rozciętych płuc. Od chwili kiedy zapalili pierwszego papierosa i z wahaniem unieśli go do ust, palacze z pokolenia Y wiedzieli, że wciągają do płuc nabytą po zawyżonej cenie czarną śmierć. Sara nauczyła się na pamięć listy chemikaliów znajdujących się w papierosach, by recytować ją ludziom, którzy mówili jej o szkodliwości palenia: akroleina, benzen, formaldehyd, nitrozaminy, wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne, uretan, arsen, nikiel, chrom i kadm. Przy ostatniej sylabie zaciskała wargi i mruczała: "kadmmm". Potem zaciągała się głęboko i mówiła "mniam". Lekceważenie dobrego samopoczucia było super. Palacze byli super. Rujnowani podatkami i wysyłani na dwór, żeby kulili się przy drzwiach, i tak okazywali się bardziej odlotowi niż ci o różowych płucach porządniccy, którzy kręcili nosem na pokojach.
Jesteś indywidualnością, która musi widzieć, gdzie są jej granice. Negocjujmy więc.
Samotność, strach i poczucie straty nie były stanami intelektualnymi, którym można zaradzić przez rozmowę czy analizę. To były stany fizyczne i ukojenie uzyskiwało się tylko środkami fizycznymi.
Chciałbym, żeby to było takie proste, naprawdę. Chciałbym móc powiedzieć „to koniec” i żeby tak było. Ty i ja nie przestaniemy się potrzebować, dopóki oboje nie będziemy martwi i pogrzebani.